Czy powstanie rondo im. Piotra Guziała? FELIETON

Ursynowski ratusz ogłosił konkurs. 6 bezimiennych rond domaga się nazwania! Apelował urząd do mieszkańców, namawiając ich do zgłaszania własnych propozycji nazw. Niestety głosów mieszkańców w wielu przypadkach nie uszanowano. 

Na stronie urzędu do końca października trwa głosowanie nad nazwami wybranymi już przez komisję konkursową. Na próżno szukać tam tych, które zdobyły największe poparcie.

Przykład? Rondo przy skrzyżowaniu ulic Alternatywy i Polskie Drogi ludzie chcieli nazwać rondem im. Stanisława Anioła. Tę propozycję zgłosiło aż 9 mieszkańców (piszę "aż", bo żadna inna propozycja w tym konkursie nie była powtarzana tyle razy). 

Komisja konkursowa złożona z burmistrzów (Guział, Machaj, Kołodziejski), radnych PiS i "Naszego Ursynowa" (opozycji nie zaproszono) zdecydowała jednak, że przepuści inne propozycje: Rondo Stanisława Barei (4 propozycje), Rondo Zmienników (3), Rondo Bronisława Pawlika (2) oraz Rondo Romana Wilhelmiego (1).

- Sama się dziwiłam, że nazwa Stanisława Anioła nie przeszła - mówi członkini komisji konkursowej radna Teresa Jurczyńska-Owczarek, szefowa dzielnicowej komisji kultury, edukacji, sportu i rekreacji. - Ja optowałam za Aniołem, ale mnie przegłosowano.

Radna dodaje, że jej zdaniem komisja konkursowa zbyt poważnie podchodziła do nazw, nie szanując dużego poczucia humoru mieszkańców. Dla ronda przy skrzyżowaniu ul. Plakatowej i Boglarczyków ludzie proponowali nazwy: Rondo Leminga, Bolka i Lolka, Miłego Dnia - nazwy, które miałyby szansę przyjąć się w powszechnej świadomości. Niestety. Jak mówi Teresa Jurczyńska-Owczarek, postawiono na propozycje wyłącznie poważne, związane z okolicznymi ulicami i nawiązujące do Węgier - Rondo Imre Nagy'ego, Bratanków, Ferenca Liszta, Tibora Csorby. I taki wybór mają mieszkańcy w ostatecznym głosowaniu internetowym. Pytanie kto zapamięta takie obce i trudne do zapamiętania nazwy, nawet gdyby były w 100% "słuszne"?

Wątpliwości budzi fakt doboru nazw dla ronda Surowieckiego/Zaolziańskiej. Wśród mieszkańców wygrała opcja Rondo Danuty Siedzikówny "Inki" (3 propozycje) i tu sprawa jest jasna. Ale nazwę Rondo Budowniczych Ursynowa, którą komisja dopuściła, zaproponowała 1 osoba, podobnie jak ogromną większość pozostałych i podobnych: Inżynierów, Harcerzy Ursynowa, Henryka Cwila, Zbigniewa Romaszewskiego, Agnieszki Osieckiej czy Twin Peaks i Żwirka i Muchomorka. Dopuszczono jeszcze nazwy: Wojciecha Killara i Jana Eugeniusza Zumbacha - też zgłoszone przez pojedyncze osoby.

Rondo przy krzyżówce Płaskowickiej, Dereniowej i Stryjeńskich nie zostanie nazwane Rondem "Na dołku", mimo że ta propozycja została zgłoszona przez 3 osoby (wśród nich jedna brzmiała: Rondo Bazarku Na Dołku"). Przepadła też nazwa Rondo Mieszkańców Ursynowa, którą zgłosiło 2 mieszkańców. Komisja uznała, że dobre będą: Rondo Andrzeja "Ibisa" Wróblewskiego, Rondo Zgrupowania AK "Kryska", Rondo Ireny Kwiatkowskiej. Nazwy słuszne, ważne i potrzebne. Ale nie poparte przez konkursowiczów. I czy nie przesadą jest nazywanie nimi malutkich rond. Czy te postacie nie zasługują na przyszłe ulice?

Głosy mieszkańców wysoka komisja pod przewodnictwem burmistrza Piotra Guziała uszanowała za to w przypadku nowego ronda przy Surowieckiego i Romera. Najwięcej osób (po 3) proponowało nazwy: Rondo Czerwoniak (lub Czerwoniaka), Wielkiej Warszawskiej (gonitwy konnej) czy Geografów. Są to nazwy związane z okolicą.

Rondo przy Płaskowickiej/Roentgena ma dużą szansę na nazwanie imieniem Zbigniewa Religi (2 zgłoszenia), Rondem Kwiczołów (1 zgłoszenie), Bułata Okudżawy (1 zgłoszenie). Komisja odrzuciła inne pojedyncze propozycje od mieszkańców: Pana Samochodzika, Hobbitów, Cichociemnych, Stefana Starzyńskiego, Kabackie,Ptasie, Andrzeja Kurka i Zdzisława Kamińskiego czy Zachodnie.

W doborze nazw - jak zwykle zresztą - zwyciężyła opcja śmiertelno-poważna i martyrologiczno-symboliczna. Tak jakby nikt nie zauważał, że już obecne nasze malutkie rondka mają "za duże" dla siebie nazwy. Czy ktoś wie, że na Ursynowie jest rondo Polskich Kryptologów Enigmy? 

Ale nie to jest najważniejsze. Po raz kolejny (vide budżet partycypacyjny na Ursynowie - wielu naszych czytelników twierdzi, że był "ustawiony") najpierw zaprasza się mieszkańców do wzięcia udziału w konkursie, nakłania do proponowania zmian a potem... ignoruje ich głos. Tak, tak wiem - taki był regulamin - znany wszystkim uczestniczącym. Ale... co przeszkadzało, by zostawić sprawę mieszkańcom od A do Z? Przecież i tak ostateczne decyzje w sprawie nazw podejmie Rada M. St. Warszawy i tamtejsza komisji ds. nazewnictwa. Zamiast demokratycznej zabawy w nazywanie rond urząd zaserwował nam lizanie cukierka przez szybę ursynowskiego ratusza. Pytanie tylko po co? Można było konkursu nie ogłaszać, zebrałaby się wysoka komisja która wymyśliłaby swoje słuszne nazwy bez naszego udziału. Nikt by nawet nie zauważył...

Uprzedzając kolejny konkurs na nazwy dla kolejnych ursynowskich rond. Jest rondo, o którym urząd zapomniał w swoim konkursie - malusieńkie osłupkowane dookoła rondo przy ul. Wańkowicza. Już teraz zgłaszam propozycję jego nazwania - Rondem Guziała. Nazwa prosta, krótka, wpadająca w ucho, powiązana z okolicą (przynajmniej na razie). Nie ma tylko pewności czy urzędowa komisja ją przepuści. Taka to nasza ursynowska demokracja!