Mistrzyni Polski, Europy i świata. Właśnie kończy 15-letnią przygodę z kickboxingiem. W piątek w Arenie Ursynów, podczas Gali DSF Kickboxing Challenge 11, Dorota Godzina stoczy swoją 20. i ostatnią zarazem walkę w zawodowej karierze. Spotykamy się z ursynowską zawodniczką, by na chwilę przed historycznym pojedynkiem, porozmawiać o przeszłości i o tym, co dopiero nadejdzie.
Zbliżasz się do końca 15-letniej kariery pełnej zwycięstw i tytułów. Pamiętasz jak i gdzie zaczęła się Twoja historia z kickboxingiem?
Interesowałam się sportami walki. Lubiłam ruch, ale nigdy nie sądziłam, że będę spotowcem. Miałam koleżankę, której zależało na treningu i znalazła klub. Trafiłyśmy do ursynowskiej sekcji klubu z Piaseczna. To był fart, bo na starcie znalazłyśmy się pod opieką Piotra Siegoczyńskiego, który był pierwszym polskim mistrzem świata w kickboxingu. Lepiej być nie mogło.
Jak wyglądały początki w tej sekcji?
Było bardzo "sportowo". Treningi, sporo wyjazdów. Na początku myślałam, że jednak się nie nadaję, ale trener namówił mnie, żebym spróbowała. Sekcja była koedukacyjna - czasem się żartuje, że sporty walki to typowo męski świat, ale nigdy czegoś takiego nie odczułam. Dziewczyny zawsze były traktowane totalnie równo, profesjonalizm!
Pamiętasz pierwszy start w zawodach?
Tak. To było w lutym 2002 roku. Miałam 17 lat, a w Piasecznie rozgrywały się zawody strefowe, czyli jakby eliminacje do Mistrzostw Polski. Wygrałam pierwszą walkę i pamiętam, że byłam naładowana energią. Nie miałam jeszcze ringowych odruchów, dlatego odwracałam się, kiedy trener dawał mi wskazówki. Dopiero później nauczyłam się słuchać i walczyć jednocześnie. Drugą walkę przegrałam, a walczyłam z utytułowaną koleżanką z klubu. Nie zajęłam medalowego miejsca, ale byłam zadowolona, bo stwierdziłam, że jednak "pobawię się" w starty.
I szybko wywalczyłaś tytuł Mistrzyni Polski...
Pamiętam, że popłakałam się ze szczęścia. Miałam 19 lat i w finale walczyłam z bardzo doświadczoną zawodniczką. Bałam się wtedy, że mogę sobie nie poradzić. Pamiętam, że samotnie rozgrzewałam się w kącie. Później wyszłam i wygrałam przed czasem przewagą punktową. Zmiotłam ją kompletnie. Na końcu wykorzystałam technikę kopnięcia na głowę, a to wcale nie jest takie proste. Popłakałam się ze szczęścia, bardzo dobrze pamiętam ten start.
W czym czujesz się lepiej, ręce czy nogi?
Bardzo różnie, wszystko zależy od przeciwniczki. Ważne, żeby być silnym, wytrzymałym, gibkim. Liczy się refleks, ale i zmysł do walki, strategia. Bywa, że pierwszą rundę mam w plecy, gadam z narożnikiem, zmieniamy coś i odwracam losy walki. Czasem komendy pojawiają się na bieżąco, to bardzo trudny sport.
Jeden z najtrudniejszych jeśli chodzi o sporty walki?
Mówi się, że MMA jest najtrudniejsze, bo i stójka i parter. Choć z drugiej strony mieliśmy niedawno walkę czempiona MMA, Conora McGregora, z Mayweatherem na jego bokserskim polu - Conor nie potrafił sobie poradzić.
Widziałaś tę walkę?
Tylko trochę, bo straciłam do niej serce jeszcze zanim się zaczęła. Promocja tego wydarzenia była zbyt nachalna i głupia, poziom gimbazy. Nie kupiłam tego, wydaje mi się, że można to było zrobić w lepszym stylu. Wcześniej obserwowałam McGregora bo on też wywodzi się z kickboxingu.
Ile razy zdobyłaś tytuł MP?
Mistrzem Polski byłam 36 razy, ale to wynika z tego, że mamy aż 6 regulaminów walki. Kickboxing nie jest dyscypliną jednolitą. Wywodzi się z dalekowschodnich sztuk walki, z tajskiego boksu i z klasycznego pięściarstwa. Na początku były tylko 2 regulaminy - semi contact i full contact. Semi bardziej przypomina walki w stylu karate czy taekwondo. Przez lata specjalizowałam się właśnie w tej dziedzinie. Jednak w Polsce najpopularniejsze są dyscypliny full contact, jak choćby K1. Wracając do tematu - w jednym roku potrafiłam zdobyć 4 tytuły MP.
Potrafisz wskazać swoje najmocniejsze strony?
Jestem wszechstronna. Umiem odnaleźć się w zaistniałej sytuacji na ringu. Staram się narzucać swój charakter walki. Jestem niewygodna i mam dobre warunki fizyczne. Wiele razy słyszałam, że strasznie się ze mną walczy.
Jesteś też mistrzem świata w kickboxingu. Z kim walczyłaś w finale tych rozgrywek?
Wtedy walczyłam z Turczynką. Turcja jest mocna w kickboxingu. Na początku było nerwowo, ale się rozkręciłam i ostatecznie wygrałam na punkty.
Pierwszy tytuł MŚ zdobyłam po 10 latach kariery. Już po 5 latach wydawało mi się, że jestem blisko MŚ, bo w 2005 roku zdobyłam brąz w tych rozgrywkach. Zaczęłam wygrywać z faworyzowanymi zawodniczkami na mniejszych turniejach. Jednak ranga tych większych mnie spalała. Wychodziłam spięta, miałam ciśnienie na wynik - to były trudne lata. Musiałam zdjąć z siebie ciężar.
Pojechałam na MŚ do Macedonii na spokojnie. Poczułam, że w końcu stało się coś ważnego. Pozbyłam się balastu, który nosiłam i pokonałam wszystkie przeciwniczki.
Pamiętasz jakąś walkę, kiedy totalnie nie szło i piekielnie się męczyłaś?
To była bardzo ważna walka podczas Mistrzostw Europy w 2012 roku. W ćwierćfinale spotkałam się z Irlandką. Po dwóch rundach przegrywałam na punkty u każdego sędziego. Nawet moi koledzy z reprezentacji stracili wiarę, doping ucichł. Wyszłam na 3. rundę i wiedziałam, że jest tylko jedno wyjście - pójść twardo i zasypać ją ciosami. To się udało i wygrałam. Tę walkę zapamiętam do końca życia, choć wcale nie była pojedynkiem o MŚ.
Za chwilę zobaczymy Twój ostatni pojedynek. Będziesz bronić tytułu MŚ - masz już strategię na tę walkę?
Raczej nie śledzę poczynań swoich przeciwniczek. Może kiedyś było inaczej, później pomyślałam, że i tak muszę wyjść i dostosować się do tego, co dzieje się na ringu. Mike Tyson powiedział kiedyś, że każdy ma plan na walkę, dopóki nie dostanie pierwszego strzała w ryj. Trzeba poczekać.
Kończysz karierę, czym zajmiesz się później?
Prowadzę kobiecą sekcję kickboxingu, to daje mi dużo radości. Spotykam dziewczyny, które aspirują do startów. Poza tym z wykształcenia jestem dietetykiem, więc może zacznę robić warsztaty edukacyjne. Z pewnością będę wspierać polski kickboxing, a jest dużo do zrobienia. Ta dyscyplina powinna wejść do rodziny sportów olimpijskich. Chciałabym odczarować pewne mity, bo nie chodzi o mordobicie, a o pojedynek czysto sportowy. Dzięki tej dyscyplinie rozwinęłam się jako człowiek, nie stając się jednocześnie bezmyślnym osiłkiem.
Muszę o to zapytać... Wykorzystałaś kiedyś swoje umiejętności w celach innych niż sportowe?
Miałam dwie takie sytuacje w okolicznościach imprezowych. Związane były z nietrzeźwymi facetami. Byłam wystrojona, szpilki i tego typu sprawy, panowie nie wyczuli, że pora się odczepić - w jednym i w drugim przypadku poleciał prawy prosty na szczękę. Nie wyglądam na kogoś, kto regularnie trenuje, więc panowie byli mocno zaskoczeni.
Dziękuję za rozmowę.
Kibic06:17, 27.10.2017
0 0
Dorota daj czadu!!! 06:17, 27.10.2017
goostav23414:45, 27.10.2017
0 0
Fajna dziewczyna i nieźle szaleje swoim wózkiem no ale to norma że nikt normalny nie jest rowerakiem 14:45, 27.10.2017