Już niedługo dzieci z ul. Warchałowskiego i okolicznych budynków będą mogły pobawić się na placu zabaw w pobliżu ursynowskiego ratusza. Wczoraj założono ostatnie huśtawki. Trzeba jeszcze tylko zasadzić trawę i plac zabaw będzie gotowy. - Szkoda tylko, że taki mały. Niewiele dzieci sie tu zmieści - martwią się mieszkańcy.

Budowa tego placu zabaw wśród mieszkańców Imielina wzbudzała wiele emocji. Wszyscy z niecierpliwością czekali co w tym miejscu, na tyłach ratusza, powstanie. Nie byli do końca pewni. - Toż to same metalowe pręty i nic więcej. To ma być plac zabaw? - dziwili się ludzie. A jednak to jest plac zabaw - nowoczesny. Na prętach wczoraj zawieszono kolorowe huśtawki. To jednak nie uspokoiło ursynowian.

- Wyjątkowo mały i skromny ten plac zabaw. Tu przy Warchałowskiego jest bardzo dużo dzieci. Wszystkich nie pomieści. Nie mogli zrobić trochę większego? Przecież tu przed kościołem i urzędem jest tyle miejsca - zastanawiali się ludzie.  

- A już myślałam, że będę mogła tu przychodzić z wnukami - mówi jedna z mieszkanek ul. Warchałowskiego. 

- Te huśtawki to tylko dla takich większych dzieci. Ja już ze swoim 15-miesięcznym synkiem chyba nie będę mogła się tu pobawić - zastanawia się inna. 

Rzeczywiście plac zabaw nie jest zbyt imponujący. Sprzętu do zabawy, jest tu jak na lekarstwo. Ale jak się dowiedzieliśmy w ursynowskim urzędzie, dzielnica przewiduje w przyszłości rozbudowę placu zabaw. Kiedy? Tego na razie nie wiadomo. - Plac zabaw i chodnik obok niego, zbudowaliśmy w ramach budowy Ursynowskiego Centrum Kultury, które ma powstać na tyłach ratusza. Musieliśmy wybudować cokolwiek, aby nie wygasło pozwolenie na budowę Centrum  - tłumaczy Lech Skowron, wiceburmistrz Ursynowa, odpowiedzialny za infrastrukturę.  

- I chyba wybudowali ten plac zabaw trochę na "wariata" - komentują pytani przez nas mieszkańcy Imielina. 

Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło.

- Po pierwsze mamy chodnik, bo wcześniej musieliśmy chodzić po błocie. A po drugie dobrze, że powstał jakikolwiek plac zabaw. Wiele lat walczyłam o to, żeby na tym polu przed kościołem postawili przynajmniej dwie bramki, aby dzieciaki chociaż w piłkę mogły pograć. Dzieci z tej okolicy - a jest ich naprawdę dużo - nie miały się gdzie bawić - mówi pani Bogumiła z ul. Warchałowskiego.