Zamknij

Przejechali starym Poldkiem pół Europy, w szczytnym celu! JAK BYŁO?

17:16, 03.09.2015 Klaudia Ziółkowska Aktualizacja: 11:52, 07.09.2015
Skomentuj Poldon Team Poldon Team

Czy stary Polonez może wzbudzać większe zainteresowanie niż piękna panna młoda? Bez czego lepiej nie ruszać się w podróż samochodem rodem z PRL-u w Alpy? Jakie to uczucie, kiedy "podróżujemy w chmurach"? O tym przekonali się uczestnicy ekstremalnego rajdu "Złombol".

"Złombol" nie jest zorganizowaną wycieczką ani komfortowymi wakacjami wprost z katalogu zaufanego biura podróży. Wyjazd jest zawsze dla uczestników wielką niewiadomą. To coroczna wyprawa zagranicę samochodami pamiętającymi czasy PRL.

Trzech śmiałków z Ursynowa postanowiło spróbować sił swoich oraz swojego Poloneza z 1996 r. nazwanego "Szerszeniem", po to, aby pomóc dzieciakom ze śląskich domów dziecka. O rajdzie opowiedział nam jeden z uczestników podróży - Kuba Kamiński.

To Wasz pierwszy raz na Złombolu - jak było? Czy tak, jak sobie to wyobrażaliście?

Szczerze powiedziawszy, jadąc na Złombol nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Przed wyjazdem oglądaliśmy fanpage różnych załóg. Spotykaliśmy się tam z fanami szeleszczącego sportowego stroju oraz z osobami nazywanymi „metalami”. Uczestnicy byli w różnym wieku, od 20 po 70-latków, dlatego nie nastawialiśmy się na konkretne przeżycia.

Na początku odbieraliśmy to jako popularny Euro Trip, ale tutaj towarzyszył nam jeszcze szczytny cel. Dopiero gdy wyruszyliśmy z Warszawy zobaczyliśmy, czym tak naprawdę jest Złombol. Po drodze mijaliśmy załogi z różnych miast, zaczynały się pierwsze rozmowy na CB-Radio, bez którego nie ma sensu jechać na rajd, i pierwsze plany z kim będziemy podróżować. Na trasie poznaliśmy załogę z Brodnicy, z którą trzymaliśmy się już przez cały rajd. I właśnie wtedy zrozumieliśmy, że trafiamy do grupy ludzi, którzy nie do końca mają poukładane w głowie.

Wasz polonez "Szerszeń" dał radę?

Oczywiście, że dał! Wierzyliśmy w niego od początku i nawet jakby się coś z nim stało to wmówilibyśmy sobie, że to nasza wina, a nie jego. Warto dodać, że Szerszeń tak naprawdę nie był specjalnie przygotowywany. Razem z naszym przyjacielskim mechanikiem wymieniliśmy zawieszenie na sztywniejsze, naprawiliśmy alternator i wyregulowaliśmy zawory. Przygotowanie nie było odpowiednie jak na taką podróż, ale z drugiej strony, czy jest sens „budować” nowy samochód w starej skorupie? Przecież nie byłoby żadnej zabawy.

A inne auta szwankowały? Były takie, które wróciły na lawecie?

Co ciekawe nie było takich aut wiele. Każdy, kto jedzie na Złombol bierze ze sobą części i później wymienia je za różne potrzebne dobra. Podczas wyprawy można spotkać wielu mechaników, którzy są w stanie uratować samochód z najgorszej opresji.

Jak radziliście sobie z noclegami?

Organizatorzy zapewniali nam nocleg w kempingach, ale w Wiedniu zabrakło dla nas miejsca. Wtedy kolega z załogi z Brodnicy zorientował się, że ma koleżankę w Austrii, która zgodziła się nas przenocować. I chyba było to najlepsze rozwiązanie. Nie dość, że zwiedziliśmy Wiedeń z osobą, która tam mieszka, to jeszcze świetnie się bawiliśmy - wróciliśmy do mieszkania około 4:00 rano po 10 godzinach podróży.

Jak reagowali na Was spotykani ludzie?

Reakcje były bardzo różne, od obojętności po śmiech, zdjęcia i rozmowę. Już po rajdzie podczas pobytu w Chorwacji, w miejscowości, w której mieszkaliśmy, organizowane było wesele. Zaparkowaliśmy szerszenia obok miejsca, gdzie bawili się goście. Nasz gospodarz podsumował to prosto: „wzbudzacie większe zainteresowanie niż panna młoda”.

Jeżeli mielibyście wymienić trzy rzeczy, bez których nie warto jechać na Złombol, co by to było?

Srebrna taśma, opaski zaciskowe, i młotek. Po prostu bez tych rzeczy nie da się naprawić samochodu, przynajmniej naszego, a za wszystkie inne... zapłacisz MasterCard! ;-)

Jakie jest Wasze najlepsze wspomnienie z wyprawy?

Ciężko powiedzieć. Jak dla mnie to pobyt w Wenecji już po samym rajdzie. Oświadczyłem się tam mojej drugiej lepszej połówce. A dla całej załogi to chyba przekraczanie granicy między Szwajcarią a Włochami. Wysokość 2.200 m n.p.m. robiła wrażenie. Jechaliśmy dosłownie w chmurach, po niesamowitych serpentynach, z przepięknymi widokami za oknami samochodu. Równie miło wspominać będziemy ludzi, których poznaliśmy, z którymi złapaliśmy kontakt i już umawiamy się na spotkania w Warszawie czy w innych miastach. Ciężko było się nam rozstać - mimo że spędziliśmy razem jedynie kilka dni.

Pojedziecie w następnym roku?

Nie chcę powiedzieć „oczywiście, że tak”, ale mamy taki plan. Choć w naszych głowach są znacznie ciekawsze pomysły związane z podróżą do USA. Na razie nie chcemy więcej o tym mówić, żeby nie zapeszać. Rajd można polecić każdemu - fanom motoryzacji, jak również osobom lubiącym po prostu podróżować, zwiedzać, bawić się czy poznawać ludzi.

Dziękuję za rozmowę.

Dalsze losy ekipy możecie śledzić na jej profilu na Facebooku. Uczestnicy Złombolu liczą na motywujące lajki!

[ZT]4296[/ZT]

(Klaudia Ziółkowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

sąsiadka tadkasąsiadka tadka

2 9

Nie macie panstwo o czym pisac? Na Ursynowie powstanie obozowisko dla uchodzców z syri libii czadu i pakistanu w tym celu zostanie wyciety fragment lasu kabackiego i to sa fakty o ktorych należy pisać! 18:31, 03.09.2015

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

ZzZZzZ

2 2

Jakieś źródło? 13:15, 04.09.2015


TrociuTrociu

2 1

no jasne, lepiej tylko siać grozę, hejt i straszyć czarownicami, zamiast wspominać o ciekawych inspirujących osobach i wydarzeniach :) 16:04, 04.09.2015


reo

oleole

1 0

ale pozytywni wariaci! 19:45, 03.09.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JoannaJoanna

1 0

Rajd Złombol to wspaniała sprawa. Szkoda, że na trasie Was nie spotkaliśmy. W czasie naszego alpejskiego urlopu spotkaliśmy dwie złombolowe ekipy spod Krakowa, a z wieloma mijaliśmy się na bardzo trudnych i wymagających alpejskich trasach. Podziwialiśmy te wspaniałe maszyny i zapaleńców. Szerokiej drogi na przyszłość :) 20:51, 03.09.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

GosiaGosia

3 0

Mój tato też ma poloneza ale jezidzi nim tylko w niedzielę 21:54, 03.09.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%