Zamknij

Siła tkwi w naturze. "Ogród to nasza największa pasja". FOTO

16:20, 18.07.2019 Kuba Turowicz Aktualizacja: 16:45, 18.07.2019
Skomentuj KT KT

Ten przydomowy ogródek jest jednym z najpiękniejszych na Ursynowie. Prowadzony przez małżeństwo zachwyca bogactwem kwiatów i starannością w pielęgnacji. Poznajcie sąsiadów, dla których ogród stał się prawdziwą pasją!

Przechodząc obok bloku przy Dembowskiego 3 na ursynowskich "Jarach" nie sposób nie zauważyć go i się nie zachwycić... Piękne, dorodne kwiaty, mnóstwo odmian, uporządkowane alejki, mała architeltura. To przydomowy ogródek państwa Biernackich. Skąd ta pasja? O tym rozmawiamy z Karoliną Biernacką - współopiekunem tego niesamowitego zielonego zakątka.

Czym jest dla pani ogród?

To moja ostatnia miłość. Kiedy skończyłam pracę zawodową, wnuki dorosły, to należało się czymś zająć. Wcześniej ogrodem opiekowała się sąsiadka z parteru. Nie szło jej jednak najlepiej i mąż zaproponował, że pomożemy.  Powiedziałam, że jeśli chce, to może pomagać. Ja zaś chętnie poleżę na leżaku. W pewnym momencie jednak włączyłam się czynnie w pracę. Później wciągnęło mnie bez reszty. Zimą niecierpliwie czekamy na lato!

Kiedy zaczęli Państwo tworzyć własną wizję ogrodową?

To jest już trzynasty rok. W ogrodnictwie nic się nie dzieje szybko. Szybko jest tylko w tych "odlotowych ogrodach", które oglądamy w telewizji. Tymczasem w przyrodzie jest rytm i czas. 

Czy na początku wiedziała Pani coś o pielęgnacji roślin?

Ja nie wiedziałam nic, pamiętałam jedynie jakieś podstawy ze szkoły z biologii. To była kompletnie nowa rzecz! Siedziałam w Internecie. Można szukać w książkach, ale w sieci jest łatwiej. Wciąż się uczymy. Np. "błękitny anioł" prawie nam nie kwitł. Mąż znalazł w Internecie informację, że może prawdopodobnie chodzi o to, że ziemia się wyjałowiła. Tak było rzeczywiście...

W Państwa ogródku widzimy prawdziwe bogactwo gatunków. Które pani lubi szczególnie?

Uwielbiam malwy. Wszystkie sezonowe są moimi ulubionymi. Ten ogródek wygląda jak dawne sklepy geesowskie - mydło i powidło. Jest w tym jednak pewna myśl przewodnia. Kwitniemy od wczesnej wiosny aż do późnej jesieni. Zawsze coś się dzieje. Dlatego ludzie lubią ten ogród. Lubią też to, że jest tu dużo zwyczajnych kwiatów. Ursynów jest w dużej mierze osiedlem ludzi wiekowych, więc to są nasze wspomnienia z dzieciństwa - tak wyglądały babcine ogródki.

Są tu też rośliny nietypowe, wyglądające egzotycznie.

Tak, choć na początku było ciężko. Niektóre zostały wykopane nocą, ale to było kiedyś. Dziś chętnie bierzemy i oddajemy rośliny - oczywiście bez wyrządzania krzywdy ogrodowi. 

Jak drogie jest utrzymanie ogrodu i pielęgnowanie roślin?

To zależy od tego, czy lato jest suche, bo podlewanie kosztuje. Staramy się używać mało oprysków. Czasem są jednak niezbędne. Myślę, że w sezonie to koszt ok. tysiąca złotych. Regularnie dostajemy nagrody ze spółdzielni - 300, czasem 400 zł - przeznaczamy te sumy właśnie na ogród.

Czy pani mąż do dzisiaj dba o ogród, czy robi to pani sama?

Sama nie dałabym rady. Ziemia jest tak twarda, że podczas suszy mąż rąbał ziemię siekierą, żeby ją uzdatnić. Poza tym mąż ma lepszą rękę, jeśli chodzi o sadzenie kwiatów. Ja jestem raczej od pielenia i planowania, gdzie i co posadzić. 

Te schodki i alejki też zrobił sam?

Wszystko zrobił sam. Początkowo mi się nie podobało - betony w betonach. Mąż powiedział jednak, żebym poczekała, wszystko ładnie zarośnie, wkomponuje się. Przekonałam się, z dróżkami i schodkami jest dużo praktyczniej. 

Jak ogród wyglądał 13 lat temu?

Był taki klomb, one były popularne kiedyś na wsiach. Dalej były krzaczory, dzika róża i porzeczki. Poza tym nie było nic. My się tu wprowadziliśmy w 1979 roku. Przyjechaliśmy z Saskiej Kępy i mówiłam do męża, że na Ursynowie porę roku można rozpoznać tylko po ubraniach ludzi. Krajobraz był iście księżycowy!

Jak rodzina podchodzi do pani pasji?

Z przymrużeniem oka. My nie jesteśmy "eko nawiedzeni", ale jesteśmy oszczędni. Rodzina kupiła więc nam książkę "Oszczędny ogrodnik". Tu wszystko jest z odzysku. Poza tym jesteśmy zwolennikami zostawiania ziemi dla pokoleń. 

Stąd niechęć do chemicznych środków?

Tak, używamy ich tylko w ostateczności. Kiedy są mszyce a na roślinach są czarne plamy. W teorii są środki naturalne, w praktyce jednak nic nie działa. Chodziłam kiedyś po przystankach i zbierałam pety. To się parzyło i miało pomóc. Oczywiście nie pomogło. Próbowałam jeszcze myć listki jakimiś mydlinami. To pięknie wygląda, ale tylko na papierze. 

Jak się domyślam, ogród to nie tylo praca, ale też wspaniały wypoczynek?

Spędzamy tu wczasy. Mamy prywatność, jest cisza i spokój!

Dziękuję za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów w pielęgnacji tego ogrodu.

*artykuł ukazał się po raz pierwszy na haloursynow.pl w 2011 roku

ZOBACZ JAK WYGLĄDA PIĘKNY OGRÓD PANI KAROLINY - GDZIE WASZYM ZDANIEM SĄ JESZCZE PIĘKNE PRZYBLOKOWE OGRÓDKI?

(Kuba Turowicz)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%