Jest Polką wychowaną w Stanach Zjednoczonych. Urodziła się w Kalifornii, ale od kilku lat mieszka na nowojorskim Brooklynie. Teraz przyjechała do Warszawy i trafiła na Ursynów. Dzielnica zainspirowała ją do zrobienia wystawy o ludziach i zawodach, których w Ameryce już się nie spotyka.
Monika ma 30 lat i jest Polką, która wychowała się w kulturze amerykańskiej. Jej rodzice żyją w Kalifornii, ale zależy im na tym, aby córka poznała swoje korzenie. Tata wyemigrował do Stanów z Konina, mama pochodzi z Rybnika - Ameryka jest ich domem od kilkudziesięciu lat.
- Rodzice zawsze chcieli, żebym mówiła po polsku. Dbali o to, żeby w domu posługiwać się tym językiem. Czasem brakuje mi słowa, więc używam angielskiego, ale rozumiem wszystko. W Warszawie jestem pierwszy raz, a na Ursynowie mieszka przyjaciółka ojca, tak tu trafiłam - opowiada Monika, która do stolicy przyjechała na dwa miesiące.
Początkowo miał to być wyjazd wakacyjny, jednak spacery i rozmowy z mieszkańcami Ursynowa oczarowały Monikę na tyle, że postanowiła przygotować materiał na wystawę fotograficzną. Ta ma powstać już w Stanach.
Monika używa kilku aparatów analogowych, choć największą furorę wśród jej rozmówców robi jeden model, który wyprodukowano w latach 70. XX wieku - przypomina aparaty, które znamy ze starych filmów gangsterskich. Każdy chce mieć zdjęcie, a przy okazji wywiązują się rozmowy o pracy i życiu codziennym.
- Mi się bardzo spodobały te wszystkie małe biznesy. Zegarmistrz, krawiec, szewc - te małe zakłady, gdzie najważniejsza jest dokładność i czas, jaki trzeba poświęcić na zrobienie czegoś. U nas tego już prawie nie ma, stare rzeczy się wyrzuca i bez zastanowienia kupuje nowe - dodaje Monika, która odwiedziła dziś jeden z zakładów krawieckich i zegarmistrza na Ursynowie.
Gość zza oceanu opowiada nam o różnicach i podobieństwach między Ursynowem a Brooklynem. Tych drugich jest całkiem sporo.
- Widzę tu bardzo dużo zieleni i ludzi, którzy chcą żyć wolniej. Na Brooklynie jest bardzo multikulturowo, ciągle się coś dzieje, wychodzi się na nocne koncerty albo spotkania. Tutaj jest podobnie - bardzo różni ludzie, którzy zajmują się wieloma ciekawymi rzeczami. Na Ursynowie jest też dużo przestrzeni, czuję się tu dobrze - przyznaje Monika.
W Stanach studiuje fotografię i dorabia jako kelnerka. Przyznaje, że od zawsze miała słabość do ludzi i ich historii - stąd też pomysł na wystawę. Monika obiecuje, że za naszym pośrednictwem poinformuje o postępach w pracy, a jej zdjęcia z Ursynowa zobaczą także mieszkańcy dzielnicy.
Matka16:34, 15.11.2017
0 0
Bardzo fajna ta Monika i fajną sprawą się zajmuje. 16:34, 15.11.2017
Myszka20:35, 15.11.2017
0 0
Miłego pobytu Monika, udanej wystawy. 20:35, 15.11.2017