Zamknij

35 lat serialu "Alternatywy 4". Kazimierz Kaczor: Naprawdę nauczyłem się operować dźwigiem!

17:02, 05.12.2021 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 15:23, 09.12.2021
Skomentuj SK SK

Do roli dźwigowego Kotka musiał nauczyć się obsługi potężnego Colesa-30, a po "Janie Serce" dostawał listy od... matek zawiedzionych swoimi synami. Kazimierz Kaczor - jeden z ulubionych aktorów Stanisława Barei - był gościem UCK "Alternatywy". Na Ursynowie spotkał się z wielbicielami kultowego serialu, który rozsławił naszą dzielnicę.

Aktor tryskał poczuciem humoru i sypał anegdotami jak z rękawa. Ponadgodzinne spotkanie w ramach cyklu "Jak u Barei", zorganizowane z okazji 35. rocznicy premiery serialu "Alternatywy 4", co chwilę przerywane były salwami śmiechu i oklaskami. Kaczor zagrał w czterech filmach Stanisława Barei. Zaczęło się od epizodu w "Nie ma róży bez ognia".

- Spotkaliśmy się w kawiarni literatów na Krakowskim Przedmieściu. Bareja patrzył na mnie, czasami się uśmiechał, a nawet rechotał. Ja tego kompletnie nie rozumiałem. Paręnaście dni później zagrałem małą rolę pielęgniarza - opowiadał Kazimierz Kaczor.

Egzamin na dźwigowego

Nieco większa rola trafiła się aktorowi w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". - To była rola kierownika warsztatu samochodowego, który wygłasza monolog obrazujący to, jak działał PRL. Tłumaczył Pan klientowi warsztatu, który czeka na naprawę 37 dni, że auto prominenta - głównego bohatera granego przez Krzysztofa Kowalewskiego - naprawione w trzy godziny, nie może czekać, bo straci "300 procent swojego czasu oczekiwania" - przypominał Rafał Dajbor, prowadzący spotkanie.

- Stanisław miał interesujące społecznie scenariusze - na ogół prześmiewcze lub złośliwie uszczypliwe, ani jedno ani drugie nie podobało się władzy. Dobierał sobie aktorów, z którymi od lat współpracował i którzy wnosili swoją malutką cząsteczkę do dzieła. Często, scena zagrana obok scenariusza bywała dla niego o wiele bardziej interesująca niż ta w scenariuszu - wspominał reżysera Kazimierz Kaczor.

Kaczor potwierdzał słowa, które padły już na poprzednim, listopadowym spotkaniu z aktorkami "Alternatywy 4" Hanną Bienuszewicz i Tatianą Sosną-Sarno, że nie wszyscy aktorzy cenili Bareję.

- Maciej Stuhr wspominał, że kiedy "Alternatywy 4" zostały uwolnione przez cenzurę, to jego rodzice oglądali serial w pewnym zgorszeniu, że tacy wspaniali aktorzy w takim głupim komediowym serialu - dodawał Dajbor.

Czwartym i ostatnim filmem Barei, w którym zagrał Kazimierz Kaczor byli "Zmiennicy". Aktor grał strażaka Kuśmidra, który łaszczy się na dolary, kradnie paliwo i ostatecznie trafia do więzienia.

- Protestuję! - żartował Kaczor. - Strażak Kuśmider nie kradł benzyny, tylko nią handlował! Nie tylko on był łasy na zielone papierki, większość z nas do dzisiaj ma sentyment do zielonego papierka z napisem Dollar - śmiał się gość UCK.

W "Alternatywy 4" Kaczor był dźwigowym Zygmuntem Kotkiem, który przez pomyłkę dostał jedno mieszkanie wraz z lekarzem Zdzisławem Kołkiem. W filmie wiele razy aktor jeździ i operuje ogromnym dźwigiem Coles-30. Jak się okazuje, naprawdę nauczył obsługi tej maszyny.

- Przyszedł odcinek, w którym Jurek Kryszak miał zajrzeć przez okno do pustostanu na trzecim piętrze bloku. - Jak to zrobimy? - zastanawiał się Bareja. - Jurek, no chyba Kazio będzie musiał Cię zawieźć - stwierdził reżyser. Kryszak natychmiast się zgodził: - Lubię Kazia, on mi na pewno krzywdy nie zrobi! Wsiadł do kubła po cemencie, w ogóle się nie bał. Natomiast ja się bardzo spociłem! - opowiadał serialowy Kotek.

powyżej: Kazimierz Kaczor i Jerzy Kryszak w serialu "Alternatywy 4", reż. Stanisław Bareja, prod. TVP

Parę miesięcy po emisji serialu Kaczor przeszedł jeszcze jeden test praktyczny z obsługi Colesa-30. Zaproszono go do huty w Stalowej Woli, gdzie zrobiono mu prawdziwy egzamin. Dyplom potwierdzający jego zaliczenie wręczył mu inżynier z uprawnieniami instruktorskimi.

Nie tylko Alternatywy...

Mało kto wie, że debiut Kazimierza Kaczora w filmie miał miejsce w pierwszym odcinku serialu "Stawka większa niż życie" w reżyserii Janusza Morgensterna. Zagrał angielskiego żołnierza.

- Byłem wówczas aktorem Teatru Starego, a do Krakowa zjechała ekipa "Stawki" - opowiadał Kaczor. - Jeden z asystentów zapytał, czy nie mógłbym zagrać epizodu. No pewnie, że tak! W filmie wprowadzam aktora do pubu i coś mówię niewyraźnie. Stop! Morgenstern poprosił, bym powiedział to wolniej. Drugi raz znów: Stop! Co mi Pan tak ten "kalodont" (zęby) pokazuje! Wolno i wyraźnie to, co jest w scenariuszu. Znów coś wybełkotałem. Powiedział - dziękuję bardzo. Ktoś w filmie później podłożył za mnie głos - wspomina aktor.

Po 10 latach Morgenstern zatrudnił Kaczora do pracy w „Polskich Drogach”, gdzie zagrał Kurasia - rolę, z której wkrótce znała go cała Polska. - Dostałem się tam chyba przez znajomości, dzięki drugiemu reżyserowi Andrzejowi Kotkowskiemu, koledze z liceum, dzięki któremu zdałem maturę z matematyki. On zdał dzięki mnie język polski - żartował gość spotkania w UCK.

Druga największa kreacja to Jan Serce w serialu Radosława Piwowarskiego. A w tym samym roku - komisarz Franke w "Najdłuższej Wojnie Nowoczesnej Europy".

- Czy miał Pan propozycje matrymonialne po Janku Serce? - dopytywał Rafał Dajbor. - Pewnie ich było kilka. Ale nie zwracałem na to wielkiej uwagi, bo byłem świadkiem jak Karol Strasburger dostaje worki pełne listów - odpowiadał Kaczor. Dodawał, że on sam dostawał setki listów, ale od... matek.

- Najczęściej zaczynały się w ten sposób: "Pięknie zagrał Pan rolę. Jakiż to był wspaniały syn, który tak bardzo opiekował się swoją matką. Panie Kazimierzu, bo mój syn… Gdzie są tacy synowie?" To był główny temat tych listów - wspominał.

powyżej: Kazimierz Kaczor jako Jan Serce. Serial w reż. Radosława Piwowarskiego, prod. TVP

Sukces serialu "Jan Serce" niespodziewanie przełożył się na powstawanie w całej Polsce klubów samotnych serc. 

- Zapraszano mnie na bale samotnych serc przez agencje matrymonialne. Zaczęły przychodzić do mnie listy z zaproszeniami na śluby. Na czterech takich ślubach byłem! Widziałem te szczęśliwe pary i choćby dla nich warto było ten serial zrobić - mówił Kazimierz Kaczor.

Po spotkaniu w "Alternatywach" aktor rozdawał autografy i rozmawiał z publicznością, która chwilę później obejrzała drugi odcinek serialu "Alternatywy 4". Na trzeci odcinek, a wraz z nim kolejne spotkanie z twórcami serialu, który rozsławił Ursynów, UCK zaprasza w styczniu. 

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

HirekHirek

7 0

Ja akurat uwielbiam dialog Pana Kazimierza z roszczeniowym klientem w warsztacie samochodowym, w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz". Argumentacja nie do przebicia. Sam stosowałem ją kilka razy w życiu. Oczywiście, jako żart. Znawcy klasyka mieli ubaw. A tak na poważnie szacun za Kurasia w "Polskich drogach" 21:56, 05.12.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

cikcik

2 0

Z tym że dźwig to był Hydros T-321 prod. Huty Stalowa Wola, a nie Coles-30. Faktycznie sprzęty są bardzo podobne. Być może to była jedna z gierkowskich licencji. 16:57, 06.12.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%