Zamknij

450 km i 3 tygodnie w podróży razem z psem. Niezwykły projekt ursynowianki

08:05, 30.05.2019 Marta Siesicka-Osiak Aktualizacja: 09:12, 30.05.2019
Skomentuj Anna Skrzypczak Anna Skrzypczak

Właśnie zakończyła wyjątkowy marsz – w ciągu niespełna trzech tygodni pokonała ponad 450 km po polskim wybrzeżu razem ze swoim psem. Anna i "Mucha" ruszyły z Ursynowa, aby realizując projekt "Lato z Psem" pieszo pokonać trasę: Świnoujście – Gdańsk. Ich misją było pokazanie, że wakacje z psem można zorganizować i mogą być one naprawdę udane.

5 maja założyła na plecy 10 kilogramowy plecak, zapięła swojej towarzyszce smycz i ruszyły na prawie trzytygodniową wyprawę, podczas której pokonały ponad 450 km. Ich codzienna trasa zakładała pokonanie około 35 km codziennie, niezależnie od pogody. Nie obyło się bez przygód.

Jednak w całej wyprawie chodziło o coś więcej niż sam marsz. Ani Skrzypczak, mieszkance Ursynowa i autorce bloga psiedrogi.pl, przy organizacji wyprawy zależało na realizacji pewnej ważnej idei.  

– Chodzi o wszystkie psy, które w okresie przedurlopowym są porzucane jak przedmioty przez swoich właścicieli. Sam pomysł urodził się z miłości do mojego psa – "Muchy", która ma teraz ok. 4 lat, a jest z nami od 2,5 roku – opowiada Ania.

- "Mucha" została znaleziona latem w lesie. Była przywiązana do drzewa przy jednej z głównych wylotówek z Warszawy, wycieńczona i wyczerpana. Takich psów jak ona są tysiące rocznie. Swoim przemarszem chciałam zwrócić uwagę na ten problem i pokazać, że wakacje mogą być spędzane z psem i mogą być bardzo udane – tłumaczy.

Problemy ze spaniem

Przez prawie trzy tygodnie Ania i "Mucha", codziennie pokonując kolejny odcinek zaplanowanej trasy, zatrzymywały się w innym miejscu, aby pokazać, że znalezienie miejsca do noclegu z czworonogiem chociaż bywa trudne, to jest możliwe.  Zdarzyło się, że ludzie, do których dzwoniła, aby zarezerwować pokój, chcieli ja przyjąć, ale licząc 50 zł od osoby, 10 zł za psa i… 250 zł za ozonowanie po nim pokoju.

- To był chyba największy problem, tym bardziej, że szukałam noclegów w maju, przed sezonem i część obiektów była jeszcze nieczynna – mówi Ania. – Najczęściej właściciele nie przyjmują psów, tłumacząc odmowę alergią innych gości albo koniecznością dodatkowego sprzątania. My zostawiałyśmy po sobie idealny porządek – zapewnia.

Zdarzyło się też kilkakrotnie, że właściciele oddzwaniali na następny dzień mówiąc, że przemyśleli sprawę i jeśli Anna i "Mucha" nie mają jeszcze kwatery, to jednak nie jest to duży problem. - Bo naprawdę nie jest! – podkreśla Ania i dodaje, że w wielu miejscach noclegowych spotykały się też z ciepłym i serdecznym przyjęciem, bo właściciele kwater i pensjonatów coraz częściej postrzegają psy jako pełnoprawnych członków rodzin swoich gości.

W drodze

Podróż zaczęła się od 11 godzinnej jazdy pociągiem, która odbyła się bez najmniejszych problemów. "Mucha" tego dnia zjadła jedynie śniadanie, była pojona i wyprowadzona na długi spacer przed jazdą.

Kolej pobiera niewielką opłatę, kupuje się tzw. bilet dla psa, natomiast koleje podmiejskie traktują psa jak bagaż – kupuje mu się bilet bagażowy. Kwota za rejs tramwajem wodnym z Helu do Trójmiasta jest spora, ale tam w ogóle nie pobiera się opłaty za psa. "Mucha" świetnie znosiła wszystkie te podróże – opowiada Ania.

Jednak zdecydowana większość zaplanowanej trasy prowadziła turystycznymi szlakami pieszymi, wyznaczonymi wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Na swojej drodze podróżniczki trafiły m.in. na Woliński Park Narodowy, który dał im specjalne zezwolenie na przejście z psem po przedstawienie terminu, trasy i powodu. – To było wyjątkowe pozwolenie na przejście, a nie na spacerowanie, załatwione z wyprzedzeniem – podkreśla Ania.

Słowiński Park Narodowy pozwala na wejście z psem na część swoich szlaków, ale na odcinku plażowym nie wolno wprowadzać czworonogów - tam piechurki obeszły Jezioro Łebsko, aby nie łamać przepisów. I natrafiły na prawdziwe trudności.

- Na Bagnach Izbickich na terenie Słowińskiego Parku Narodowego przeżyłam naprawdę dramatyczne chwile. Nie spodziewałam się aż tak złego stanu szlaku i wpadłam do grzęzawiska obiema nogami powyżej kolan. Nie było mi do śmiechu! Na szczęście smycz "Muchy" miałam zaczepioną do pasa na biodrach i to pomogło mi się wydostać z podmokłego torfowiska – opowiada Ania, która podczas wydostawania się bagna uszkodziła nogę. Nie zrezygnowała jednak z dalszej wyprawy, zmieniła jedynie trochę pierwotny plan marszu.

Podróżniczki stołowały się w lokalnych knajpkach i smażalniach, nigdy nikt nie zwrócił Ani uwagi, że jest z psem.

- Nie ma przepisu, który zakazywałby wstępu z psem do lokali gastronomicznych (z wyłączeniem strefy kuchennej). To zależy tylko od dobrej woli właścicieli. Na szczęście nie było z tym żadnego problemu, zazwyczaj siadałyśmy na zewnątrz, często oferowano miskę z wodą, a raz nawet rybkę dla psa – mówi Ania.

Lato z psem

Ania do swojej wyprawy przygotowywała się nie tyko logistycznie i kondycyjnie. Najistotniejszy był dla niej cel informacyjny i edukacyjny projektu "Lato z Psem" - rozpowszechnianie idei odpowiedzialności za psa, nieporzucania zwierząt przed wyjazdami na wakacje oraz popularyzowania aktywnego spędzania urlopu z psiakami. Podczas wyprawy prowadziła zajęcia proekologiczne dla uczniów w dwóch kołobrzeskich szkołach, na szlaku rozdała 750 ulotek i rozmawiała z setkami nieznajomych.

- W trakcie trasy rozmawiałam z wieloma osobami na temat celu mojej podróży. Spotkało mnie dużo zrozumienia, ale też zdziwienia. Widać było, że taka akcja i rozmowa jest potrzebna. A "Mucha", jako żywy przykład porzuconego i uratowanego psa, zmieniała punkt widzenia wielu rozmówców – opowiada Ania.

- Wielkie wyzwanie za nami – to ważne dla naszej więzi pies-człowiek. Zrobiłam co mogłam. Mam nadzieję, że co najmniej kilka osób zastanowi się nad tym problemem i przekaże tę wiedzę innym. Może dla jakiegoś psa będzie to oznaczało brak porzucenia. Może zadziała efekt motyla… - mówi z nadzieją właścicielka dzielnej "Muchy".

(Marta Siesicka-Osiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(12)

LeaLea

11 0

Fantastyczny pomysł. Pozdrowienia dla Muchy 08:46, 30.05.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

psiedrogi.plpsiedrogi.pl

5 0

Dziękuję w imieniu Muchy :-)
Również pozdrawiamy i zapraszamy na psiedrogi.pl

11:00, 30.05.2019


reo

MucholubnyMucholubny

12 0

Jak ja lubię takie pozytywne pomysły! Gratulacje przygody i wszystkiego dobrego! 09:51, 30.05.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

psiedrogi.plpsiedrogi.pl

5 0

Dziękujemy :-) To była świetna wyprawa i, mam nadzieję, pożyteczna akcja.
Będą kolejne, więc zapraszam do śledzenia na psiedrogi.pl i do współpracy :-)
A może do zobaczenia na szlaku? ;-) 12:01, 30.05.2019


MoniiaMoniia

9 0

Super wyprawa! Miło mi się też czytało :-) 10:20, 30.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

psiedrogi.plpsiedrogi.pl

6 0

Dziękuję wszystkim za miłe słowa i trzymanie kciuków podczas mojego i Muchy marszu. LATO z PSEM 2019 to nasz pierwszy taki projekt - ale będą następne (także na krótszych dystansach), do których planowania i realizacji zapraszam wszystkich chętnych :-)
Do zobaczenia na szlaku :-)
Anka i Mucha pies

#kochamnieporzucam 10:45, 30.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

zzzz

7 0

Gratuluję i podziwiam , a Mucha wygląda niezwykle sympatycznie zresztą jej pani też 11:58, 30.05.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

psiedrogi.plpsiedrogi.pl

4 0

Dziękujemy obie - Mucha i ja ;-) 12:02, 30.05.2019


WelaWela

4 0

Po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć gęba sama się cieszy :) super pomysł! Trzymam kciuki za kolejne projekty! PS. ale słodziak z tej Muchy :) 15:31, 30.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Rudy_z_NatolinaRudy_z_Natolina

2 0

:) normalnie się zakochałem :) 17:39, 30.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MarcinMarcin

1 0

Bardzo fajny projekt pokazujący, że da się ze zwierzakiem też wyjechać i coś zrobić. Oby przemówił niektórym do rozumu i poskutkował z przesłaniem. 09:33, 31.05.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

rychrych

0 0

Piękna działanie, w ważnej sprawie.
Jedno ale: nie można lekceważyć alergii na psy. To poważna dolegliwość. Znam osoby, które się duszą w sterylnie wysprzątanym pokoju hotelowym w którym wcześniej był pies. To jest rozsądne, że są miejsca, albo wydzielone przestrzenie, do których nie wpuszcza się psów oraz takie, które przyjmują z pieskami. Hau, hau! 17:20, 20.06.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%