48 zgłoszeń w dwa tygodnie. Walka ze śniegiem trwa

Zasypane ulice i chodniki to na Ursynowie niestety norma. Mieszkańcy zaczynają już mieć tego dość i sięgają po telefon. W dwa tygodnie stycznia, czyli od chwili kiedy pojawił się śnieg, straż miejska otrzymała 48 zgłoszeń o zasypanych ursynowskich chodnikach, a 6 dotyczyło wiszących sopli.

Najwięcej, bo aż osiem było z ulicy Miklaszewskiego. Na kolejnym miejscu znalazła się aleja KEN. Mieszkańcy dzwonili aż sześć razy z informacją o nieodśnieżonym chodniku. W przypadku innych ulic problem nie był już tak duży. Wystarczył jeden telefon i jedna wizyta strażników miejskich.

Mandatów nie było: - Najczęściej stosujemy pouczenie i każemy posprzątać. Po bloczek strażnicy miejscy sięgają w ostateczności – mówi Jolanta Borysewicz ze straży miejskiej.

O problemach z nieodśnieżonymi chodnikami kilkakrotnie pisaliśmy na haloursynow.pl. Informowaliśmy o zaśnieżonym przejściu przy ulicy Herbsta i przy wejściu do metra Stokłosy. Problemy zgłaszali nam także sami mieszkańcy: „To niech teraz ktoś łaskawie zajmie się chodnikami wzdłuż Dereniowej. Od Gandhi do Płaskowickiej jest dramat - podróż z dzieckiem w wózku przebije każdą siłownię.” - napisał na naszym portalu yes2mike.

Za obrażenia doznane na takim chodniku możemy domagać się odszkodowania: - Osoba, która przewróciła się na nieodśnieżonym, oblodzonym chodniku, może dochodzić odszkodowania zarówno z tytułu poniesionych szkód materialnych, jak i szkód na zdrowiu – mówi Jolanta Borysewicz ze straży miejskiej. I dodaje: - Jeżeli upadek spowoduje bardzo poważne konsekwencje zdrowotne, całkowitą lub częściową utratę zdolności do pracy, poszkodowany może nawet domagać się renty od podmiotu odpowiedzialnego za szkodę.

Za nieodśnieżony chodnik można dostać mandat do 100 złotych. Gdy ktoś nagminnie miga się od odśnieżania, straż miejska może sporządzić wniosek o ukaranie do sądu.