Fotoradar owinięty folią, znaki ostrzegające przed pomiarem prędkości zdjęte a gniazda dla strażników miejskich z mobilnymi fotoradarami puste. Mija trzeci miesiąc odkąd z alei KEN zniknęły wprowadzone w ubiegłym roku ograniczenia dla kierowców. Na ich reakcję - zdaniem mieszkańców - nie trzeba było długo czekać. Przyspieszyli, podobnie jak na Puławskiej.
Od 1 stycznia straż miejska nie może już kontrolować kierowców za pomocą fotoradarów. To prawo zabrali jej posłowie, uznając, że gminy traktowały fotoradary jak skarbonkę. W Warszawie urządzenia owinięto folią a miejsca do kontroli mobilnej w alei KEN, w których pojawiali się strażnicy, świecą pustkami. Na efekty nie trzeba było jednak długo czekać. Na Puławskiej przy Kuropatwy, gdzie stoi nieczynny fotoradar - zdaniem Zarządu Dróg Miejskich, których przeprowadził pomiary - kierowcy znacznie przyspieszyli.
- Ponad połowa kierowców przekraczała dozwoloną prędkość, często nawet o 20 km/h. Rekordzista zwiększył ją aż o 83 km/h - mówi Karolina Gałecka z ZDM. Nie badano jeszcze sytuacji w alei KEN, kolejne pomiary przewidziano co kwartał.
- Apelujemy o przywrócenie fotoradaru przy Kuropatwy. Teraz strach się tam poruszać. Kierowcy bardzo przyspieszyli - potwierdzał na ostatniej Komisji Zielonego Ursynowa Zbigniew Krzysztofiak z osiedla Pyry.
Mikołaj Pieńkos z ZDM nie miał dobrych informacji. - Generalny Inspektorat Transportu Drogowego nie chce przejąć fotoradarów, bo nie chce za nie płacić. To nie zależy od nas.
Wypadki w alei KEN znów będą częściej?
Jedyny na Wysokim Ursynowie stały fotoradar postawiony w grudniu 2014 roku u zbiegu Artystów i alei KEN także pozostaje zaklejony. Ale co do lokalizacji tego urządzenia od samego początku były wątpliwości.
- Uważam, że fotoradar powinien być w tym miejscu. Kierowcy pozwalają sobie na więcej, bo wiedzą, że nic im nie grozi - mówi jeden z kierowców
- Są miejsca, w których powinny stanąć fotoradary, ale to na pewno nie jest jedno z nich. Ludzie różnie na nie reagowali. Często zauważali je w ostatniej chwili i dopiero wtedy hamowali przez co było wiele stłuczek - dodaje jeden z przechodniów.
Mimo że większość zapytanych przez nas mieszkańców uważa ustawienie fotoradaru przy alei KEN za bezzasadne, dane mówią same za siebie. W miejscach gdzie wyłączono urządzenia, kierowcy jeżdżą szybciej. Z naszych obserwacji wynika, że auta na innych odcinkach głównej arterii Ursynowa też przyspieszyli. Zauważają to mieszkańcy Imielina, gdzie często strażnicy miejscy kontrolowali prędkość.
ZOBACZ CO MÓWILI MIESZKAŃCY PO URUCHOMIENIU KONTROLI W AL. KEN
[ZT]3109[/ZT]
[ZT]3381[/ZT]
[ZT]7545[/ZT]
[ZT]7147[/ZT]
gonzo09:27, 24.03.2016
No ok przyspieszyli, ale czy przez te 3 miesiące wzrósł bilans wypadków? Czy zlikwidowanie fotoradaru i kontroli przez straż miejską coś zmieniło w bezpieczeństwie? Szybciej nie zawsze znaczy niebezpiecznie 09:27, 24.03.2016
kartoszka by18:02, 24.03.2016
Nie nie nie! Skandal! Mordercy! 18:02, 24.03.2016
Kafar17:08, 24.03.2016
4 2
Szybciej prawie zawsze znaczy głośniej i choćby z tego powodu należy zawsze przestrzegać ograniczeń (część z nich jest zresztą postawiona z tego powodu). 17:08, 24.03.2016
gonzo22:33, 24.03.2016
6 3
Po części masz racje jeżeli mówimy o samochodach/motorach pozbawionych tłumików/pseudo tuningowanych. Jednak stawiając fotoradar mówi się tylko o "bezpieczeństwie" i ten artykuł też ma to na myśli. W tym przypadku więcej hałasu robią pojazdy które wyhamowują przed fotoradarem by później szybko przyspieszyć a wtedy prócz hałasu dochodzi jeszcze więcej spalin niż w przypadku jazdy ze stałą prędkością. Fotoradary tak ale w miejscach gdzie mają podnosić bezpieczeństwo, a nie zarabiać pieniądze 22:33, 24.03.2016