Za nieco ponad trzy tygodnie rozpocznie się nowy rok szkolny. Wprawdzie minister edukacji zapowiedział od 1 września powrót tradycyjnego nauczania, ale szkoły nie mają jeszcze szczegółowych wytycznych jak działać w czasie pandemii. Rodzice z Ursynowa z dystansem przyjęli decyzję ministra. Mają obawy, że szkoły mogą wkrótce stać się wylęgarniami koronawirusa.
Miniony rok szkolny był wyjątkowy, bo w połowie marca z powodu pandemii ruszyło nauczanie zdalne. Było one sukcesywnie przedłużane przez ministra edukacji aż do wakacji. W czerwcu szkoły w obawie przed koronawirusem zrezygnowały też z tradycyjnego zakończenia roku szkolnego.
Pomimo, że pandemia w Polsce nasila się i dzienny przyrost zachorowań zaczyna zbliżać się do tysiąca, minister edukacji zapowiedział, że rząd zamierza 1 września otworzyć szkoły i wprowadzić tradycyjne nauczanie.
- Przygotowujemy rozwiązania - wytyczne sanitarne i rozwiązania prawne, które pozwolą odpowiednio zareagować i podjąć właściwe decyzję, gdy pojawi się ognisko zakażenia - wyjaśnił Dariusz Piontkowski.
Już teraz wiadomo, że tam, gdzie zajdzie taka potrzeba, to nie minister, ale dyrekcje szkół będą musiały podejmować decyzje o powrocie do zajęć zdalnych dla części lub wszystkich dzieci. Mają to robić w porozumieniu z organem prowadzącym i służbami sanitarnymi.
Rozporządzenie pozwalające funkcjonować szkołom w trzech modelach: normalnym, mieszanym lub całkowicie zdalnym, będzie jednak gotowe dopiero za kilka dni.
Na razie wiadomo, że pozostaną obostrzenia wprowadzone jeszcze przed wakacjami, np. dotyczące zachowania bezpiecznego dystansu, dezynfekcji rąk oraz korzystania tylko ze swoich podręczników i przyborów szkolnych.
Jedną z nowych zasad jest to, że w szkołach nie będzie obowiązku zasłaniania ust i nosa. Poza tym ministerstwo edukacji zaleca taką organizację pracy, która ograniczy gromadzenie się dzieci. Mogą to być np. różne godziny przychodzenia uczniów z poszczególnych klas do szkoły i różne godziny przerw lub zajęć na boisku.
- Te zasady, które podało ministerstwo są łatwiejsze do zastosowania w małych placówkach, ale np. u nas uczy się ponad tysiąc dzieci. Na pewno ograniczymy obecność rodziców w szkole, zrezygnujemy z organizowania uroczystości z udziałem licznej szkolnej społeczności. Musimy wspólnie wypracować nowe reguły bezpieczeństwa. Nie ma wątpliwości, że powrót do szkoły w takich warunkach będzie trudny dla wszystkich - mówi Mariusz Karczewski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 303 przy ul. Koncertowej.
Dla dzielnicy, jako organu prowadzącego publiczne placówki oświaty, decyzja ministra o otwarciu szkół jest mocno spóźniona.
- Ministerstwo edukacji przespało wakacje. Od końca roku szkolnego miało sześć tygodni, a obudziło się dopiero teraz, około trzech tygodni przed 1 września. Jako samorząd nie wiemy co mamy kupić, w jakich ilościach, by szkoły były bezpieczne. Widać, że rząd kieruje się jedynie sondażami i boi oburzenia rodziców, którzy w większości nie chcą powrotu nauki online. To nieodpowiedzialne - ocenia burmistrz Robert Kempa.
Rodzice również podchodzą z rezerwą do powrotu tradycyjnej formy nauki. Nie mają pewności czy wprowadzenie wszystkich rygorów sanitarnych zapobiegnie rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
- Sytuacja jest przedziwna, bo szkoły zamykano przy niewielkiej liczbie zachorowań, a gdy bite są kolejne rekordy, zapowiada się ich otwarcie. Sądzę, że część rodziców była niezadowolona, że dzieci uczą się w domu i stąd ta decyzja. W moim odczuciu - polityczna, ponieważ teraz cały ciężar odpowiedzialności za zamknięcie szkoły spadnie na jej dyrekcję - mówi Robert Wojciechowski, przewodniczący Rady Rodziców przy Szkole Podstawowej nr 340 na Lokajskiego.
Rodzice niepokoją się również tym, że obostrzenia będą trudne, a czasami niemożliwe do wyegzekwowania. Jedna z matek jako przykład podaje zakończenie roku szkolnego w ursynowskiej podstawówce. Jak opisuje, uczniowie najpierw karnie stali w kolejce po świadectwo przed wejściem do szkoły, zachowując bezpieczny dystans, a chwilę później, poza terenem szkoły zgromadzili się w kilkudziesięcioosobowych grupach.
- Mam mieszane uczucia, ponieważ uważam, że bezpośredni kontakt z nauczycielem i rówieśnikami jest optymalny dla rozwoju dziecka. Z drugiej jednak strony epidemia narasta i otwarcie szkół może wywołać katastrofalny skutek. Nie mam też zaufania do decyzji ministra, bo widzę ogrom niekonsekwencji w zaleceniach, np. dlaczego w szkole nie trzeba nosić maseczki, a w sklepie tak? Najgorsze, że wszystkie zalecenia to fikcja. Dzieci są tylko dziećmi i będą się gromadzić, bo lubią być razem. Boję się, że przez to szkoły staną się wylęgarniami koronawirusa - mówi pani Małgorzata, matka ósmoklasisty.
Willie08:02, 10.08.2020
Rząd - 300 chorych dziennie: lock down, zamykamy gastronomie, zakaz lotow, szkoly zamkniete, w autobusie maks. 20 osób. za brak maseczki 10 tys. 650 chorych dziennie: jak tam dzieciaczki, tornistry juz kupione? Dojedziecie komunikacją, bo w autobusie juz moze byc 90 osób. Do tego bystrzak trzaskowski tepiacy auta prywatne pod dyktando patoaktywglistów i wciskajacy wszystkich do komunikacji miejskiej po to, zeby on mogl sobie bez korków jezdzic autem służbowym. Polska w pigułce. 08:02, 10.08.2020
245609:57, 10.08.2020
Kampania się skończyła, Panie Kempa. My, mieszkańcy Ursynowa, chcemy usłyszeć jak jest naprawdę, a nie jak bardzo rzadu polskiego nienawidzi Platforma. 09:57, 10.08.2020
pełowski kundelek11:19, 10.08.2020
"Rodzice podchodzą z rezerwą do powrotu tradycyjnej formy nauki."
"Rodzice w większości nie chcą powrotu nauki online - ocenia burmistrz Robert Kempa."
Kempa na prezydenta, bo jak Wałęsa jest za, a nawet przeciw. 11:19, 10.08.2020
Paszczak13:32, 10.08.2020
No bo strach dziecko puścić, a nauka online w obecnej formie była w sumie średnia. To raczej jest "jak się nie kręcić, d... zawsze z tyłu".
13:32, 10.08.2020
Kaczynski PRL11:28, 10.08.2020
jeszcze troszeczkę pogłówkujecie pisiaki i wam wyjdzie, że wirus to wina Tuska :-) 11:28, 10.08.2020
Zaniepokojony rodzic11:41, 10.08.2020
MASECZKI bezwzględnie na terenie szkól dla wszystkich ( póki nie zostaną zamknięte co wydaje się całkiem realne przy tych rekordach zachorowań)
Może ktoś mądry oświeci rodziców jak będą funkcjonowały świetlice, gdzie o dystansie można tylko pomarzyć.
Dlaczego MINISTERSTWO i Dzielnica zwalają całą ODPOWIEDZIALNOŚĆ na Dyrekcję szkół za to czy placówka ma być otwarta czy nie? - mieliśmy już przedsmak jak koronawirus pojawił się w ursynowskim żlobku- chciałbym to wiedzieć jak będzie naprawdę 11:41, 10.08.2020
Boom14:27, 10.08.2020
Proponuję najpierw poczytać jaką skuteczność mają zwykłe maseczki i przestać siać zamęt i panikę. Te maseczki to taki puder na syfilis. 14:27, 10.08.2020
Wek12:44, 10.08.2020
Trzeba zdać sobie sprawę z faktu, że koronawirus prawdopodobnie zostanie z nami na długie lata, może na zawsze. Szczepionki niekoniecznie mogą się okazać skuteczne, wirus może mutować, poza tym cena np. 1000 złotych może się okazać zaporowa dla wielu czy dla państwa.
Tak więc należy zacząć myśleć jak żyć w nowych realiach. Bo może się okazać, że powrotu do dawnej rzeczywistości już nigdy nie będzie. A my myślimy tylko jak przeczekać.
Trzeba mądrze minimalizować ryzyko. Ale nie da się go wyeliminować.
A że szkolnych uroczystości, w większości bezsensownych trzeba zrezygnować niezależnie od koronawirusa. Poza wąską garstką nikt ich nie znosi. Ani uczniowie ani rodzice.
12:44, 10.08.2020
654210:51, 10.08.2020
22 11
Jak jest naprawde to zapytaj się włąśnie swojego ukochanego rządu, jest pandemia czy jej nie ma, wirus jest w odwrocie czy nie jest? Bo narracja "miłościwie" nam panującym znieminia sie jak w kalejdoskopie w zależności od słupków poparcia. 10:51, 10.08.2020