Zamknij

"Biegają z translatorami, starają się rozmawiać". Jak szkoły radzą sobie z nowymi uczniami z Ukrainy?

08:38, 14.03.2022 Kamil Witek Aktualizacja: 18:14, 14.03.2022
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

W ursynowskich szkołach jest już kilkuset uczniów z pogrążonej wojną Ukrainy. Dzieci uczą się i bawią ze swoimi polskimi rówieśnikami. Mogą liczyć na wsparcie nauczycieli i rodziców. Jednak czy dla wszystkich wystarczy miejsca?

Od początku wojny w Ukrainie do Warszawy dotarły już setki tysięcy uchodźców. Również na Ursynowie wielu z nich znalazło schronienie. To przede wszystkim matki z dziećmi. Dziećmi, które muszą się gdzieś uczyć.

Do publicznych placówek oświatowych - przedszkoli, podstawówek, liceów - trafiło już 475 uczniów. Większość - prawie 400 - to uczniowie szkół podstawowych. Powoli przyzwyczajają się do nowej rzeczywistości, co wcale nie jest łatwe.

- Dzieci wylęknione i przestraszone tym, co przed nimi: nowa pani, nowi koledzy, nieznany język, obce książki. Pytają o zajęcia sportowe, bo chcą namiastki swojego dzieciństwa. Nie są gotowe do rozpoczęcia nauki w nowym kraju, ani mentalnie, ani praktycznie, nie posiadają żadnego wyposażenia szkolnego - opisuje w mediach społecznościowych dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 323 przy Hirszfelda Wioletta Krzyżanowska.

By czuli się jak u siebie...

Uczniowie z Ukrainy mogą jednak liczyć na wsparcie. W Szkole Podstawowej nr 330 przy Mandarynki już wcześniej uczyło się wiele ukraińskich dzieci. Znają oni szkołę, nauczycieli, innych uczniów. Dlatego dyrekcja w każdej z klas starała się umieścić takiego ucznia, który może pomóc swoim rodakom w przyzwyczajeniu się do nowego otoczenia. Również polskie dzieci starają się nawiązać kontakt ze swoimi kolegami i koleżankami z zagranicy.

- Nasze dzieci są wspaniałe w tej sytuacji! Z uśmiechem i niezwykle ciepło przyjmują ukraińskich uczniów, biegają z translatorami i starają się z nimi rozmawiać - opowiada Małgorzata Stępińska z SP 384 przy ul. Kajakowej.

Z drugiej strony swoją pomoc oferują dorośli. Ukraińscy pracownicy i nauczyciele pomagają tłumaczyć komunikaty dla uczniów czy rozmowy z rodzicami. Starają się także odciąć dzieci z Ukrainy od wydarzeń w ich kraju - w SP 384 dzieci zostają dłużej w świetlicy, gdzie mogą zająć się zabawą, zamiast siedzieć przed telewizorem czy słuchać rozmów o wojnie. Małych uchodźców wspierają także rodzice polskich dzieci.

- Rodzice razem z nauczycielami pomagają, jak mogą, nie tylko jeśli chodzi o zbiórki, ale np. w organizacji nauki języka. Przypomina mi się także historia dwóch uczniów z Ukrainy, którzy nie mieli nic. Przyszło mnóstwo paczek, część nawet anonimowo. Pomoc przewyższyła wtedy potrzeby - zauważa pani Grażyna, mama ucznia z SP 330.

Zaczyna brakować miejsc?

Solidarność z ukraińskimi uczniami jest ogromna. Od strony organizacyjnej - jak zaznacza pani Grażyna - jest świetnie. Od strony serca - jeszcze lepiej. Jednak ursynowskie szkoły nie są z gumy. Gdzieniegdzie zaczyna brakować miejsc.

- Przyjęliśmy już około 40 uczniów. Jesteśmy jednak na granicy limitów, zaczynają się kończyć szafki, krzesła. Na razie nie prosiliśmy jeszcze o pomoc w urzędzie, ale jeśli zajdzie taka potrzeba, na pewno to zrobimy. W tej chwili możemy przyjąć jeszcze ok. 20 uczniów - mówi dyrektorka SP 330 Joanna Skopińska.

Sytuacja wygląda gorzej w mniejszych szkołach. Na przykład w podstawówce przy Kajakowej. Do tej pory szkoła przyjęła 51 uczniów. Nadal przyjmuje kolejnych, ale tylko do młodszych klas. W starszych miejsc już nie ma.

- Musieliśmy odmówić już kilku rodzinom. Widać po nich, że są zawiedzeni. Polecamy wtedy inne szkoły na Ursynowie, najbliżej nas są na Sarabandy i na Tanecznej. Nic więcej nie możemy zrobić. Jesteśmy kameralną szkołą, zazwyczaj mieliśmy maksymalnie 250 uczniów. Teraz dobijamy do 300 - stwierdza Małgorzata Stępińska. 

Burmistrz uspokaja

Według władz dzielnicy problemu nie ma. Brak miejsc dotyczy poszczególnych szkół. Ursynowskie szkoły publiczne są jeszcze w stanie przyjąć około 600 uczniów. - Jedynym kłopotem może być to, że rodzic, który chciał zapisać swoje dziecko na Kabatach, będzie musiał je zapisać np. na Stokłosach - zauważa burmistrz Ursynowa Robert Kempa. 

Niedługo możliwości dzielnicy mogą się jeszcze zwiększyć. Jeśli władze kraju zdecydują się na zmianę przepisów, limit na Ursynowie może wzrosnąć nawet do 2 000 uczniów. Po prostu klasy będą liczniejsze.

Organizują się także szkoły prywatne. Chrześcijańska Szkoła “Daniel” z Nowoursynowskiej otwiera przy parafii św. Tomasza na Dereniowej swoją filię specjalnie z myślą o ukraińskich uczniach.

- Szkoła będzie prowadzona przez ukraińskich nauczycieli i wychowawców, a także wolontariuszy z Polski i Ukrainy - poinformowano.

Nie wszyscy uchodźcy zdążyli już posłać swoje dzieci do szkoły. Czy te starania są wystarczające?

- Mamy dobrą sytuację na Ursynowie, ale mam nadzieję, że rząd opracuje plan relokacji i to wszystko nie będzie się jedynie opierać na Warszawie i innych dużych miastach - mówi burmistrz Kempa.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

nvmnvm

3 0

Generalnie sama idea jest słuszna, fajnie że zapewnione są tym dzieciom miejsca w szkole i kontakt z rówieśnikami, ale powinny powstać w szkołach wydzielone klasy dla uczniów z Ukrainy. Taka integracja błyskawiczna przynosi więcej złego niż pożytku. Wiem z relacji moich dzieci, że nauczyciele mają problem z komunikacją, powstaje spore zamieszanie i chaos. Ani nie jest realizowany w pełni program, ani edukacja dzieci z Ukrainy, gdyż one mają problem z dogadaniem się z kimkolwiek. Pełna integracja od razu to jakiś absurd. Kobiety które przyjechały mogłyby zostać zatrudnione przez szkoły do edukowania dzieci, nawet bez spełniania wymagań co do poziomu wykształcenia, do tego można by zorganizować dla klas ukraińskich przyspieszony kurs j.polskiego. Inaczej te dzieci się niczego sensownego nie nauczą, a nauka dzieci polskich będzie paraliżowana. 11:49, 16.03.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%