Zamknij

"Bo w rodzicach jest duża siła!". WYWIAD

11:00, 04.05.2015 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 17:28, 04.05.2015
Skomentuj SK SK

Dwa miliony złotych rocznie rodzice dokładają do ursynowskich szkół. Największe budżety rad rodziców w szkołach sięgają kilkuset tysięcy złotych! Czy rodzice powinni być tylko sponsorami oświaty? Jaki mają wpływ na funkcjonowanie szkół? O bolączkach rad rodziców rozmawiamy z Klaudią Żuber-Wigurską, wiceszefową Forum Ursynowskich Rad Rodziców.

 

Czym jest FURR? Skąd wziął się pomysł na jego utworzenie?

FURR postał 3-4 lata temu z inicjatywy rodziców. Miał służyć integracji środowiska rad rodziców, to pomysł innowacyjny i nowatorski w skali kraju. Idea zapoczątkowana została przez rodziców ze szkoły podstawowej nr 303 przy ul.  Koncertowej, którzy zaprosili do współpracy pobliskie szkoły i przedszkola.  Zastanawiali się, co zrobić, żeby połączyć działania poszczególnych jednostek.

Okazało się, że problemy, czy to na etapie przedszkolnym, czy już szkolnym, wszystkie placówki mają przeważnie takie same.  Żyjemy przecież w jednej dzielnicy. Na początku zastanawialiśmy się, jak taka organizacja miałaby działać. Stowarzyszenie musi mieć członków, założycieli, spełnić formalności. Wymyśliliśmy, że będzie to forum rad rodziców, które służyć będzie do wymiany poglądów, doświadczeń problemów i pomocy w ich rozwiązywaniu. Spotkaliśmy się z poprzednim burmistrzem Piotrem Guziałem, przekonaliśmy go, że chcielibyśmy to robić przy jego akceptacji, ale nie udziale. Aby rodzic mógł działać,  pomagać, musi mieć przychylność dzielnicy. Burmistrz Guział powiedział, że sam działał w radzie rodziców, więc widzi taką możliwość.

Początkowo spotkania odbywały się w szkole, ale ponieważ to było trudne logistycznie,  dostaliśmy zgodę, aby spotkania odbywały się w urzędzie dzielnicy.

Jakie poruszaliście zagadnienia?

Problemy, które poruszaliśmy na spotkaniach to bieżące problemy szkół - inwestycje, brak dofinansowania tych inwestycji, ale i prozaiczne - takie jak płatności za obiady w szkołach czy dziennik elektroniczny. Okazało się, że burmistrz nie miał świadomości, że problemy tak błahe z punktu widzenia dzielnicy i proste do rozwiązania, napotykają na opór ze strony urzędników czy dyrekcji.

Spotykaliśmy się również po to, żeby dzielić się między sobą dobrymi rozwiązaniami i doświadczeniami i przenosić je do innych szkół, np. pomysł na organizację pikników, kiermaszu książki, wspólne zakupy książek do bibliotek szkolnych Wszystkim nam zależało na jednym – na dobru ursynowskiej oświaty. Finansowy udział rodziców w ursynowskiej oświacie jest olbrzymi. Szacuje się, że wynosi 2 miliony, mówię tu o pieniądzach zbieranych przez Rady Rodziców. Dlatego chcemy wiedzieć, na co idą te pieniądze, mieć na to wpływ.

Jaka pani zdaniem powinna być pozycja rodziców w szkołach w naszej dzielnicy, czy ta obecna jest wystarczająca?

To wszystko zależy od dyrektora, ale rodzic nie powinien zajmować pozycji dominującej. Po to jest dyrektor, żeby szkołą zarządzał. To on ponosi odpowiedzialność za to, co dzieje się w szkole. Ale rodzice poprzez swoje zaangażowanie, działając na rzecz swoich dzieci, pomagają. Mówimy, że to taki drugi etat.... Osobiście uważam, że pieniądze z Rady Rodziców nie powinny być przeznaczana na środki czystości czy papier do ksero, ale np. na dofinansowanie zakupu tablicy multimedialnej już tak, bo to działanie na rzecz naszego dziecka.

Rodzice są bardzo zaangażowani. Przystąpienie rodziców do budżetu partycypacyjnego też pokazuje, że nie jest im obcy ten temat. Rodzicom na Ursynowie się chce. Miasteczko ruchu drogowego, budowa boiska przy szkole nr 303. Pytanie czy jesteśmy w stanie maksymalnie wykorzystać ich potencjał?

Spotkania FURR to nie tylko pytania do burmistrza o boisko, ale również pokazywanie tego, co godne naśladowania. Kąciki relaksacyjne, zagospodarowanie przerw, bezpieczeństwo, wychodzenie dzieci podczas przerw na świeże powietrze… To są tematy, które nie absorbują władz dzielnicy, a dla rodziców są bardzo ważne.

Czy jako FURR jesteście dla kogoś przeciwnikiem? Mówi się o Was, że jesteście grupą wkurzonych rodziców, którzy chcą „rozwalić” system...

Nie! Żadna Rada Rodziców nie może być przeciwnikiem w swojej szkole, bo jest od razu na straconej pozycji. Do FURR-u przystąpiło 37 placówek ursynowskiej oświaty, bo to przecież nie tylko szkoły, ale i przedszkola czy licea. Idea FURR-u jest taka, żeby współpracować z dzielnicą i dyrektorami. My wskazujemy pola, na których można coś poprawić.

A co udało się dzięki FURR-owi poprawić?

Powstają kąciki relaksacyjne, wspieramy ekoligę, są organizowane zajęcia dodatkowe w szkołach, zajmujemy się problemem stołówek. Rady rodziców w części szkół sfinansowały stojaki na rowery, angażowaliśmy się w budowę placu zabaw przy przedszkolu specjalnym. My nie chcemy decydować o oświacie na skalę dzielnicy, chcemy mówić o tym, co nas dotyka w naszych placówkach.

Ostatnio wypłynął problem wychodzenia dzieci podczas przerw. Szkoły są przepełnione, dzieci są narażone na zwiększoną wypadkowość, rodzice chcą, żeby dzieci wychodziły na dwór. Jeśli tak jest to trzeba zbadać temat i możliwości pomocy. Zmianowość jest w wielu szkołach bardzo duża - to kolejny problem. Uczniowie siedzą w szkole nawet do 17:30, a rodzic, który pracuje w normalnym trybie 8:00 – 17:00 nie może sobie pozwolić na to, żeby przyprowadzić w pierwszej klasie dziecko na godzinę 12:30. Przyprowadza je o 7:00 i odbiera o 17:30.

Jak dzielnica i szkoły podchodzą do Rad Rodziców? Czy nie jest przypadkiem tak, że urzędnicy mówią: „Dajcie pieniądze, ale nie wtrącajcie się”?

Czasem niestety tak jest… Najlepiej aby rodzic dał i o nic nie pytał. Chcemy zmienić pogląd, że rodzic chce decydować o szkole. Nie chce - ale chce mieć wpływ na to, w jakich warunkach czas spędza jego dziecko. Ważna jest dobra współpraca.

Czy jest jakiś przykład, gdzie taka dobra współpraca Rady Rodziców, dyrektora, urzędników z dzielnicy przyniosła pozytywny efekt?

Jest wiele takich szkół, nie chciałabym się ograniczać do kilku, mogłoby być to krzywdzące dla innych. Na pewno szkoła podstawowa nr 343 przy ul. Kopcińskiego stosuje niestandardowe rozwiązania, przedszkole przy Koncertowej czy Teligi realizują ciekawe projekty. Gimnazjum Koncertowa, Szolc-Rogozińskiego, czy liceum Kamińskiego - jest wiele placówek, gdzie o dyrektorach i ich współpracy z Radą Rodziców można dużo dobrego powiedzieć. Jeśli są problemy, to wynikają one z tego, że dyrektorzy obawiają się, że jak pozwolą rodzicom na działanie, to oni zawładną szkołą czy przedszkolem a tak nie jest. Rodzic po prostu dąży na przykład do tego, aby w szkołach pracowali i uczyli ich dzieci najlepsi nauczyciele.

Praca w szkole to jedyna firma, w której pracownik nie jest oceniany i może tę pracę wykonywać dowolnie. W każdej pracy, jeżeli pracownik pracuje nieefektywnie, szef zwróci mu uwagę, że jeżeli to się nie zmieni, to straci pracę. W szkole tak nie jest. Jeśli ktoś pracuje w szkole, może w niej bez względu na jakość pracy, pracować do emerytury albo i dłużej. I prawie za każdym razem próba zwrócenia dyrekcji/nauczycielowi uwagi na to, że coś jest nie tak, kończy się konfliktem.

Są szkoły, w których dyrektorzy przyjmują uwagi rodziców i to są dobre praktyki. Niestety rodzice w większości przypadków obawiają się podjęcia próby krytyki, gdyż jest to walka z góry przegrana

Rodzice są ciągle tą stroną słabszą w stosunku do dyrekcji?

Tak, bo w szkole mają swoje dzieci. Zawsze jest obawa, czy działanie rodzica nie przełoży się i nie odbije się na dziecku. Wszystko zależy od dyrektora. Jeżeli chce współpracować, pokazuje, że jest otwarty, to te szkoły są przykładem dobrego działania, rodzice ustawiają się w kolejce, żeby zapisać tam swoje dziecko.

À propos konfliktów. Szkoła Podstawowa nr 16 i trwający w niej od wielu miesięcy konflikt pomiędzy częścią rodziców a dyrekcją.  Jak pani, jako przedstawiciel Rad Rodziców ocenia z zewnątrz problem w tej szkole?

Ten konflikt jest powszechnie znany i komentowany… Wynika on z tego, że w pewnym momencie rodzic po prostu traci cierpliwość. Z moich obserwacji wynika , że nic nie wkurza rodzica bardziej, niż fakt bycia ignorowanym. Rodzic przyjmuje krytykę, fakt iż nie ma racji, ale tylko do momentu, w którym trwa dialog. Nie znam dokładnie sprawy w „szesnastce”, ale na pewno jeśli udaje się, że nie ma problemu, to w żaden sposób tego problemu się nie rozwiązuje. 

Na pewnym etapie rodzice chcą rozmawiać, a później natrafiając na opór, przestają chcieć rozmawiać. Nauczyciele to zamknięta grupa zawodowa, która się wspiera, ale czasami trzeba się przyznać i powiedzieć „nie miałam racji”, „nie tak to powinno funkcjonować”.

W którymś momencie rodzic rodzicowi staje się przyjacielem w tym znaczeniu, że jeśli te problemy się powielają, a nie zawsze rodzic miał odwagę przyznać, że problem istnieje, bo myślał, że jest sam - przestaje być sam. Wtedy rodzice stają po jednej stronie w kontrze do dyrekcji.

Konflikt w tej szkole trwa od maja, my jako FURR byliśmy poproszeni o próbę rozmowy -rodzice chcieli mediacji, spokojnego załatwienia sprawy, ale dyrektor poszedł na długie zwolnienie, ze strony dyrektora nie było woli rozmowy. Nie przyniosło to żadnych rezultatów.

Czy pani zdaniem konflikt w Szkole Podstawowej nr 16 to przykład tego, jak źle skonstruowany jest system oświaty w naszym kraju?

Nie chciałabym nikogo oceniać, bo nie znam całego tła konfliktu. Ale jest to przykład tego, że rodzic trafiając na problem, pozostaje z nim sam i walczy z systemem, napotyka na opór wszystkich możliwych urzędów powołanych do tego, żeby dbać o dziecko.

W pewnym momencie zapomina się o tym, że rodzic nie walczy z urzędem, a o dobro swojego dziecka. Największy problem stanowią pedagodzy. Tak przecież zaczął się konflikt w SP16 - od problemów z pedagogiem, i tak jak słyszy się od rodziców na Ursynowie, takie konflikty pojawiają się często.

Osobiście uważam, że rolą pedagoga szkolnego jest bronić dziecka i pokazywać nauczycielom jego dobrą stronę. Pedagog nie może piętnować dziecka, a szukać rozwiązań, które będą je wspierać. I nie zgadzam się z takim modelem, że pedagog powinien być straszakiem na dzieci, tak jak funkcjonuje to teraz. Niestety, zazwyczaj są to adwokaci szkoły albo nauczycieli, rzadko zdarza się, że pedagog broni interesów dziecka.

Mówiła Pani wcześniej o budżetach rad rodziców. 2 mln w skali dzielnicy, kilkaset tysięcy w jednej szkole - to ogromne sumy. Czy w obliczu tych informacji można między bajki włożyć twierdzenia, że szkoła jest bezpłatna?

Myślę, że tak, za wszystko, co się dzieje wokół szkoły, ale i w szkole, znaczne koszty ponoszą rodzice. Rodzice się opodatkowują na rzecz świetlicy, wody w szkołach, konkursów, nowości w szkołach, bibliotekach, nagród, tablic multimedialnych, komputerów, kącików relaksacyjnych.

W niektórych szkołach dają też na mydło czy papier toaletowy…

To jest przerażające i absolutnie tak nie powinno być. Podczas spotkań FURR rozmawialiśmy o tym. Większość szkół odstąpiła od tego i pieniądze z Rad Rodziców nie mogą zabezpieczać podstawowych potrzeb szkoły. Wiem też, że pieniądze od rodziców idą na przykład na ochronę w szkole. Jeżeli jest potrzeba ochrony to powinna finansować ją placówka, bo to szkoła potrzebuje ochrony nie rodzic. Pytanie tylko przed kim chroni się szkoła …?

Ale rodzice zainwestują we wszystko, co poprawi bezpieczeństwo dziecka...

Raz - w bezpieczeństwo, dwa - w wykształcenie...

Każdy naczelnik oświaty chodzi dumny z tego, że na Ursynowie mamy tak świetne szkoły. Na ile to zasługa dzielnicy, dyrekcji i nauczycieli a na ile rodziców?

Ursynów to dzielnica inteligencka, mieszkają tu ludzie wykształceni, którzy chcą, żeby ich dzieciom żyło się lepiej. Dlatego przodujemy pod względem zajęć dodatkowych, ale też pieniędzy, które rodzice wkładają w korepetycje czy właśnie te zajęcia dodatkowe dla swoich dzieci. Zapomina się o tym, jakie wsparcie i nakłady finansowe ponoszą rodzice choćby w wyniki egzaminu 6-klasisty. Bo to rodzice dokształcają i dofinansowują swoje dzieci wysyłając ich na dodatkowy język czy matematykę. Oczywiście nie należy umniejszać roli szkoły, ale pamiętać o wsparciu rodziców.

Z jakimi absurdami w oświacie spotkała się pani pracując w FURR? Czego wciąż nie można przewalczyć?

Teraz? Wychodzenia na dwór. Moja rodzina od zawsze jest związana z Ursynowem, moje dzieci chodzą do szkoły, do której ja chodziłam. Jeszcze jakiś czas temu szkoły podczas przerwy wypuszczały dzieci na boiska, teraz dzieci nie mogą wychodzić, bo się okazuje, że jest „niebezpiecznie”. Dlaczego w ramach zajęć świetlicowych dzieci mogą wychodzić a w ramach przerw nie? To jest absurd!

Drugi przykład to płatności za obiady. W dzisiejszych czasach, gdzie za wszystko płacimy przez internet, są szkoły, które borykają się z tym, że rodzic określonego dnia musi przyjść i za ten obiad zapłacić w gotówce.

Kolejny absurd to dostęp do internetu i dziennika elektronicznego. Niby w szkole jest, ale nie wiadomo, czy to działa. Słyszy się, że nie działa, bo jest za mało komputerów. Wprawdzie są pojedyncze komputery w pokojach nauczycielskich, ale jak w szkole jest 40 nauczycieli i każdy z nich ma się ustawić w kolejce do tego komputera, to ostatecznie wpisuje te oceny w domu. Borykamy się wciąż z komputeryzacją szkół na Ursynowie…

W XXI wieku, w nowoczesnej dzielnicy? To zaskakujące...

O czym my mówimy! W niektórych szkołach nie ma jeszcze boisk… Poprzednia władza przez 4 lata mówiła, że w szkole podstawowej nr 303 boisko będzie, ale ciągle go nie ma. Teraz słyszymy, że mamy przecież ekologiczną trawę, która jest super do biegania. Tylko naprawdę wygląda to tak, że od października do kwietnia, gdy spadnie deszcz robi się wielkie bajoro, więc dzieci nie mogą wychodzić. Jest nadzieja, ze w ramach budżetu partycypacyjnego uda się to boisko przy SP 303 wybudować. Jeżeli szkoła od lat osiąga najlepsze rezultaty w dzielnicy czy jest w czołówce, a od 30 lat nie ma boiska, sala gimnastyczna jest niewymiarowa, a parkiet położony na niej uniemożliwia profesjonalne granie w piłkę, to o czym my rozmawiamy?

A co z 6-latkami? Mówi się, ze ursynowskie szkoły są przystosowane do przyjęcia sześciolatków, ale nauczyciele - nie! Niektórzy de facto są zmuszeni do tego, żeby pracować z dzieckiem przedszkolnym a oni tymczasem nie chcą tego robić i nie zawsze potrafią. Niby system nakazuje, że ma to być forma zabawy, ale tak nie jest – to próba „ogarnięcia” lekcji. Nie uważam, aby pomysł wysyłania 6-latków do szkoły był dobry. Nie do końca radzą sobie z odrabianiem lekcji. Rozumiem rodziców, którzy walczą o swoje dzieci.

Ostatnio burmistrz rzucił pomysł, aby powołać na Ursynowie Dzielnicową Radę Oświatową. Miałoby to być ciało złożone z przedstawicieli rodziców, dyrektorów, nauczycieli i władz oświatowych. Czy taki organ jest potrzebny?

Potrzebny. Mnie jednak niepokoi pomysł na sposób zorganizowania tej rady. Burmistrz przedstawił to tak, że Rada Oświatowa będzie, a nie będzie naszego FURR. Nasze Forum skupia przecież rady rodziców z całej dzielnicy, a Rada Oświatowa będzie skupiała tylko przedstawicieli. FURR to inicjatywa rodziców prowadzona przez rodziców, Rada Oświatowa to organ dzielnicy. Ogólnie to dobry kierunek, szczególnie że w radzie będą zasiadać osoby decyzyjne, ale dobrze byłoby gdyby w Radzie Oświatowej był dobrze słyszany głos rodziców, bo przy takim współfinansowaniu oświaty oraz chęci do działania rodziców nie można pominąć. Rodzicom z FURR na pewno zależy na współpracy z dzielnicą.

Rodzic nie powinien mieć głosu decydującego, ale współdecydujący już tak. Każdemu gospodarzowi, a tak postrzegam władze dzielnicy, powinno zależeć na rodzicach i dobrej współpracy z nimi. Bo w rodzicach jest duża siła!

Dziękuję za rozmowę.

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(18)

xyzxyz

17 14

Oplata na RR jest dowolna. Rodzice mogą ją ponosić lub nie. Jeśli FURR jest organizacją rodziców to dlaczego Ratusz organizuje jego spotkania i je finansuje. Czy jest to zaplecze wyborcze kandydatów na radnych i burmistrzów. Na jakiej podstawie prawnej FURR funkcjonuje w obrębie prawa oświatowego. 11:31, 04.05.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

przedszkolny tataprzedszkolny tata

10 7

Biorę udział w spotkaniach FURR od dwóch lat. Dzięki temu nasza rada rodziców z udziałem Pani dyrektor wprowadziła w przedszkolu kilka pomysłów z innych podwórek. Oczywiście wiedziała o nich od innych dyrektorów, ale nie mogła się przebić wśród nauczycieli. Wspólnie nam się udało (zawsze można zwalić na rodziców - i dobrze). Wiem że w wielu przypadkach jest tak samo. Dziękuję Pani Klaudio za zwrócenie uwagi że chcemy współpracować z dyrektorami a nie walczyć i rządzić. U nas tak jest. Ciekawe co nas czeka w szkole?

12:47, 04.05.2015

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PomianowskiPomianowski

12 12

Nie bardzo rozumiem to zdanie: " Nasze Forum skupia przecież rady rodziców z całej dzielnicy, a Rada Oświatowa będzie skupiała tylko przedstawicieli". Przecież FURR skupia właśnie przedstawicieli, czyli szefów rad rodziców. 14:38, 04.05.2015

Odpowiedzi:6
Odpowiedz

AleAle

16 7

nie sądzę by Rada Oświatowa była tak liczna jak jest obecnie FURR (przedstawiciele przedszkoli i szkół). Jak powiedziała pani Klaudia FURR to inicjatywa rodziców prowadzona przez rodziców, Rada Oświatowa to organ dzielnicy. Burmistrzowi nie podoba się, że sami rodzice sobie omawiają sytuację w szkołach? 14:54, 04.05.2015


GonzoGonzo

6 1

Panie Pomianowski. A Pan jeszcze sie udziela? Myslalem, ze Orzel juz Pana dobil. 20:54, 04.05.2015


PomianowskiPomianowski

8 6

@Ale: wydaje mi się, że Rada Oświatowa ma być właśnie realnym ciałem uwzględniającym wszystkie strony: rodziców, dyrektorów i władze dzielnicy. Nie sądzę aby dobrze było, żeby rodzice "sami sobie omawiali sytuację w szkołach", bo wówczas jest to sztuka dla sztuki. Kiedy będą ją omawiać z dyrektorami i urzędnikami, wówczas faktycznie będą możliwe realne zmiany i wspólne wypracowywanie dobrych rozwiązań. 02:56, 05.05.2015


AgataAgata

3 1

Panie Antoni widzę, że stwarza Pan pozory, że jest normalnie i że koalicja działa dobrze. Cały Ursynów plotkuje (ploteczki od Pani Tereski), że nie jest najlepiej i że między Panem a Orłem jest konflikt. Orzeł musi rozdawać w IMU teraz karty, bo to jego głos jest ważny, a nie Pana. 08:51, 05.05.2015


VeraVera

7 0

Rola FURR to komitet wybory p. Klaudii i wszyscy powinni mieć tego świadomość. Rada oświatowa nie składałaby się z osób namaszczonych przez burmistrza (w dodatku otrzymujących pieniądze za tę pracę) tylko byłaby z wyboru. Czy jeszcze ktoś wierzy, że p. Klaudia pracuje społecznie???? 00:56, 08.05.2015


VALVAL

4 0

Ale istnieje ryzyko, że p. Klaudia nie będzie piastowała żadnej funkcji. No może nowy burmistrz też wyznaczy ją jako dyżurną przewodniczącą od wszystkiego.... 21:44, 09.05.2015


iolkaiolka

18 13

na Ursynowie dyrektorzy są strasznie zazdrośni o swoją władzę. Większość alergicznie reaguje na rodziców i ich uwagi oraz pomysły. Niestety przydałoby się wietrzenie w większości szkół... A może nawet w wydziale oświaty w urzędzie. 15:13, 04.05.2015

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

xyzxyz

12 5

Współpraca z rodzicami tak, ale rodzice powinni wiedzieć, że szkoła działa w ramach prawa i niektóre pomysły są niezgodne z prawem oświatowym. Dyrektorzy to doświadczeni nauczyciele i osoby które długo pracują w szkołach i przepisy znają a rodzice zapewne wiedza lepiej i na tym kończy się ich wiedza o prawie oświatowym. Rozumiem że dyrektorzy którzy stoją na straży przestrzegania prawa są passe najlepsi byli by tacy którzy wcielali by w życie najbardziej bzdurne pomysły rodziców. 05:21, 05.05.2015


SzymonSzymon

3 6

Idź do lasu i przewietrz głowę! A co najlepiej aby dyrektorami byli rodzice???? 00:52, 08.05.2015


MajaMaja

4 4

Proponuję lepszą znajomość prawa - nominacja na dyrektora odbywa się ponieważ wygrał konkurs na 5 lat życzenia wietrzenia nieadekwatne do obowiązującego prawa- szczerze mówiąc to uważam, że trzeba być osobą mocno zaangażowaną aby za tak marne pieniądze (czasami zarabiają mniej niż nauczyciele z dodatkowymi godzinami)i ciężką pracę ponosić tak olbrzymią odpowiedzialność. Ich zarobki są całkowicie nieadekwatne do zarobków menedżerów a wymaga się od nich znacznie większych kwalifikacji. 21:42, 09.05.2015


GonzoGonzo

9 12

To wstyd dla dzielnicy, ze burmistrz nie chce wspolpracowac z furr. Nowa wladza to spory fuckup dla Ursynowa. Kolesiostwo, zdrada i niekompetencja. 20:52, 04.05.2015

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

xyzxyz

18 6

FURR to dopiero kolesiostwo na całego - Pani ŻUBER- FIGURSKA to zdaje się że dobra znajoma Pana Guziała i jego nominatka na przewodniczącą TEJ SPOŁECZNEJ ORGANIZACJI. 05:24, 05.05.2015


klocekklocek

12 12

niestety taka prawda - większość dyrektorów wraz całym wydziałem oświaty (w szczególności Panią Żurawską) należałoby odświeżyć. FURR jest i będzie niezależny i bardzo pożyteczny dla rodziców. Niestety władzy się nie podoba, że rodzice dzięki jednoczeniu się przyglądają się baczniej działalności szkół.... Rodzice są w stanie wiele zrobić dla swoich dzieci 22:29, 04.05.2015

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

MajaMaja

6 2

Klocku, najlepiej żeby dyrektorami byli rodzice, oni najlepiej znają się na oświacie, bo ich dzieci chodzą do szkoły. Wigurska to oszołom, który dla własnej kariery zrobi wszystko (tylko na szczęście nie zawsze jej wychodzi), ona to robi dla kariery. To co Klocku Wigurska na dyrektora??? A może na burmistrza??? 00:50, 08.05.2015


KingKing

0 0

Jeżeli chcą coś robić, niech robią, nikt im nie zabrania, ale niech nie wchodzą w kompetencje dyrektorów. 14:01, 11.05.2015


0%