Zamknij

Do czego służy Budżet Partycypacyjny? Do załatwiania partykularnych interesów FELIETON

14:02, 30.07.2019 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 15:40, 30.07.2019
Skomentuj UD UD

Dzielnica wyremontowała trzy place zabaw na terenie spółdzielni mieszkaniowej "Osiedle Kabaty". Zrobiła to w ramach budżetu partycypacyjnego. Projekt złożył wiceprezes spółdzielni, a zagłosowali na niego jej mieszkańcy. Czy tak powinno być? Czy tylko mi się wydaje, że ktoś doi naszą wspólną, samorządową krowę?

Władze Ursynowa pochwaliły się modernizacją trzech placów zabaw na Kabatach. Za prawie 120 tys. złotych nie do poznania zmieniły się miejsca do zabawy dla dzieci przy: Dembego 19, 24 i 28 - czyli na tym samym osiedlu - piszemy o tym w osobnym artykule

Czymże "Osiedle Kabaty" zasłużyło sobie na taką hojność z publicznego budżetu, podczas gdy np. słynne "Dinozaury" nie mogą się doczekać remontu? To efekt mobilizacji mieszkańców w głosowaniu na projekty z budżetu partycypacyjnego. W ubiegłym roku projekt remontów placyków zabaw zyskał poparcie 1451 osób.

Ale pomysłu by nie było, gdyby nie projekt złożony przez Norberta Woźniaka, wiceprezesa... spółdzielni "Osiedle Kabaty"! Można więc powiedzieć, że spółdzielnia, nie chcąc wydawać własnych środków postanowiła sięgnąć po publiczne pieniądze. Prezes wymyślił projekt, spółdzielnia zachęcała do oddania głosu, i na koniec mamy place zabaw jak nowe.

Nic złego się nie dzieje?

Można powiedzieć, że nic się złego nie dzieje. W końcu mieszkańcy "Osiedla Kabaty" też są mieszkańcami Ursynowa, więc część kasy należy im się jak psu zupa. Pytanie: skoro tak, to dlaczego inne spółdzielnie np. "Jary", czy "Stokłosy" remontują swoje place zabaw za swoje? Płaczą, ale płacą, bo uznają, że dzieci spółdzielców to ich dzieci. Nie będą czekać na zmiłowanie władz samorządowych. Nie będę już wspominać o tym, że przeciętny mieszkaniec "Osiedla Kabaty" jest zamożniejszy niż przeciętny mieszkaniec "Stokłosów" czy "Jarów". To chyba oczywiste.

Podobne "skoki na kasę" za pomocą idei Budżetu Partycypacyjnego wykonywały w ubiegłych latach szkoły. Scenariusz był prosty. Rady rodziców, jako grupy zwarte i zdyscyplinowane, rękoma jednego z członków (mieszkańca dzielnicy) składały wniosek, a następnie go przegłosowywały, nie dając szans innym projektom "zwykłych" mieszkańców. Tak m.in. powstało mobilne planetarium, którym dysponuje LXIII Liceum Ogólnokształcące czy - skądinąd bardzo potrzebne - boisko przy Szkole Podstawowej nr 303.

Budżet Partycypacyjny stał się narzędziem do załatwiania partykularnych interesów zintegrowanych, cwanych grup. Pojedynczy mieszkańcy, którzy uwierzyli w obywatelską ideę budżetu mogli się co najwyżej przyglądać brutalnej skuteczności swoich rywali w głosowaniu. I nie chroniła przed tym rzekoma "ogólnodostępność" projektów, która była podstawowym kryterium ich weryfikacji w urzędzie dzielnicy. Czy ktoś z naszych czytelników skorzystał z planetarium zakupionego w ramach budżetu partycypacyjnego, ot tak po prostu, wchodząc prosto z ulicy?

Inny przykład absurdalności inwestowania środków publicznych na terenie nienależącym do miasta. Na Jarach połączono dwa parki pasem zieleni. Po zakończeniu rocznego "okresu trwałości", który nakazuje dzielnicy przez 12 miesięcy utrzymywać owoce projektu, zieleń marnieje, a urząd kłóci się ze spółdzielnią o to, kto ma podlewać krzewy i drzewa.

Składają radni, składają przyszli beneficjenci...

Kolejną bolączką budżetu obywatelskiego jest składanie projektów przez ich późniejszych beneficjentów. Proszę sobie wyobrazić, że mieszkanka związana z jedną z grup prowadzących komercyjne ćwiczenia z samoobrony złożyła projekt zorganizowania takich ćwiczeń dla mieszkańców Ursynowa. Urzędnicy bezproblemowo zatwierdzili projekt. Środowisko skupione wokół grupy gremialnie na niego zagłosowało. Projekt przepchnięty. Następnie urząd dzielnicy wybiera firmę związaną z grupą na organizatora zajęć. Wszystko jest w porządku? A może to ukryte wyłudzenie dofinansowania?

Podobnie jest z radnymi dzielnicowymi. Oni też - jako obywatele - mają prawo do składania projektów. I chętnie to robią. W minionych latach co najmniej kilku ursynowskich rajców złożyło swoje pomysły. Pytanie czy powinni to robić, skoro mają inne narzędzia wpływu na zarząd? Zadam też pytania teoretyczne. Czy urzędnicy ośmielą się negatywnie zweryfikować projekt zgłoszony przez radnego koalicji rządzącej? Albo odwrotnie. Czy nie będą mieli zakulisowych nacisków, by odrzucić projekt opozycyjnego radnego? Właśnie, aby uniknąć takich podejrzeń radni nie powinni brać udziału w Budżecie Obywatelskim. Bo to psuje ideę społecznej partycypacji.

Ursynów zna takie przypadki aż za dobrze. To właśnie projekt z pierwszej edycji budżetu (budowa ośrodka wsparcia dla niepełnosprawnych przy Belgradzkiej) - w 2014 roku - powiązany z ówczesną radną Ewą Cygańską, mimo opinii urzędniczej, że nie da się go zrealizować w jeden rok, został przepchnięty kolanem przez ówczesnych decydentów. Odbija się to dzielnicy czkawką do dziś, bo wielu mieszkańców pamięta w jak bezczelny sposób promowano ten projekt.

Nowy budżet i (prawie) nic się nie zmieni

W tym roku również są projekty radnych, m.in. remont "Dinozaurów" zgłoszony przez radną Magdalenę Rogozińską. Inwestycja potrzebna, ale czy naprawdę musi być składana przez obóz rządzący Ursynowem? Dlaczego radni po prostu nie mogą go wpisać do przyszłorocznego budżetu dzielnicy, tylko zabierają pulę zwykłym autorom projektów?

Budżet Obywatelski zwany jeszcze do niedawna Partycypacyjnym to farsa. Zamiast głosu obywateli, mamy rywalizację cwaniaków. Zamiast rzeczy wybranych przez autentycznych mieszkańców, budujemy słomiane "Misie", spełniające ambicje radnych, grup interesów. Budżet stał się formą ukrytego dofinansowania.

Sytuacja nie zmieniła się po wprowadzeniu budżetu obywatelskiego do ustawy o samorządzie gminnym. Teraz władze mają wręcz obowiązek organizowania tej tragikomedii z wydawaniem publicznych pieniędzy na zachcianki  wtajemniczonych, bądź lepiej ustosunkowanych. Zgodnie z uchwałą radnych warszawskich nie będzie można jedynie realizować projektów na terenach nienależących do miasta, więc spółdzielnie nie będą już remontować placów zabaw na koszt samorządu. Tyle dobrego. Innych patologii nie wyeliminowano, a to oznacza, że będą trwać. I niszczyć piękną ideę do samego jej końca.

[ZT]12789[/ZT]

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(22)

Zły porucznikZły porucznik

11 3

Coż, skoro za remonty placów zabaw zapłacił podatnik, to rozumiem, że podatnik może teraz swobodnie z nich korzystać. I nie ma, że to spódzielni. Skoro pieniądz publiczny, to dobro też. Każda inna wersja to jawne wyłudzenie pieniędzy publicznych. Mam natomiast uwagę co do określenia "cwane grupy". Czy można bowiem tak nazwać osoby, którym udało się ogarnąć boisko przy SP 303? To publiczna szkoła, z boiska będą korzystać kolejne roczniki. Nie nazwałbym tego cwaniactwem. To jest przykład na dobre - w mojej opinii - działanie programu. Choć przykład samoobrony to już jawne cwaniactwo. 14:38, 30.07.2019

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

abcabc

3 0

Oczywiście, że można swobodnie korzystać z placów zabaw na osiedlu kabaty. Osiedle jest otwarte dla gości i nikt z placów nie wygania. 21:50, 30.07.2019


Mój nickMój nick

0 0

Pod warunkiem, że boisko jest ogólnodostępne dla mieszkańców (oczywiście nie w czasie pracy szkoły), a nie wynajmowane różnym piłkarskim szkółkom. Pięknym przykładem Cybisa (Halo Ursynów o tym napisało?) - zbudowali nowe boisko, burmistrz oficjalnie otworzył i zanim dzieciaki wybiegły z rozpoczęcia roku to... boisko było już zamurowane, zamknięte i najlepiej nie dotykać. Pani dyrektor twierdziła, że boisko musi być zamknięte, bo inaczej zniszczą, spalą i ukradną, a "psiarze" obesrają. Gdyby nie naciski rodziców (szkolnych dzieci) i mieszkańców, to pewnie nadal by było zamknięte. Taki cukiereczek, tyle, że na wystawie... 23:39, 31.07.2019


reo

SaskanSaskan

10 2

To samo jest w innych dzielnicach.Środki do przerobu przez zaprzyjaźnione firmy.
Pomysł od mieszkanców zwykle realizowany po lini najmniejszego oporu. Przykład psie wybiegi (na ul J.N-J Praga płd. Nawet nie zadano sobie trudu z niwelacją terenu ,brak wody dla psów, chwasty trzebione raz w roku.
Po każdym deszczu teren zamienia się nieuzżyteczne bajoro. Mogłobyć więcej ławek dla właścielei czworonogów a nie tylko dla 6 osób. Aby po łebkach za milionowe dotacje. 15:46, 30.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

RACJONALISTARACJONALISTA

12 6

Oba te place zabaw są OGÓLNODOSTĘPNE. To znaczy, że za ich sprzątanie, konserwację, podatek gruntowy i ochronę PŁACĄ MIESZKAŃCY SMB Osiedle Kabaty, ale korzystają bezpłatnie OSOBY SPOZA tego osiedla.

Autora i komentujących proszę o OBIEKTYWNĄ i wyważoną ocenę. 16:07, 30.07.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

OPOZYCJONISTAOPOZYCJONISTA

0 0

Powiedzmy sobie szczerze ile razy RACJONALISTA był na ogólnodostępnych placach zabaw np. na Jarach? Może był, od wielkiego dzwonu. Realnie nikt nie jeździ 3 stacji metrem żeby iść na kabacki plac zabaw, bo ma plac pod domem, a dwa następne 2-3 budynki dalej. Niestety patrząc na projekty dochodzę do podobnego wniosku - coraz więcej cwaniakowania i załatwiania własnych interesów, coraz mniej przydatnych rozwiązań. 23:33, 31.07.2019


JakubJakub

13 3

Uczestniczyłem w komisji d/s budżetu partycypacyjnego jednej z warszawskich dzielnic i już nigdy nie będę. Tak jak upartyjniono tą pożyteczną inicjatywę to w głowie się nie mieści, PO w całości zawładnęło tym projektem i jako zwycięzców ogłasza swoich "pupilków". To nie ma nic wspólnego z uczciwością i rzeczywistą potrzebą mieszkańców, to jest przewał. 16:20, 30.07.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

debenekdebenek

6 0

Akurat na Ursynowie naszym budżetem partycypacyjnym zawładnął Otwarty Ursynów (dawniej Nasz Ursynów Piotra Guziała). Pamiętacie jak chcieli zwęzić Stryjeńskich za pomocą przemyconego w budżecie partycypacyjnym projektu "poprawa bezpieczeństwa"? 08:40, 31.07.2019


autochtonautochton

22 1

Widząc na jakie to nieraz idzie "projekty" typu np. grające ławki czy innego rodzaju pierdolety człowiekowi odechciewa się tej partycypacyjności czy innego obywatelskości. To aż razi przepompownią kasy na różne barejowskie "misie". Komu są potrzebne grające ławki jak jest masa innych rzeczy ważniejszych do sfinansowania? 16:28, 30.07.2019

Odpowiedzi:3
Odpowiedz

ZniesmakZniesmak

24 0

Wspomniane ławki stoją zdewastowane (i zapomniane) od kilku miesięcy. Burmiszcz NIEDASIĘ kiempa oczywiscie nie chce zlecić ich przeniesienia, Dlaczego? BO NIE. I tak 30 tysi poszło psu w d...pę. 19:36, 30.07.2019


debenekdebenek

12 0

Nie dlatego że się nie da, tylko dlatego że ławki wymyślił P. Lenarczyk, więc teraz dla burmiszcza są świętością ;) 08:41, 31.07.2019


ZniesmakZniesmak

10 0

Gdyby to 30 tys. wyjął z własnej kieszenie kempa czy lenarczyk nic bym nie pisał. Ale to są NASZE WSPÓLNE pieniądze, które zostały wyrzucone w błoto. "Najlepsze" jest w tym to, że obaj panowie nie widzą w tym żadnego problemu :/ 15:35, 31.07.2019


OrdyOrdy

15 2

Nie warto się w to angażować. Projekty faktycznie potrzebne są odrzucane jeszcze na etapie wstępnym a promowane są badziewia w stylu wilcza górka na Kabatach. Nigdy więcej. Szkoda czasu na to. 16:53, 30.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Do ORDYDo ORDY

12 1

Zanim powie się o angażowaniu to najlepiej byłoby zacząć od kwestii samej informacji skierowanej do Mieszkańców, którzy w znacznej części nie mają pojęcia o budżecie obywatelskim. Ludzie nie wiedzą , że coś takiego funkcjonuje a już kompletnie nie mają pojęcia w jaki sposób zagłosować. Inną kwestią jest "przepychanie" czasem rzeczywiście pomysłów od "czapy". Kolejnym zagadnieniem jest też niewiedza niektórych osób obsługujących projekty w Urzędach, tzn. jak podejść do danych projektów, jak je rozpatrywać. Jak z tym się uporamy to dopiero można mówić o sensie budżetu 17:13, 30.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

xyzxyz

7 2

A projekty pt. książki do biblioteki w SP? Trudno powiedzieć że biblioteka szkolna jest ogólnodostępna 19:07, 30.07.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

Zły porucznikZły porucznik

4 7

Dawno nie czytałem takiej bzdury. Ale co się dziwić, książki dziś nie są w łaskach. A dzieci i młodzież niech lepiej ich nie tykają, bo jeszcze się za bardzo rozwiną. 21:08, 30.07.2019


TubylecTubylec

12 5

Zgadzam się z autorem artykułu. Brałem udział w pierwszej edycji BP na Ursynowie, a od tego czasu nawet nie interesuję się kto i jakie projekty zgłasza. 19:21, 30.07.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

kabaciakkabaciak

0 0

Mnie rowniez Pani Urzedniczka rozgrywajaca glosami na kartkach I edycje BP na Ursynowie skutecznie wyleczyla z glosowania w kolejnych edycjach. Wyleczyla mnie takze z resztek kapitalu spolecznego, jaki w sobie nosilem w stosunku do wladz lokalnych. Swietna robota. 14:30, 16.08.2019


bospapierosbospapieros

7 4

TO OSZUSTWO. SKADAŁEM 2 PROJEKTY-1.SYGNALIZACJA SWIETLNA UL. KŁOBUCKA 18 poszedł do kosza bo ZDM nie chce. 2. SPOWALNIACZE RUCHU NA JEZDNI UL. KŁOBUCKIEJ tez do kosza tez nie chce ZDM. NEGATYWNE . TO PO CO JEST TEN CYRK GDZIE URZEDNIK MA DECYDOWAC. A NIE MIESZKANCY 19:49, 30.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

felofelo

10 3

Wyremontowane place zabaw sa ogólnodostępne osiedle jest otwarte wiec KAZDY moze z nich skorzystac. Jary, Stokłosy czy Imielin moga równiez złożyć wnioski jesli tylko bedzie je komu przygotowac a potem poinformowac mieszkancow aby głosowali. Kazdy ma takie samo prawo ale lincz ogłasza sie wobez tych którzy maja jakis pomysł. 07:57, 31.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

JeroJero

5 2

Skutki szalonego pomysłu zwężenia Dereniowej (pasy dla rowerów) odczuwane są do dziś. NIKT nimi nie jeździ. Ludzie wręcz jeżdżą chodnikami mimo tych pasów! 14:09, 31.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

Aleks.M.Aleks.M.

2 0

place zabaw sa dla dzieci, jesli jest gdzies wola i mobilizacja to super i o to chodzi! To jest do naśladowania a nie pietnowania! W tej chwili realizuja sie 3 z 4 zgloszonych przeze mnie pomysłów i zgadzam się z tym, ze wiele rzeczy powoduje, że brak mi słów. Tez urzednicy skasowali projekt dotyczacy bezpieczeństwa na drodze zanim bylo glosowanie a teraz codziennie mamy trabienie kierowcow, stluczki i strach o dzieci. 2 z tych realizowanych wygladaja zupełnie inaczej niz mialy bo a to dzialki naleza do kogos i miasto nie zamierza sprzątać cudzego terenu choc to my codziennie tam przechodzimy i lapiemy sie za glowy a wlasciciele maja to w d. a to zarzadzanie terenem przeszlo w inne ręce niz w dniu składania projektu. No ale cos sie dzieje i mozna to poprawiac a nie podciac srzydla tym, którym chcialo się przejsc od A do Z ten proces, bo to wbrew pozorom duzo wiecej niz opisanie pomysłu jak sie niektorym wydaje. 09:34, 01.08.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%