Zamknij

Do renowacji czy do lamusa? Płaskorzeźby przy Wiolinowej niszczeją w oczach

13:34, 20.03.2018 Marta Siesicka-Osiak Aktualizacja: 13:45, 20.03.2018

„Miss of Paris” w towarzystwie żołnierzy Gwardii Ludowej – tak wyglądało to 40 lat temu. Dzisiaj po słynnej drogerii przy Wiolinowej 15 pozostało tylko wspomnienie. Czy jedne z pierwszych dzieł sztuki powstałych na Ursynowie czeka taki sam los?

Jedna, z dwóch realistycznych płaskorzeźb wykonanych w latach 70. XX wieku przez Edmunda Majkowskiego w betonie ma ok. 1 m x 0,5 m i nosi tytuł „My ze spalonych wsi”. Drugie dzieło, ledwie dzisiaj widoczne na ścianie pawilonu handlowego przy ul. Wiolinowej, to „Honor i ojczyzna”.

Historia przechodzi do historii

W pawilonie, który obecnie popada w ruinę, najpierw ustawiały się długie kolejki do drogerii „Miss of Paris”, następnie przez lata prosperował tu optyk, a ostatnim interesem, który kręcił się pod okiem żołnierzy był second-hand.

- Pamiętam jak pachniały szampony "francuskie", po które stałam tam w długich kolejkach, żeby zdobyć je dla całej rodziny – wspomina pani Basia z Wiolinowej.

Zapach perfumowanych szamponów, do tej pory pozostał w pamięci mieszkanki, jednak spytana o rzeźby, odpowiada szczerze, że nie bardzo pamięta co na nich jest. Po prostu wtopiły się w fasadę budynku. Czy to znaczy, że powinny odejść w zapomnienie?

Radna Ewa Cygańska z "Naszego Ursynowa" uważa, że należy chronić płaskorzeźby i jako jedna z nielicznych, zainteresowała się losem niszczejących rzeźb.

- Trzeba dołożyć wszelkich starań, by to zachować. Tablice zostały stworzone po to, by był ślad po malarzach i rzeźbiarzach, którzy będą odchodzić – mówi Cygańska. - To nasze dziedzictwo, 40-letnia historia Ursynowa, o którą musimy dbać, i którą musimy pielęgnować - dodaje.

Radna Cygańska uważa także, że odnawianie tablic notorycznie niszczonych przez pseudo-grafficiarzy, nie jest dobrym pomysłem. Proponuje, aby jedną z płaskorzeźb przenieść na Kajakową, na elewację domu kultury, który pierwotnie nazywano „domem tradycji Ursynowa”.

W odpowiedzi od burmistrza usłyszała, że z prawnego punktu widzenia urząd dzielnicy nie może w kwestii rzeźb zrobić nic, ponieważ tablice znajdują się na budynku należących do spółdzielni SMB „Jary”.

Jak się okazuje, spółdzielnia „Jary” nie posiada żadnych dokumentów stwierdzających, że jest właścicielem płaskorzeźb. Nie jest też znany termin rozbiórki budynku, na którym znajdują się rzeźby (inwestycja "Wiolinowy Pasaż" została odsunięta w czasie). "Jary" nie planują też przenoszenia ich na inny budynek.

Zgodnie z opinią Ryszarda Stryjeckiego – rzeźbiarza i organizatora pleneru rzeźbiarskiego na Ursynowie w 1977 r. oraz uczestnika tego pleneru – Stefana Wierzbickiego, nie ma obecnie możliwości demontażu tablic bez uszczerbku dla w ich konstrukcji. 

W 2015 roku mówiło się, że urząd miasta ma przeprowadzić specjalne postępowanie, w rezultacie którego spółdzielnie mieszkaniowe zostaną formalnymi właścicielami rzeźb. Nic jednak w tej kwestii się nie wydarzyło.

Wygląda, więc na to, że obrońcy ursynowskiego dziedzictwa będą musieli jeszcze poczekać na przyjście partyzantom z odsieczą.

(Marta Siesicka-Osiak)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

NicktNickt

0 0

Ale przecież te rzeźby miały być wyremontowane w ramach projektu z Budżetu Partycypacyjnego. Taki projekt pani Frątczak wygrał głosowanie i miał być realizowany w tym roku. Czyli co? Zweryfikowany był pozytywnie, wygrał głosowanie a teraz cyt. "W odpowiedzi od burmistrza usłyszała, że z prawnego punktu widzenia urząd dzielnicy nie może w kwestii rzeźb zrobić nic, ponieważ tablice znajdują się na budynku należących do spółdzielni SMB „Jary”. ? 07:05, 23.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%