Dość napraw! Na Kabatach chcą nowych wind w metrze

Wyjazd windą z metra Kabaty to jak gra w rosyjską ruletkę. Uda się albo nie. Winda często stoi bez ruchu, gorzej jednak kiedy zacina się podczas jazdy z pasażerami w środku. Wiele osób woli nie ryzykować i wspina się po schodach. Na poprawę trzeba będzie jeszcze długo poczekać.

Psujące się windy na stacji metra Kabaty to dobrze znany problem, nie tylko mieszkańcom. Ale to oni najczęściej odczuwają jego skutki.

- Ryzykuję, muszę jeździć, bo mam chore kolano i nie mogę chodzić po schodach. Zdarzyło mi się, nie raz ani dwa, że trafiłem na awarię. To sytuacja skandaliczna. Bo jak się coś w kółko psuje, to znaczy, że problem jest poważny i podejmuje się poważne kroki, a nie wysyła majstrów ze śrubokrętem - mówi pan Piotr.

Wiele podobnych opinii od mieszkańców Kabat usłyszał radny Krystian Malesa. Sam widział efekt wciąż psujących się wind.

- Najbardziej wzruszyła mnie mała dziewczynka z wielkim plecakiem na kółkach, który ciągnęła po schodach. Na pytanie dlaczego nie jedzie windą, odpowiedziała, że boi się, że znów zatrzyma się między piętrami. Podobny problem mają rodzice z wózkami i osoby strasze - mówi Malesa.

Serwisowaniem wind na południowym odcinku I linii metra oraz ich wymianą zajmuje się Metro Warszawskie. Radny napisał w tej sprawie interpelację, w której zwrócił się do Metra o znalezienie pieniędzy na wymianę wind bo są one już bardzo wiekowe i ich remonty na nic się zdają. 

- W ciągu najbliższych kilku lat chcemy wymienić wszystkie stare urządzenia od stacji Kabaty do Politechnika. Wszystko w miarę możliwości finansowych. Nie potrafię podać konkretnie, kiedy zrobimy to na Kabatach - mówi nam Maciej Czerski z Metra Warszawskiego.

A może dodatkowa winda?

A może szybciej dałoby się zbudować trzecią windę przy północno-zachodnim wyjściu, o którą w imieniu mieszkańców również zabiega radny Malesa? W tej sprawie decyduje Zarząd Transportu Miejskiego, który od trzech lat dostawia windy tam, gdzie jest to technicznie możliwe. Na stacji Imielin, Ursynów i Stokłosy wybudowano dodatkowe szyby dźwigów osobowych przy obu południowych wyjściach, z poziomu antresoli na poziom chodnika.

- Tyle zarabiają na biletach, że mogliby coś dla ludzi zrobić, żeby im ulżyć. Tu tyle młodych rodzin mieszka, tyle matek z dziećmi, na pewno taka dodatkowa winda na Kabatach miałaby co robić - mówi pani Halina.

Według ZTM ursynowski odcinek metra jest tak skonstruowany, że nie wszędzie da się zainstalować windy. Możliwe jest to tylko tam, gdzie obecnie są pochylnie, a takich nie ma przy żadnej z północnych wyjść ze stacji Kabaty. Dlatego obecnie nie przewiduje się budowy szynów windowych na południowym odcinku I linii metra.

- Żeby ją zbudować należałoby zrobić wykop, co byłoby trudne do zrealizowania przy tak dużym ruchu pasażerów oraz drastycznie podniosłoby cenę montażu - informuje zarządca komunikacji miejskiej.

Koszt wybudowania jednej windy na Imielinie to około 600 tys. złotych. Na Kabatach byłoby to wielokrotnie więcej.