Dramat mieszkańców okolic Puławskiej. "Mamy czekać na ulewy i wypływać kajakami?" LIST CZYTELNIKA

- Mamy czekać na ulewy i wypływać kajakami? - pyta mieszkanka ulicy Żołny, która od czasu wprowadzenia nowej organizacji ruchu na Puławskiej przy budowie POW została praktycznie odcięta od świata. Ludzie nie moga dostać się do przystanków autobusowych i wyjechać autem z domu. Od wielu lat problemy te są ignorowanie przez władze miasta i Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Publikujemy list mieszkanki, a nasza redakcja wkrótce szerzej powróci do problemów tej okolicy.

Od urodzenia jestem mieszkanką Ursynowa, a piszę do Państwa ponieważ chciałabym naświetlić problemy z którymi od paru lat borykają się mieszkańcy mojej okolicy. Mieszkam przy ulicy Żołny ale w równym stopniu poniższa sytuacja dotyczy mieszkańców ul. Rajskich Ptaków, Kanarkowej, Kolibrów, Białozora itp. 

Mamy nieszczęście mieszkać u styku Południowej Obwodnicy Warszawy i ul Puławskiej. Stopniowo, na przestrzeni lat, utrudniane jest nam poruszanie się po okolicy. Problemy zaczęły się podczas budowy obecnie już oddanego odcinka POW (zamknięcie ulicy, przesunięcie przystanku, całkowite usunięcie możliwości wyjechania w stronę Piaseczna) jednak była to budowa, czas przejściowy, większość mieszkańców zagryzła zęby i czekała na ukończenie odcinka, myśląc że wtedy będzie lepiej.

15 minut do przystanku po... drugiej stronie ulicy

W "nagrodę" została nam odebrana możliwość poruszania się komunikacją miejską. Przystanek w stronę centrum został przesunięty o 200 metrów, a żeby dostać się z przystanku w stronę Piaseczna należało pokonać 5 niezsynchronizowanych systemów świateł, co zajmowało ok. 15 minut (nie zostało przywrócone stare przejście dla pieszych, które rozwiązało by problem). Młodzi ludzie zaczęli nielegalnie wspinać się po nasypie kolejowym metra Warszawskiego, część osób przebiega między samochodami, bardzo dużo osób kupiło samochody.

Pojawił się również problem z kierowcami którzy zjeżdżają z POW w kierunku centrum. Prawidłowo powinni oni pojechać wiaduktem nad Puławską i włączyć się do ruchu zjazdem przy stacji Shell. Spora część kierowców skracała sobie drogę zjeżdżając z POW w kierunku centrum i używając zjazdu na ulicę Żołny nielegalnie zawracała, zajeżdżając drogę poprawnie jadącym mieszkańcom wyjeżdżającym z ul Żołny. Sytuację poprawiał patrol policji, stojący bardzo często w okolicy, kierowcy wówczas poprawnie wjeżdżali w ulicę Żołny. Powodowało to inny problem – kierowcy szukając miejsca do zwrotki blokowali ruch – ale to mniejsze zło.

"Sytuacja ze złej stała się tragiczna"

Od wtorku (30 czerwca) mamy nową organizację ruchu, a sytuacja ze złej stała się TRAGICZNA. Przez włączenie do użytku ronda i nowego wjazdu na POW, policja straciła swoje ulubione miejsce patrolu. Kierowcy w dalszym ciągu skracają sobie drogę w kierunku centrum używając zjazdu na ul. Żołny, ale nie widząc patrolu skręcają jeden za drugim na zakazie, żeby włączyć się do ruchu na ulicy Puławskiej od razu zjeżdżają na środkowe pasy (lewe pasy służą do wjazdu na POW), zajeżdżając w bardzo niebezpieczny sposób drogę mieszkańcom wyjeżdżającym z Żołny, a w wielu przypadkach zawracających kierowców jest tak dużo, że nie możemy nawet wyjechać z ulicy! W godzinach szczytu z ul. Żołny wyjeżdża max. jeden samochód na jednych światłach, a bardzo często nikt nie może wyjechać. 

Żeby „zachęcić” nas do używania autobusów do pokonania drogi powrotnej z pracy, przystanek Żołny w stronę Piaseczna do ulicy Żołny to teraz 6 świateł i ok. 20 minut spaceru… Nie chcę nawet zastanawiać ile ta droga zajmuje starszym osobom czy matkom z wózkami. Dla porównania cała droga z przystanku Żołny do metra Wilanowska to ok. 10-15 minut).

Najpierw zabrano nam autobusy, teraz nie możemy wyjeżdżać samochodami, mamy czekać na ulewy i wypływać kajakami? Nie każdy mieszka na tyle blisko żeby dojeżdżać do pracy rowerem.

Brak mi słów na to co się dzieje w naszej części Pyr! To nie jest problem, który dotyczy kilku osób, a kilkuset mieszkańców! Nie są to też nowe osiedla które „pisały się” na życie w takiej okolicy, większość z nas mieszka tu od 20-30 lat. Jesteśmy całkowicie pomijani przy jakichkolwiek decyzjach, a odpowiedzialność za nasz - coraz gorszy - los jest przerzucana pomiędzy Urzędem Dzielnicy Ursynów, GDDKiA i wykonawcą Astaldi.

Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji)

******************************************
Zamieszczony tekst jest osobistą opinią autora. Śródtytuły pochodzą od redakcji. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za powyższe stwierdzenia. W dziale "Opinie" lub "List czytelnika" publikujemy stanowiska mieszkańców i instytucji, które wnoszą cenne uwagi do debaty na dany temat. Zachęcamy do komentowania i nadsyłania własnych opinii: [email protected].

[ZT]10799[/ZT]