Swoją działalność skończyły właśnie dwa przytuliska od lat związane z Ursynowem. AMI i AMI 2 prowadzone przez Fundację Pomocy Zwierzętom nie dostały w tym roku wparcia od dzielnicy. Środki przekazano na schronisko "Na Paluchu".
AMI - Fundacja Pomocy Zwierzętom, prowadzona przez Krystynę Lipińską, przystępowała co rok do przetargu na prowadzenie ursynowskich przytulisk. Podpisana umowa dawała możliwość zapewnienia godnych warunków i leczenia od 50 do 70 psom rocznie. W tym roku dotacji jednak po raz pierwszy nie będzie.
W ciągu ostatnich 4 lat do przytulisk AMI i AMI-2 dzielnica przekazała łącznie ponad 1 milion złotych. Teraz te pieniądze trafią na „Paluch”. Dzielnica tłumaczy swoją decyzję zmianami, jakie zaszły ostatnio w miejskim schronisku. Mówi o wykwalifikowanej kadrze lekarzy weterynarii oraz opiekunów zwierząt.
- Schronisko posiada na miejscu całodobową pomoc weterynaryjną oraz sekcję geriatryczną, przeznaczoną dla starych i wymagających szczególnej opieki zwierząt – mówi Jakub Fiałek z urzędu dzielnicy Ursynów. - Znajdujący się na terenie schroniska szpital został w ostatnim czasie uzupełniony o specjalistyczny sprzęt medyczny. Zmodernizowano pawilony dla zwierząt oraz wybiegi, które cały czas są rozbudowywane – tłumaczy.
W związku z tym, że Ursynów był jedyną dzielnicą Warszawy, która współpracowała z AMI i AMI-2, we wrześniu ubiegłego roku, warszawskie Biuro Ochrony Środowiska wystąpiło do urzędu dzielnicy z propozycją przeniesienia psów znajdujących się w przytuliskach na „Paluch”.
- Biuro argumentowało, że pozwoli to zapewnić tym zwierzętom lepszą opiekę medyczną oraz poprawić ich warunki życia – tłumaczy Fiałek.
Dzielnica de facto skazała przytuliska na likwidację. Brak wsparcia publicznego oznacza, że placówki nie będą mogły się utrzymać. Co z psami, które pozostawały pod opieką fundacji?
- Kiedy wieść rozniosła się wśród wolontariuszy, postanowili, że psy muszą trafić do adopcji, a nie do schroniska – mówi Krystyna Lipińska. W listopadzie uruchomiono proces adopcyjny – z 52 psów aż 43 psy znalazły nowy dom.
Środowisko związane z przytuliskami AMI ma żal do ursynowskiego ratusza. Pracownicy przytulisk zajmowali się bezdomnymi psami, które nie nadają się do schronisk, a które też gdzieś muszą przebywać.
- W schronisku „Na Paluchu” jest teraz na pewno dużo lepiej, niemniej jednak, nadal jest to schronisko. My się staramy tutaj stworzyć psom coś w rodzaju „rodziny zastępczej" – mówi prezes fundacji.
KAMIL 15:34, 13.01.2018
4 0
I nagle 43 psy można bylo adoptować a przez lata nie ? 15:34, 13.01.2018
z kabat15:46, 13.01.2018
3 0
Pomagać trzeba. Ale rocznie 250 tysięcy za utrzymanie 50 psów to chyba jednak
trochę sporo. .. 15:46, 13.01.2018
aaa01:11, 22.01.2018
0 1
może sprawiali kłopoty? Nie ma dymu bez ognia, więc... 01:11, 22.01.2018