Skarpa Ursynowska – ponad 20 hektarów łąk i torfowisk, na których spotkamy łasice, rzekotki i... górę śmieci! Od maja za sprzątanie terenu odpowiada SGGW, ale jak donoszą mieszkańcy – przerzuca odpady przez płot. – To łamanie prawa – mówi Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Kto za to odpowie?
Pan Henryk od ponad 10 lat, wędrując po ursynowskich szlakach, sprząta porzucone przez innych śmieci. Cieszy go, że zostawia za sobą ładniejszy świat - czysty i bezpieczniejszy dla ludzi i zwierząt. Namawia też napotkanych spacerowiczów, żeby przyłączyli się do jego akcji: „Zabierz jeden śmieć”.
Jak mówi: jeden zabrany śmieć dziennie to rocznie ponad 300 zebranych odpadów, a to jest już ogromna góra śmieci. Jego akcja powoli przynosi efekty.
Ekologiczne chuligaństwo
Jedna z tras pana Henryka obejmuje teren rezerwatu Skarpa Ursynowska, który przylega do SGGW i jest jej własnością. Co można znaleźć na tym terenie?
- SGGW prawie wcale nie dba o czystość tych terenów. Dwukrotnie widziałem, że ktoś się tam pojawił. Raz - po wichurze, która wywiała na skarpę śmieci z terenu SGGW, drugi - gdy odrestaurowywano zabytkowe schody pod rektoratem; wywieziono wtedy z obecnego terenu miniparku pod rektoratem wiele przyczep odpadów – opowiada mieszkaniec, który bywa w tej okolicy średnio raz na tydzień i zawsze zbiera reklamówkę śmieci.
Pan Henryk postanowił zwrócić uwagę władz uczelni na problem i zebrane do reklamówek śmieci wieszał na płocie otaczającym minipark pod rektoratem, licząc na to, że pracownicy SGGW wyniosą zebrane przeze niego śmieci ze swojego terenu. Miał też cichą nadzieję, że rektor urzędujący w Pałacu Rektorskim zleci podległym mu pracownikom sprzątanie terenu skarpy.
- I się przeliczyłem. Reklamówki znikały co prawda przez całe lato z płotu, ale jak się przekonałem w środę przed Świętem Zmarłych, pracownicy SGGW przerzucali je w krzaki po drugiej stronie płotu - opowiada.
Gdy opadły liście okazało się, że teren po drugiej stronie wymuskanego miniparku stał się ogromnym wysypiskiem śmieci. - Dla mnie jest to, delikatnie mówiąc, ekologiczne chuligaństwo – podsumowuje.
Zamiatanie pod dywan
Przedsiębiorczy mieszkaniec interweniował w rektoracie. Odesłano go do działu gospodarczego, gdzie pan kierownik potraktował go „jak namolnego petenta, który bez sensu zawraca mu głowę”.
- Obiecał w końcu, że załatwi tę sprawę. No i załatwił - śmieci pod rektoratem usunięto, po drugiej stronie płotu zostawiono wysypisko – mówi pan Henryk. - Na dodatek dzisiaj pracownicy SGGW z powrotem przerzucili przez płot zebrane przeze mnie w poniedziałek śmieci - te, które powoli zacząłem usuwać ze zrobionego przez nich wysypiska za płotem - dodaje.
SGGW tłumaczy, że od 1996 r. na terenie rezerwatu obowiązuje całkowity zakaz ruchu pieszego i dopiero w tym roku - na wniosek uczelni - Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Warszawie wydał zarządzenie w sprawie „ustanowienia zadań ochronnych dla rezerwatu”.
Teoretycznie więc, dopiero od maja tego roku szkoła ma możliwość i obowiązek sprzątania całego rezerwatu oraz dokonywania zabiegów pielęgnacyjnych na wygrodzonym fragmencie rezerwatu.
- Teren rezerwatu sprzątany jest przez pracowników raz w miesiącu w okresie niezalegania pokrywy śnieżnej. Dodatkowo koło naukowe ekologów przy SGGW organizuje, co roku w kwietniu, sprzątanie rezerwatu – mówi Krzysztof Szwejk z biura prasowego uczelni.
Jest na to paragraf
SGGW twierdzi, że popiera społecznikowskie akcje sprzątania rezerwatów, takie jak akcja pana Henryka. Jest jednak jedno "ale"... - Akcje muszą być prowadzone zgodnie z prawem. Ponieważ na terenie rezerwatu obowiązuje zakaz ruchu pieszego, aby móc przeprowadzić w nim akcję sprzątania śmieci należy uprzednio uzyskać decyzję Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na odstępstwo od obowiązujących zakazów – mówi Szwejk.
A co na to Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska? Potwierdza konieczność otrzymania takiej zgody i poruszania się po rezerwacie jedynie z przewodnikiem, ale jednocześnie nawołuje do ewentualnego poinformowania organów ścigania, jeśli ma się podejrzenie, że ktoś narusza przepisy z zakresu ochrony przyrody np. zaśmiecając rezerwat.
- Jeżeli ktoś dysponuje dowodami mogącymi udokumentować takie zdarzenia należy je przekazać na policję – mówi Agata Antonowicz z RDOŚ. - Należy podać jak najwięcej szczegółów dotyczących konkretnego przypadku łamania prawa, w tym np. załączyć dokumentację fotograficzną – tłumaczy.
RDOŚ po naszej interwencji miał skontaktować się z władzami uczelni. Na Skarpie ruszyły porządki. Czy to zmiana na dłuższy czas czy jedynie jednorazowa (re)akcja?
Z pewnością pan Henryk, mimo grożących mu sankcji - w imię czystości planety - będzie czuwał nad czystością rezerwatu lub wystąpi o "patronat" Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Nasz już ma i redakcja będzie monitorowała ten temat.
[ZT]13381[/ZT]
Admirał13:31, 17.12.2018
przerzucanie na pewno ale ten pan tez zlamal przepisy wieszajac ta reklamowke na wlasnosci uczelni bo z tego co gdzies czytalem to jest smiecenie na terenie prywatnym jesli je zbiera to powinien wynosic do kosza np na terenie SGGW :D 13:31, 17.12.2018
Samwell13:42, 17.12.2018
Przykre jest to, że ogrodzono park z fontanną i nie ma możliwości wejścia, nawet od strony uczelni. Jestem w stanie zrozumieć odgrodzenie go od rezerwatu, bo pewnie wandale zniszczyliby teren dość szybko ale dostęp od pałacu nie naraziłby na szwank fontanny. Poza tym oszpecenie parku drewnianym parkanem jest po prostu żenujące. 13:42, 17.12.2018
Mam prośbę14:16, 17.12.2018
Redakcjo, "święto Zmarłych" nie istnieje. W polskiej kulturze i tradycji to "Wszystkich Świętych". Pozdrawiam 14:16, 17.12.2018
Gordon14:49, 17.12.2018
Czyli nieświętemu zmarłemu należy się wylanie nocnika na grób i tyle? 14:49, 17.12.2018
czyt.07:55, 18.12.2018
Nieprawda, istnieje!
Kultura to nie tylko formalizmy z encyklopedii i prawda głoszona z ambony, to także to czym żyją i jak wysławiają się tworzący ją obywatele. A tam - od lat - funkcjonuje także pojęcie 'Święta Zmarłych'. I nie ma żadnego znaczenia, że są zapiekli ideologiczni przeciwnicy tego pojęcia, ono i tak istnieje i ma się dobrze. 07:55, 18.12.2018
Perun21:32, 18.12.2018
W kulturze i tradycji polskiej są zaduszki, czy też dziady. Natomiast "Wszystkich Świętych" zostały wymyślone w obcych Polakom i Słowianom kulturowo religiach monoteistycznych pochodzenia semickiego. 21:32, 18.12.2018
p. Henryk16:05, 17.12.2018
Wypowiedzi zarówno p. Szwejka, jak i p.Agaty Antonowicz z RDOŚ świadczą o urzędniczym bezwładzie i niemocy. Po pierwsze pod skarpą przebiega niebieski szlak utworzony przez PTTK - czyżby nielegalnie? Ponadto przy wejściach do rezerwatu są jedynie znaki zakazu ruchu kołowego. Wypowiedzi p. Szwejka na temat zaśmiecania terenu SGGW przez SGGW nie ma co komentować, po tym jak 3 lata temu wyjaśniał zaśmiecanie skarpy przez stajnie i pracowników pól doświadczalnych SGGW rzekomym atakiem mieszkańców, którzy ponoć przedzierali się przez bagniska i chaszcze, by po wdrapaniu się na skarpę,
wyrzucić pod płotem np. folie po środkach ochrony roślin czy strzykawki do odrobaczania koni. Zaś p. Agata Antonowicz zamiast sugestii o konieczności wykonywania dokumentacji policyjnej niech zmusi w końcu SGGW do systematycznego sprzątania własnych terenów. 16:05, 17.12.2018
Tia16:34, 17.12.2018
gdzie są zieloni i greenpeace ? Nima kasy i ich też. 16:34, 17.12.2018
alisterkabat18:26, 17.12.2018
Brawo administracja SGGW, brawo Kanclerz, wiwat wszystkie stany ;) 18:26, 17.12.2018
Zet18:46, 17.12.2018
Jaka uczelnia, takie zachowanie. Słaby poziom, dyplomy po znajomości dla dzieci działaczy PSL. Do tego wiejska mentalność, stawianie płotów, śmieci za płot. Gdyby nie polityczna ochronka PSL i odziedziczona po komunie ziemia w Wilanowie sprzedana za dużą kasę to dawno by upadła. Wielkie tereny, a parking płatny - typowa mentalność chłopa, sknery i dusigrosza. 18:46, 17.12.2018
hbk19:43, 17.12.2018
Żądam surowego ukarania autora zamieszczonego w artykule zdjęcia ręki ze śmieciami, bo najwyraźniej osobnik ten wtargnął na teren rezerwatu bez decyzji Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska na odstępstwo od obowiązujących zakazów i poruszał się po rezerwacie bez przewodnika. Tym samym zaśmiecił sobą rezerwat, co kwalifikuje się do powiadomienia organów ścigania. 19:43, 17.12.2018
ursynowianin19:47, 17.12.2018
sggw zbudowała w rezerwacie płot, wyrabała drzewa, koparka zniszczyła śedlisko płazów więc śmiecie nie sa chyba dla nich problemem. to jednak prawda że teren rezerwatu jest wyłączony z ruchu turystycznego nie wolno tam wchodzić bez zgody rdoś i kanclerza sggw, ten facet łazi tam nie legalnie 19:47, 17.12.2018
przez nich 130 tys. 23:31, 17.12.2018
PSL wyleciało z rządu, a w SGGW i RDOŚ tego nie zauważyli - jedni bezkarnie śmiecą i nie pozwalają ludziom spacerować, a drudzy biorą kasę, ale nic nie robią, żeby surowo karać śmieciarzy.
W tzw. Kolegium Europejskim w Natolinie też nie zauważyli, że PO wyleciało z rządu - park natoliński okropnie zaniedbany, ludzi tez nie wpuszczają.
Czy ursynowski PiS ma pomysł jak rozgonić te ostoje głębokiego peerelu? 23:31, 17.12.2018
osa00:38, 23.12.2018
Burmistrz Ursynowa powinien przywołać do porządku władze SGGW!!! Ale pewnie boi się PSL-u. 00:38, 23.12.2018
alina16:32, 23.12.2018
Pana Henryka, starszego pana opisanego w artykule (nawet nie wiedziałam, że tak się nazywa), spotkałam kilkakrotnie podczas spacerów w Lesie Kabackim i na przedpolach Lasu. Zawsze niósł małą, a czasami wielka torbę zebranych śmieci. Zachęcał mnie, bym się przyłączyła do jego akcji i mnie przekonał, często coś zabieram. Przekonał mnie stwierdzeniem, ze łatwiej zapalić świeczkę niż przeklinać ciemność, czyli że zamiast przeklinać otaczający brud lepiej choć troszkę, nawet na kilku metrach swojej spacerowej trasy, go zminimalizować. Wielki szacunek dla tego, co robi dla Ursynowa, a ludzie z SGGW i RDOŚ powinni go całować po rękach, a nie ośmieszać się twierdzeniem, że jego działania są nielegalne 16:32, 23.12.2018
Qwert13:41, 17.12.2018
5 0
Czytanie ze zrozumieniem szwankuje? 13:41, 17.12.2018