Fotoradary są skuteczne – tak wynika z analiz policji i straży miejskiej. Właśnie podsumowano bezpieczeństwo na warszawskich drogach w 2013 roku.
Jeszcze dwa lata temu na ulicy Puławskiej, tuż obok Kuropatwy, było bardzo niebezpiecznie. Nie ma tam żadnej sygnalizacji świetlnej, a piesi chcący przejść przez Puławską musieli sobie zadać dużo trudu, by pokonać tę ruchliwą ulicę.
W 2011 roku statystyki tego miejsca były przerażające – 39 wypadków, 1 kolizja, 47 rannych i 6 osób zabitych.
Postanowiono zaradzić tym niebezpiecznym sytuacjom i znaleziono na to sposób. Zamiast montować kolejne światła, postawiono tu fotoradar. Dzięki urządzeniu, kierowcy jadący od Piaseczna w stronę Warszawy są zmuszeni zwolnić, by nie dostać mandatu. Niestety działanie tego fotoradaru jest połowiczne, bo w tym niebezpiecznym miejscu fotoradar jest tylko jeden. Kontroluje tylko i wyłącznie jadących od Piaseczna. Ci, którzy jadą od strony Warszawy doskonale wiedzą, że fotoradar ich nie skontroluje. Pomimo znaku informującego o kontroli radarowej, samochody jadące w stronę Piaseczna „grzeją ile fabryka dała”.
Mimo tego statystyki tego miejsca wyraźnie po dwóch latach się poprawiły. W 2013 roku doszło tu tylko do 2 wypadków i 5 kolizji. W ich wyniku osób rannych było tylko 3 i co ważne - nikt nie zginął.
- To bardzo ważne dane, które wyraźnie pokazują nam, że fotoradary są potrzebne. W znacznym stopniu poprawiają bezpieczeństwo na drogach. Dlatego są plany, aby zwiększać liczbę tych urządzeń na warszawskich ulicach – mówi Monika Niżniak, rzecznik straży miejskiej.
Ale z teoriami wysuwanymi przez policję i straż miejską nie wszyscy się zgadzają.
- Fotoradary nie są niczym dobrym. To zwykła maszynka do zarabiania pieniędzy. Proszę się przyjrzeć jak wygląda to w rzeczywistości. Kierowcy są ostrzegani przez znaki, że w danym miejscu stoi lub może stać fotoradar. Zwalniają, a kiedy przejadą obok urządzenia, ponownie wciskają gaz do dechy – mówi Eugeniusz Przybylski, kierowca.
Straż miejska zarzuty stanowczo odpiera.
- Proszę zwrócić uwagę na jeden podstawowy fakt. Kierowcy przed fotoradarami zwalniają, a właśnie o dostosowanie prędkości w konkretnym, niebezpiecznym miejscu nam chodzi. Statystyki mówią same za siebie – tam gdzie są fotoradary, jest bezpieczniej – komentuje Niżniak.
A Wy co sądzicie na temat fotoradarów? Czy są one postrachem kierowców i poprawiają bezpieczeństwo na naszych drogach, czy też stoją one tylko po to, żeby miasto zarobiło dodatkowe pieniądze? Czekamy na Wasze komentarze i maile.
A123:31, 07.12.2016
0 0
Fotoradary nie były aktywne zbyt długo. Ponownie jest to najniebezpieczniejsze przejście dla pieszych na Puławskiej. Samochody hamują przed pieszymi z piskiem i poślizgiem. Znów interweniuje często policja w związku z licznymi stłuczkami. Ile pieszych jeszcze musi zginąć, aby powstała tam sygnalizacja świetlna??? 23:31, 07.12.2016