25-letnia fryzjerka z Ursynowa nie dostawała wynagrodzenia za pracę. Postanowiła więc sama "wypłacić" sobie pensję. Wynosiła z salonu co się dało: sprzęt i drogie kosmetyki o wartości 11 tysięcy złotych, po to by zarabiać na własnej działalności. Za taką samowolę grozi jej do 5 lat więzienia.
25-letnia fryzjerka pracowała w zawodzie od kilku lat. W salonie na Ursynowie również pracowała dość długo. Z jej relacji wynika, że początkowo współpraca z pracodawcą układała się dobrze. Zarabiała dobre pieniądze, chwaliła sobie atmosferę w zakładzie, miała dobry kontakt ze współpracownikami i szefostwem.
Wszystko popsuło się gdy właściciel salonu popadł w kłopoty finansowe. Fryzjerka zaczęła otrzymywać częściowe wynagrodzenie, a wypłaty realizowane były z opóźnieniami. 25-letnia fryzjerka postanowiła więc świadczyć usługi fryzjerskie na własną rękę, tyle że nie miała sprzętu.
- Postanowiła go wziąć od swojego pracodawcy, nie mówiąc mu o niczym. Oprócz sprzętu w postaci profesjonalnych suszarek, prostownic czy lokówek 25-latka podbierała z zakładu fryzjerskiego również kosmetyki, przy których użyciu prywatnie świadczyła usługi - relacjonuje sierż. szt. Karol Gruda z mokotowskiej komendy policji.
Gdy właściciel zdał sobie sprawę z tego, że jest systematycznie okradany, zgłosił sprawę policji. Wspomniał, że odnalazł zdjęcia swojego sprzętu, które były publikowane przez jego pracownicę na Facebooku w ramach reklamy jej usług.
- Ta informacja wystarczyła ursynowskim kryminalnym, którzy po krótkim czasie zapukali do drzwi zaskoczonej fryzjerki. Początkowo zaprzeczała dokonaniu kradzieży sprzętu fryzjerskiego, oświadczając, że należy do niej, tylko nie jest w stanie tego udowodnić, bo zgubiła paragony - mówi sierż. szt. Gruda.
Gdy funkcjonariusze przeszukali jej mieszkanie i znaleźli część skradzionego sprzętu, kobieta przyznała się, że zabierała go z salonu, w którym pracowała, z uwagi na brak płynności finansowej szefa.
Odnaleziony sprzęt został zabezpieczony i wkrótce wróci do właściciela. Fryzjerka została zatrzymana i usłyszała zarzut kradzieży, za który przepisy przewidują karę do 5 lat więzienia. 25-latka dobrowolnie poddała się karze, ale sprawa i tak musi trafić do sądu, by się uprawomocnić.
Kabaty zielone09:58, 23.10.2019
A czy właściciel może okradać bezkarnie pracowników nie płacąc za wykonaną pracę i jemu nie grozi mu 5 lat odsiadki ? 09:58, 23.10.2019
skandal10:01, 23.10.2019
Bardzo dobrze zrobiła, a policja powinna zamknąć pracodawcę, który złamał umowę o pracę zawartą ze swoją pracownicą! Nie płacisz pensji to ty powinieneś być aresztowany, a nie pracownica! W przypadku braku wpływu pensji na swoje konto pracownik ma prawo dokonać zastawu na przedmiotach należących do pracodawcy. Policja ma chronić obywateli przed oszustami, a nie aresztować pokrzywdzonych. Kiedy tam zawita "dobra zmiana"? 10:01, 23.10.2019
Wojak_Szwejk11:32, 23.10.2019
Policja pracuje na podstawie przepisów prawa. Czemu pretensja do policjantow? 11:32, 23.10.2019
skandal15:40, 23.10.2019
Bo bali się zatrzymać właściciela firmy, który złamał podpisaną umowę o pracę! Od kiedy prawo pozwala nie płacić wynagrodzenia z powodu problemów finansowych pracodawcy? Jest w kodeksie karnym paragraf mówiący o oszustwie? Jest. Dlaczego nie został użyty do zatrzymania pracodawcy za niepłacenie wynagrodzenia kobiecie? Alimenciarza nie płacącego alimentów policja zatrzyma, staruszkę nie mającą z czego opłacić czynszu za mieszkanie komunalne policja na polecenie komornika wyrzuci na bruk, a dlaczego policja nie zatrzyma pracodawcy niepłacącego wynagrodzenia? 15:40, 23.10.2019
igor16:57, 23.10.2019
3 0
nie może ale od rozstrzygania takich sporów jest sąd a nie samosąd. Tak patrząc każdy mógłby sam decydować o wysokości "rekompensaty" co byłoby chyba absurdalne, nie? 16:57, 23.10.2019