W podziemnych garażach coraz częściej zobaczyć można pozostawione na lepsze czasy niepotrzebne meble, zapasowe opony czy inne stare przedmioty. Według spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot mieszkaniowych stwarza to zagrożenie w wypadku pożaru. Czy stare graty mogą tam leżeć?
Często na miejscu postojowym zamiast samochodu zobaczyć możemy masę przedmiotów, których mieszkańcy nie chcą wyrzucać. Magazynują je w garażach podziemnych, bo w nowych blokach nie wszyscy mają komórkę lokatorską. Często są to rzeczy, które nie dość, że są łatwopalne, to gabarytowo na tyle duże, że w przypadku pożaru czy innego zdarzenia losowego ograniczają możliwości ewakuacji.
Miejsce postojowe kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, więc ich właściciele roszczą sobie prawo do korzystania z tej przestrzeni wedle własnych potrzeb. - W tym bloku nie ma piwnic, miejsce jest moje, więc mogę tu przechowywać parę rzeczy, których nie mam gdzie przechować - mówi Marek z nowego bloku przy alei KEN, który w hali garażowej przechowuje meble. Na innych miejscach postojowych zauważyliśmy rowery, opony, deski a nawet kanistry.
Spółdzielnie: brakuje precyzyjnych przepisów
Władze spółdzielni mieszkaniowych oraz wspólnot mieszkaniowych próbują z tym walczyć. Odpowiedź na pytanie, kto ma rację, nie jest jednak prosta. Problemem jest przede wszystkim brak jasno określonych przepisów. Rozdział 8 Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie mówi jasno o wymaganiach co do liczby wyjść ewakuacyjnych czy zakazie instalacji w garażu niektórych urządzeń, ale nie dotyka w żaden sposób kwestii związanych z przechowywaniem czegokolwiek.
Administratorzy budynków co jakiś czas sprawdzają co znajduje się w halach garażowych i proszą o usuwanie zalegających tam przedmiotów, ale ich realne kompetencje nie są duże. Ogólne przepisy z przechowywaniem i użytkowaniem miejsca postojowego zgodnie z przeznaczeniem regulują wewnętrzne regulaminy porządkowe danej wspólnoty, co w praktyce często oznacza, że są ignorowanie przez mieszkańców, bo sankcje w tym wypadku nie istnieją.
- Możemy tylko prosić. Zgodnie z literą prawa możemy upominać, ale nic więcej. Egzekwowanie jest dużo trudniejsze, bo nie mamy prawa interweniować w żaden inny sposób – mówią pracownicy SIM „Ursynów”.
To na zarządcach danej nieruchomości ciąży obowiązek corocznego sprawdzania funkcjonowania garażu i jego bezpieczeństwa w ujęciu zasad i przepisów przeciwpożarowych. Podczas takich kontroli sprawdzane są również wyjścia i drogi ewakuacyjne - każdy pozostawiony przedmiot może mieć wpływ na drożność takiej drogi w przypadku pożaru, dlatego upominanie mieszkańców nie jest nadużyciem. Z tego samego powodu respektowanie pierwotnego przeznaczenia miejsca postojowego przez mieszkańców jest tak bardzo istotne - to między innymi ten element decyduje o bezpieczeństwie wszystkich lokatorów.
Zielono_Mi10:39, 03.05.2016
w podziemnych garażach można rozwinąć uprawę szklarniową :) 10:39, 03.05.2016
Paweł W-wa17:52, 03.05.2016
Tylko kary finansowe. Wezwać właściciela do usunięcia, dwa tygodnie nie usuwa, następnie inspektor ze straży pożarnej i mandat 1000zł. Wreszcie strażacy by sobie zarobili - to w sumie uczciwe, drogówka zarabia to czemu nie straż.
POzdr. 17:52, 03.05.2016
Janek_Wyzyny18:33, 03.05.2016
Rower, motor jestem jeszcze w stanie zrozumieć ale jak widzę muszlę klozetową, nocnik dziecięcy, kanapę, krzesła lub regalik ze słoikami to mnie trzęsie :-) 18:33, 03.05.2016
nick09:30, 27.03.2021
U nas była wizyta inspektora ze straży pożarnej, i co? - stwierdził, że rzeczy w garażu nie stwarzają zagrożenia pożarowego.
Po prostu w garażu już jest stałe zagrożenie pożarowe ze strony samochodów wypełnionych łatwopalnym paliwem i instalacjami elektrycznymi.
09:30, 27.03.2021
bobek08:09, 04.05.2016
1 0
niby racja, ale z drugiej strony, to ten fragment powierzchni jest czyjąś własnością i tak na dobrą sprawę to nawet pracownik administracji nie powinien tam wchodzić.
08:09, 04.05.2016