Kolej naziemna do Wilanowa – z taką koncepcją wychodzi burmistrz Ursynowa Piotr Guział, który rzuca pomysł połączenia tych dwóch słabo skomunikowanych dzielnic przy pomocy rzadko stosowanego w Polsce środka transportu. Czy to możliwe? Technicznie zapewne tak, ale biorąc pod uwagę relacje burmistrza z administracją Hanny Gronkiewicz-Waltz... raczej nierealne.
Na zachodzie to właściwie norma. Różne wersje kolei nadziemnej (zarówno szynowej, jak i linowej) można zobaczyć w wielu miastach w Europie i Stanach Zjednoczonych. Najbliżej takie rozwiązania można zobaczyć za naszą zachodnią granicą (jak chociażby prezentowana na zdjęciu kolejka nadziemna przy lotnisku w Düsseldorfie).
W Polsce, nie licząc terenów górskich, taki rodzaj transportu zastosowano tylko we Wrocławiu. Kolejka linowa, zbudowana tam z inicjatywy naukowców Politechniki Wrocławskiej i przy wsparciu miasta, przewozi pasażerów nad Odrą łącząc Wybrzeże Wyspiańskiego i ulicę Na Grobli. Pełni jednak raczej funkcję lokalnej atrakcji turystycznej, niż rolę transportu zbiorowego z prawdziwego zdarzenia.
Zupełnie innej kolei nadziemnej chce na Ursynowie burmistrz Piotr Guział.
- W Europie te rozwiązania są powszechnie stosowane: w Wuppertalu jest kilkanaście kilometrów kolejki, Barcelona, Londyn... - wymienia Guział. - Będzie to jakiś wyróżnik, jakaś atrakcja turystyczna. Wyobrażam sobie, że mieszkańcy Bielan czy Centrum mogliby w weekend przyjechać metrem na Ursynów, potem kolejką do miasteczka Wilanów i przejść się na spacer do Pałacu Wilanowskiego.
Ale kolejka jako atrakcja turystyczna to tylko część założeń tego pomysłu. W praktyce mogłaby umożliwić szybszy dojazd do Warszawy mieszkańcom gmin położonych na południe od stolicy, którzy auta mogliby zostawić w Miasteczku Wilanów i kolejką dojechać do metra. Tak przynajmniej twierdzi Piotr Guział.
Na ile to realne?
Na razie pomysł można traktować tylko i wyłącznie, jako luźno rzuconą koncepcję. Budżet Ursynowa bez wątpienia nie pozwoli na samodzielne realizowanie tak dużej inwestycji - nawet przy wsparciu środków unijnych. Potrzebne byłoby zainteresowanie i wsparcie ze strony miejskiego ratusza. Tu jednak wsparcia próżno szukać.
Miasto w sferze komunikacji skupione jest na zupełnie innych inwestycjach. Priorytetem jest budowa drugiej linii metra. Ta potrwa jeszcze wiele lat i pochłonie olbrzymie pieniądze. Ponadto rusza z miejsca rozbudowa sieci tramwajowej (chociażby linia na Tarchomin). Tramwaje Warszawskie przez wiele lat nie mogły sobie poradzić z przetargami, ale teraz wydaje się, że inwestycje tej spółki ruszą z miejsca. I właśnie na nie zostaną przeznaczone kolejne, miejskie pieniądze.
Dochodzi jeszcze zupełnie inny aspekt – polityczny. Burmistrz Guział od czasu referendum nie należy do faworytów rządzącej Warszawą Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- Piotr Guział, będąc w opozycji do Hanny Gronkiewicz-Waltz, raczej nie ma co liczyć na przychylność władz miasta – z drugiej strony też bez konsekwencji może rzucać różne ciekawe propozycje, wiedząc, że i tak nie doczekają się realizacji. - komentuje pomysł Guziała - portal transportpubliczny.pl. I to właściwie dyskusję nad kolejką zamyka. Przynajmniej na razie.
LesnyDziadek20:43, 10.03.2014
0 0
A taniej/sprawniej nie będzie puścić kilku autobusów po POW? Teoretycznie za 5 ma już być cała gotowa, a kolejki to i za 10 by nie postawili. 20:43, 10.03.2014
Avanti21:23, 18.03.2014
0 0
Na razie to Pan Guział nie jest w stanie doprowadzić do wyremontowania ul. Podgrzybków. Po co więc mówi o czymś co dla niego to jak Himalaje dla mrówki. 21:23, 18.03.2014