Zamknij

Historyczny fałsz na kabackim głazie. Będzie wymiana?

10:38, 12.11.2022 Kamil Witek

Andrzej Ciołek - średniowieczny właściciel Kabat wsławił się pielgrzymką do Santiago de Compostela oraz udziałem w bitwie pod Grunwaldem. Z tego też powodu postawiono przed laty pamiątkowy głaz na Ursynowie. A co jeśli tylko dwie z tych rzeczy są zgodne z prawdą? 

Z historią bywa tak, że z czasem na jaw wychodzą nowe zaskakujące fakty. Tak właśnie było w przypadku historii Andrzeja Ciołka.

Kres historycznej nieścisłości zadał dyrektor Ursynowskiego Centrum Kultury „Alternatywy” Krzysztof Czubaszek i pochwalił się swoim odkryciem na łamach "Rocznika Nadwiślańskiego Urzecza". Zaciekawiony głazem upamiętniającym Andrzeja Ciołka - a dokładniej zamontowaną na nim ufundowaną w 2000 roku przez Wyższą Szkołę Humanistyczną w Pułtusku oraz ówczesne władze gminy Warszawa-Ursynów tabliczką przybliżającą dokonania rycerza - postanowił zagłębić się w jego życiorys. I to właśnie ciekawość doprowadziła do wielkiego odkrycia.

Mieszkam niedaleko i mijałem ten głaz dziesiątki razy. Nie zajmuję się historią na co dzień. Jestem co prawda doktorem historii, ale traktuję to bardziej jako hobby. Stąd też zainteresowanie dziejami lokalnymi. Widząc, że ponad 600 lat temu żył tu taki człowiek, chciałem dowiedzieć się o nim czegoś więcej - mówi o początkach swoich badań Krzysztof Czubaszek.

Rycerz, grunwaldczyk i...?

Andrzej Ciołek urodził się ok. 1380 roku. Pochodził z cenionego rodu. Był synem chorążego płockiego i wojewody mazowieckiego. Jego matką była natomiast ciotka sławnego Zawiszy Czarnego. Brat Andrzeja (syna) Wigand był zaś właścicielem Powsina. A czym wsławił się nasz bohater?

- W roku 1404 Andrzej Ciołek, herbu Ciołek, rycerz, podkomorzy i starosta sandomierski, właściciel dóbr Kabaty odbył pielgrzymkę do Santiago de Compostela w dalekiej Hiszpanii, torując drogę wzajemnemu poznawaniu i przenikaniu kultur Europy - głosi tablica na głazie u zbiegu al. KEN i ul. Jeżewskiego.  

Gdy dołożymy jeszcze do tego udział w bitwie pod Grunwaldem, robi się imponująco. Największe wrażenie robi jednak wspomniana pielgrzymka do grobu św. Jakuba. Dyrektor Czubaszek chciał potwierdzić te dokonania w źródłach. Rozpoczął więc ich poszukiwanie.

- Sięgnąłem po jedną książkę, przypisy w niej odesłały mnie do drugiej. Druga skierowała mnie do trzeciej. Trzecia przekierowała mnie z powrotem do pierwszej. To było błędne koło. Wszyscy się wzajemnie cytują, ale gdzie jest źródło, z którego wyszła ta informacja? Im bardziej ta karuzela zaczynała się kręcić, tym bardziej mnie to frapowało i rosły podejrzenia. W końcu po nitce do kłębka dotarłem do dwóch przedwojennych artykułów lwowskiej mediewistki Heleny Polaczkówny - opowiada dyrektor „Alternatyw”. 

Podróż na południe Hiszpanii

Lwowska badaczka z kolei powoływała się na francuską badaczkę, która w swojej pracy wykorzystała już prawdziwe źródła. Wynika z nich, że Andrzej Ciołek naprawdę był w Hiszpanii. Tyle że nie w... Santiago de Compostela. 

- Następnie trafiłem na książkę krakowskiego badacza Macieja Wilamowskiego, który przekopał hiszpańskie dokumenty. Andrzej Ciołek dotarł na dwór króla Aragonii w Barcelonie. Była to podróż dyplomatyczna. Król wystawił mu i kilku innym rycerzom glejty na dalszą podróż, ale na południe Hiszpanii i dalej do Maroka, do sułtana. Czy dotarł tam? Nie wiadomo - mówi Krzysztof Czubaszek.

Nie ma natomiast żadnych dokumentów, które potwierdzałyby pielgrzymkę do grobu św. Jakuba. Nie oznacza to jeszcze w 100%, że Andrzej Ciołek tam nie dotarł. Jednak król aragoński wystawiał podobne glejty także na zachód Hiszpanii - właśnie dla podróżujących do Santiago de Compostela. Takiego dla naszego bohatera nie odnaleziono. 

- Wszystko na to wskazuje, że Polaczkówna dopisała sobie historię z pielgrzymką do grobu św. Jakuba. Najprawdopodobniej pomyślała, że jak Polak pojechał do Hiszpanii, to na pewno na pielgrzymkę. Rycerz przy okazji zdobywał wielką sławę. Musiał też być bogaty, bo na zorganizowanie takiej podróży trzeba było przeznaczyć równowartość kilku wiosek. Ale czy taka misja dyplomatyczna jest mniej ważna niż pielgrzymka? Moim zdaniem nie. To jeszcze większy przykład integracji i zbliżenia dwóch krajów - stwierdza Czubaszek.

Andrzej (nie) z Kabat

Andrzej Ciołek był więc według dostępnych źródeł dyplomatą, a nie pielgrzymem. Mimo tego trudno winić fundatorów tablicy za powielanie tej niepopartej niczym historii, skoro przed nimi zrobiło to wielu innych. Nieścisłości jest jednak więcej. 

- Właścicielem Kabat był ojciec Andrzeja, również Andrzej. W 1404 roku już nie żył, ale jego majątek nie był jeszcze podzielony. Nasz bohater przedstawiał się w tym czasie jako Andrzej z Ostrołęki – wsi pod Warką. Tam znajdował się rodzinny dwór Ciołków. Po podziale dóbr otrzymał Żelechów i zaczął się stamtąd pisać. U Długosza w opisie bitwy pod Grunwaldem występuje jako Andrzej z Żelechowa. Kabaty natomiast otrzymał jego brat Wigand. Następnie odziedziczył je jego syn - także Andrzej. To było popularne imię w tym rodzie, dlatego warto dodawać przy konkretnych osobach jeszcze ich tytuły - zauważa dyrektor „Alternatyw”.

Jednak nawet z tytułami w przypadku tabliczki jest kłopot. Otóż Andrzej Ciołek rzeczywiście był starostą sandomierskim. Tyle że został nim dopiero po podróży do Hiszpanii. W związku z tym mamy do czynienia z anachronizmem.

Czas na sprostowanie?

Kabacka tabliczka upamiętniająca Andrzeja Ciołka z Żelechowa wprowadza zainteresowanych nią w błąd. Zdaniem Krzysztofa Czubaszka wystarczyłoby postawić obok jeszcze jedną, która sprostowałaby nieprawdziwe informacje. Najlepiej byłoby jednak wymienić tablicę na nową, zgodną z najnowszymi ustaleniami. 

- Można powiedzieć: „A kto w ogóle czyta te tabliczki?”. Jest garstka takich osób i warto, by to, co czytają, było zgodne z prawdą. W tym przypadku nie trzeba by nawet zmieniać jej przekazu ani zaburzać jej głównej intencji. Wystarczyłoby na przykład zmienić „właściciel Kabat” na „syn właściciela Kabat”. Z chęcią pomogę przy wprowadzaniu takich zmian - stwierdza Krzysztof Czubaszek. 

Co na to władze Ursynowa? Czy będą tolerować nieprawdę? Głaz znajduje się na terenie należącym do dzielnicy, więc to po ich stronie leży decyzja o ewentualnej wymianie tablicy. 

- Jeżeli na tablicy znajdują się nieprawdziwe informacje, to należałoby ją zdjąć. Porozmawiam o tym z dyrektorem Czubaszkiem - zapewnia wiceburmistrz Ursynowa Klaudiusz Ostrowski. 

Być może ursynowianie doczekają się więc prawdy o Andrzeju Ciołku, synu właściciela Kabat, który wsławił się podróżą dyplomatyczną do Hiszpanii. A kto wie, może nawet do Maroka? A może czymś jeszcze? Z historią już tak jest, że wciąż potrafi zaskakiwać!

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(6)

miamamiama

8 4

"Badania" pana Czubaszka wygladaja na mocno powierzchowne. "Wszystko na to wskazuje", "najprawdopodobniej" - oto... wyniki "badan" , do ktorych wykorzystano ledwie kilka zrodel, w odniesieniu faktow sprzed... ośmiu wieków. Chyba dobrze, ze pan Czubaszek podkreśla, ze zajmuje sie historia hobbystycznie. I przy tym zostańmy. Nie wiemy, jakie prace czytala w Lwowie badaczka, bo tamtych ksiąg juz nie mamy, spłonęły lub zostały rozkradzione. Nie wiemy czy Ciołek byl w Maroku, możemy sobie pogdybać, żeby zaistnieć na chwile. Rodzina Ciołków pozostanie w historii Ursynowa na zawsze. 20:56, 12.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

Mariola Nowak Mariola Nowak

9 5

Panie Czubaszku dlaczego zajęcia w UCKA są takie drogie? Kiedy były bezpłatne zajęcia w spółdzielczych domach kultury moje dziecko mogło po szkole iść na teatr i plastykę. U Pana zajęcia są bardzo drogie i daleko od naszej szkoły. Ceny jedzenia i leków i podręczników są bardzo wysokie. Ja zarabiam 4 578 zł jako pracownik urzędu dzielnicy Ursynow i nie stać mnie żeby moje dziecko chodziło do UCKA. Proszę nie opowiadać o 500+ bo te pieniądze idą na czynsz i bilety. Burmistrz Kempa opowiadał że UCKA będzie służyć mieszkańcom ale służy pana znajomym i garstce bogaczy z Wilanowa. Jak to jest że w domu kultury na osiedlu którym mieszkam pracuje 6 osób i zajęcia są tańsze niż u Pana a pańskim UCKA pracuje 30 osób i wszystko tak bardzo drogie chociaż organizuje Pan jakieś festiwale i inne takie rzeczy? 21:28, 12.11.2022

Odpowiedzi:2
Odpowiedz

obserwator obserwator

4 6

Zawsze można zgłosić propozycje bezpłatnych zajęć dla dzieci z BO. Obecnie wygrywają takie pomysły jak ten przy Cynamonowej. Zerwano dużą polać dobrego asfaltu na przystanku po to, aby ułożyć płytki które już pękają i klawiszuja. No ale uzyskano klika metrów kwadratowych trawnika. 08:39, 13.11.2022


NatolińczykNatolińczyk

3 3

@Mariola Nowak No dobrze, ale co to ma wspólnego z treścią artykułu? Na pewno na te zajęcia nie chodzili wspomniani średniowieczni rycerze. Nie lepiej dać znać o tym redakcji jako materiale na inny artykuł, jeśli rzeczywiście jest taki problem? 19:15, 13.11.2022


chart wujachart wuja

2 7

Spokojnie, już niedługo skończy się zbydlęcenie wszystkich dziedzin naszego życia, zawłaszczonych przez *** ! Będzie bardzo dużo pracy z odpomnikowaniem przestrzeni publicznej, zapaskudzonej przez *** rozrzutnikiem pomnikowego obornika ! 22:42, 12.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

WładysławWładysław

0 0

Na stronie urzędu dzielnicy zatytułowanej "O dzielnicy" jak najszybciej powinna znaleźć się pełna historia Ursynowa napisana przez historyka i poprawiona przez językoznawcę. Na razie zaczyna się ona od lat 70-tych, czytamy tam o "Ursynowie Wysokim" (a jest "Wysoki Ursynów"), a "Zielony Ursynów" raz pisany jest w cudzysłowiu, a raz bez cudzysłowu. 22:22, 13.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%