Incydent na mszy św. Policja: To był pijacki wybryk, nie chodziło o przekonania religijne

Sprawcy piątkowego zakłócenia mszy świętej w kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła usłyszeli zarzut. Będą odpowiadać za "złośliwe zakłócanie aktu religijnego", za co grozi nawet do dwóch lat więzienia. Policja twierdzi, że był to wybryk pijacki niezwiązany z przekonaniami religijnymi.

Jak już informowaliśmy, w piątek po godz. 18 podczas nabożeństwa w kościele przy ul. Szumiącej do środka weszło trzech mężczyzn. Zaczęli krzyczeć i wyzywać księdza. Dwóch wiernych wyprowadziło pijanych awanturników. Jeden z nich walił pięściami w drzwi świątyni. Ksiądz przerwał mszę i wezwał policję.

Dziś policja podała nowe informacje. Wszyscy sprawcy byli pijani.

- Policyjni wywiadowcy jeszcze w piątek zatrzymali pierwszego z podejrzanych. Okazał się nim 32-letni mieszkaniec Warszawy. Mężczyzna trafił do aresztu policyjnego. Miał ponad 2,6 promila alkoholu w organizmie - mówi asp. sztab. Iwona Kijowska z ursynowskiego komisariatu.

W sobotę zatrzymano kolejnych dwóch mężczyzn - 27-latka i 22-latka. Oni też w trakcie wybryku byli pijani. Czym motywowali wywołanie awantury w kościele podczas mszy? Wg policji w grę nie wchodziły przekonania religijne, był to zwyczajny pijacki wybryk mężczyzn, którzy wcześniej pili w pobliżu kościoła.

Trójka młodych mężczyzna usłyszała zarzuty złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktu religijnego. Kodeks karny przewiduje karę grzywny, karę ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Postępowanie w tej sprawie nadzorowane jest przez ursynowską prokuraturę.

[ZT]21598[/ZT]