Zamknij

J. U. Niemcewicz i jego Ursinów. Dziś urodziny patrona naszej dzielnicy

09:33, 16.02.2016 Agnieszka Marianowicz-Szczygieł Aktualizacja: 11:39, 16.02.2016
Skomentuj SK SK

Julian Ursyn Niemcewicz - postać nierozerwalnie związana z Ursynowem. To tu mieszkał i tworzył, od jego imienia wzięła się nazwa naszej dzielnicy. Był niesamowitym, prawym człowiekiem, o niezmiernie ciekawym życiu, zakochanym w swoim majątku.

„Słusznie zaiste zajmować nas powinny pamiętniki mężów, którzy, urodzeni w potężnych mocarstwach, talentami, bogactwy, sławą przodków na koniec wzniósłszy się na pierwsze miejsca, wsławili się orężem lub radą, uczestnikami, sprawcami nieraz byli wielkich i znakomitych czynów; imiona ich powiązane są z losami tych mocarstw, lecz i zapisywania skromnego obywatela kraju skazanego od przedwiecznych wyroków na podejścia, zdrady, uciski, na ostatnią na koniec zgubę, wspomnienie obywatela, co przez 67 lat patrzał na nieprzerwany ciąg klęsk publicznych, co i w prywatnym życiu niewiele dni widział pogodnych, nie będą może bez smętnych dla dusz tkliwych powabów” – pisał skromnie o sobie we wstępie do swoich pamiętników przymuszany do ich napisania przez przyjaciół”.

Tymczasem łatwiej chyba powiedzieć gdzie nie był, niż gdzie był, kim nie był, niż kim był: żołnierz i poeta, historyk i ogrodnik, powieściopisarz i adiutant Tadeusza Kościuszki, wytrawny orator i hodowca egzotycznego drobiu, pierwszy Polak, który otrzymał obywatelstwo USA i gorliwy polski patriota, współtwórca Konstytucji 3 maja i autor pierwszej biografii Jerzego Waszyngtona (1803 r., poznał go osobiście), komediopisarz i podróżnik, tłumacz i mason oraz ten, który przywrócił pamięć o zapomnianej „Bogurodzicy” i poezji Kochanowskiego, twórca pieśni historycznych oraz propagator idei postępu, w tym uwłaszczenia chłopstwa, a wreszcie pan na Ursinowie (mateczniku naszego Ursynowa, od którego przydomka rodowego pochodzi nazwa naszej dzielnicy).

Jego spuścizna literacka obejmuje blisko 100 opasłych dzieł, nie licząc licznych artykułów, pamiętników i listów pisanych do wszystkich znaczących postaci ówczesnej polskiej i zagranicznej sceny politycznej, dzieł w wielu przypadkach nigdy wciąż nie opublikowanych. Pomimo, że pozostawił po sobie pamiętniki dziś należy do postaci raczej zapomnianych, jego utwory zostały nawet wycofane z listy lektur szkolnych. To dlatego Senat RP podjął 6 marca 2008 r. następującą uchwałę:

„Senat Rzeczypospolitej Polskiej uważa za celowe, aby środowiska uniwersyteckie i twórcy związani z literaturą i teatrem spopularyzowali najcenniejsze dzieła Juliana Ursyna Niemcewicza. Część z nich pozostająca w rękopisach ciągle czeka na wydanie. Senat zwraca się do Polaków poza Ojczyzną o zainteresowanie pozostawionym przez Niego dziedzictwem”.

Julian Ursyn Niemcewicz znał się ze Słowackim: „Czytał mi młody p. Słowacki wyjątek z tragedii Mindowe. Niepospolity talent”. Powyższa scena rozegrała się w Ursinowie, w którym odwiedzał go także ojciec Zygmunta Krasińskiego: „Miałem niepodziewanie pp. Załuskich i gen .Krasińskiego na obiedzie, jedli, co Bóg dał”, od niego dostaje w podarunku ule wraz z książeczką o hodowli pszczół. Majątek Ursinów przeszedł zresztą potem w ręce żony Zygmunta Krasińskiego. Zaś wieszcz Mickiewicz, którego córkę Marię podawał do chrztu i o której pamięta także w swoim testamencie, powiedział o nim: ”Niemcewicz jest jednym z tych ludzi wzorów, którzy przodują w swoim pokoleniu”, słowa te wyryto na okolicznościowej tablicy pamiątkowej na siedzibie rektoratu SGGW ufundowanej przez studentów w 1974 roku.

Żył i tworzył w latach 1758 (lub 1757)-1841. Jak sam podaje, urodził się 16 lutego 1758 roku w Skokach na terenie dzisiejszej Białorusi w drewnianym dworze jako 16-te z kolei dziecko podczaszego mielnickiego Marcelego Ursyna Niemcewicza oraz Jadwigi z Suchodolskich.

Rodzina Niemcewiczów była związana interesami z rodziną Czartoryskich, więzy te okażą się nadzwyczaj trwałe. Ojciec Niemcewicza wkrótce zburzył mały drewniany dwór, w miejscu gdzie stał posadzono dwa orzechy, a nieopodal wybudować kazał okazały pałac (prawdopodobnie w latach 70-tych XVII w.: ”W innym miejscu postawił mój ojciec pałac murowany, lecz i on, i my szczęśliwsi byliśmy w drewnianym” – wspomina, bo już wtedy cenił ogromnie życie na folwarku na wsi.

Pałac w Skokach w województwie brzeskim stoi do dzisiaj, od niedawna mieści muzeum Pałac Niemcewiczów, upamiętniające także dorobek Juliana Ursyna Niemcewicza. Władze Ursynowa nawiązały z tą placówką bezpośredni kontakt (na czele delegacji w dniach 15-17 lutego 2013 r. z okazji 255. rocznicy urodzin J. U. Niemcewicza udał się przewodniczący Rady Dzielnicy Ursynów Lech Królikowski oraz zastępca burmistrza Ursynowa Witold Kołodziejski. Władze powiatu brzeskiego, jak też dyrektor Muzeum oraz pobliskiej szkoły proszą o kontynuację tych kontaktów, dlatego o tym wspominam).

Pałac stał się areną przełomowych wydarzeń historycznych, to tutaj pisarz spotykał się z Kościuszką. To tu zatrzymywali się carowie, w 1917 roku podpisano rozejm między Rosją a Niemcami (była tam główna kwatera niemieckiego dowództwa). Pałac ocalał dzięki temu, że w czasach sowieckich znajdowała się w nim szkoła. Nie ocalały oficyny, brama wjazdowa i kaplica, zachował się za to piękny 5 ha park z wieloma gatunkami egzotycznych drzew.

zdjęcie: Odnowiony pałac Niemcewiczów w Skokach

Jako dziecko przeżył Konfederację Barską, ale już wkrótce znalazł się pod skrzydłami księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego w elitarnej Szkole Rycerskiej (o profilu wojskowym), kształcącej elity Rzeczypospolitej w duchu „świętej miłości ojczyzny”, zgodnie z mottem: „Edukacja społeczeństwa poprzez edukację jednostki”.

Byli tu już dwaj jego bracia stryjeczni:

„Dwunasty rok liczyłem, gdy ojciec troskliwy, Uzbrojony na matki płacz i żal tkliwy
Zawiózł mnie do stolicy i powierzył w ręce Męża co jak mą młodość, tak lata dziecięce Prowadził, uczył wzorem na oczy stawionym, Więcej jak być poczciwym, niżeli uczonym”. (7)

To w tej szkole francuskiego uczył Mikołaj Chopin, ojciec Fryderyka (Niemcewicz uwielbiał utwory F. Chopina, zwłaszcza balladę f-moll). To tutaj Niemcewicz dosłużył się stopnia porucznika. Niestety zakres działalności szkoły okazał się niewystarczający, aby zapobiec upadkowi Polski, chociaż aż 18 jej absolwentów było później posłami Sejmu Wielkiego, a wśród wychowanków był m.in. Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Sapieha czy Józef Sowiński.

J.U. Niemcewicz tak wspomina ten okres:

„Korpus kadetów składał się naówczas z 60 kompletowych kadetów i 20 nadkompletowych, podzielonych na 4 brygady, po 20 kadetów i dwóch oficerów w każdej. (...) Tryb życia naszego był następujący. Bito pobudkę o godzinie 6: wstawaliśmy i ubierali się, o 6 1/2 obzierali nas oficerowie, potem na mszę. Po mszy każdy dostawał kawał chleba z masłem, kto miał za co, posłał do Elżbietki po kawę. O ósmej do klas. O 11 3/4 czterech kadetów i gefrejter wychodzili, brali patrontasze i broń i ciągnęli na wartę. Następowały zmiany warty i parol. O dwunastej obiad: cztery proste, lecz zdrowe potrawy na obiad, dwie na wieczerzę. Po obiedzie do drugiej wypuszczano nas na przechadzkę w tyle do ogrodu. Od 2 do 5 klasy, potem repetycje, o 8 wieczerza; zabawy do 9 1/2 i do łóżka (...). Król zjeżdżał corocznie na nasze egzamina: wypytywał, rozdawał nagrody, słowem, jak do dzieła swego, czule interesował się do nas". (8)

W 1777 roku Julian Ursyn stał się adiutantem komendanta szkoły księcia Adama Kazimierza Czartoryskiego i wraz z nim odbył wiele podróży w kraju i zagranicą. Zwiedził kolejno Holandię (1780), Austrię (1781), a następnie w latach 1783-1785: Francję, Anglię, Niemcy, Włochy, Sycylię i Maltę.

W roku 1781 brał udział w otwarciu zreformowanej warszawskiej Szkoły Głównej Wielkiego Księstwa Litewskiego. Przebywał na dworze Czartoryskich w Puławach, także za namową A. K. Czartoryskiego zajął się tłumaczeniem literatury francuskiej. Jako człowiek wszechstronnie wykształcony i błyskotliwy został wybrany posłem inflanckim na Sejm (znał francuski, niemiecki, angielski i rosyjski oraz oczywiście łacinę).

„Wykształcony, łatwo nawiązujący kontakty z innymi, dobrze czujący się w salonach politycznych Warszawy i poza nią. Imponował wieloma zainteresowaniami, oczytaniem, znajomością świata, w tym polityka i nauką” – pisze o nim Izabela Rusinowa we wstępie do "Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831” (s. 8).

Adam Jerzy Czartoryski, syn Adama Kazimierza wspomina nieco później, że odznaczał się także celnym dowcipem, którego obawiano się bardziej niż opinii majętniejszych i wpływowych osób, ale jednocześnie wzbudzał dużą sympatię.

Brał udział w pracach Sejmu Czteroletniego. Członek Stronnictwa Patriotycznego, wraz z Hugo Kołłątajem współtworzył w czasie potajemnych narad projekt Konstytucji 3 Maja. W 1792 r. objął funkcję przewodniczącego Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych. To wówczas, jak wielu innych sobie współczesnych staje się członkiem modnego wolnomularstwa (masonerii), gdzie dochodzi prawdopodobnie do trzeciego stopnia wtajemniczenia, jako członek Wielkiej Loży Narodowej Wielkiego Wschodu Polskiego (erygowana w 1784 roku). Jej wielkim mistrzem był także okresowo jego bliski przyjaciel i sąsiad z Wilanowa - Stanisław Kostka Potocki. To jego pamięci został poświecony słynny Gaj w Gucinie. Przez pewien czas do masonerii należał także Adam Mickiewicz czy polscy prymasi. Niemcewicz napisał zresztą prawdopodobnie dzieło poświęcone także tej stronie swojej działalności: „O wolnym mularstwie w Polszcze” - autorstwo jest jednak sporne.

To w czasach Sejmu Wielkiego, świadomie wykorzystując literaturę jako narzędzie walki politycznej, napisał komedię polityczną, jedną z najbardziej znanych, wystawioną w 1790 roku. Mowa oczywiście o „Powrocie posła”, w której wyśmiewał przeciwników politycznych przemian (do historii przeszedł cytat z „Powrotu posła” dotyczący rujnującego Polskę liberum veto: „Powiedział nie pozwalam i uciekł na Pragę”).

W okresie Sejmu Wielkiego zawrze wiele znaczących znajomości. Wraz z T. A. Mostowskim w latach 1791-1792 wydawał poczytną „Gazetę Narodową i Obcą” o profilu polityczno-informacyjnym. Wówczas powstają także jego bajki (np. Mucha i pszczoła. Bajka z nauką, Brat i siostra, Plotki, Kundle, Krety, Okręt), które choć nie dorównują bajkom mistrza Krasickiego, są jednak innego rodzaju - to bajki patriotyczne i polityczne mocno osadzone w aktualnych realiach.

Ciężko przeżył II rozbiór Polski (w 1793 r.). Wówczas udał się na emigrację do Drezna, a stamtąd do Włoch. Na wieść o wybuchu insurekcji Kościuszkowskiej w 1794 roku wraca do Polski - staje się osobistym adiutantem i sekretarzem Tadeusza Kościuszki, spisując jego rozkazy i odezwy, pamięć o wodzu - pomimo, że się różnili potem towarzysko i politycznie - będzie stale pielęgnował. Razem walczyli pod Maciejowicami (Niemcewicz zostaje ranny w prawą rękę, zeznania dla Rosjan pisze lewą) i razem zostali wzięci do niewoli rosyjskiej (w październiku 1794 roku).

W więzieniu w Twierdzy Pietropawłowskiej w Petersburgu w odosobnieniu sporo pisze.

„Gdy dozwolono im książek, piór i papierów, było to znacznem dla nich polepszeniem” (9). Po półtorej roku towarzysze broni zostają zwolnieni przez cara Pawła I, który ponoć zrobił to w przypływie chwilowej łaskawości i czyniąc wbrew swojej zmarłej właśnie matce carycy Katarzynie. Moment ten na tyle zapisał się jednak w pamięci Niemcewicza, że w gabinecie dworu w Ursinowie, 29 lat później wciąż wisiał portret tego cara, spisany w ramach wyposażenia: „Mała szafeczka bejcowana z półkami. Szkatułka z gotowalnią. Dwie spluwaczki. Dwie mapy Europy i Zjednocz.Stan. Ameryki, portret Cara Pawła I.” (10)

Po uwolnieniu z więzienia wraz z chorym Kościuszką, na jego osobistą prośbę przez Szwecję i Anglię w 1797 roku przybywa na emigrację do Ameryki. Kościuszko w 1798 roku wyjeżdża do Francji, zaś on znowu na jego osobistą prośbę, zostaje na dłużej w Ameryce. W tym samym roku zostaje wybrany na członka Amerykańskiego Towarzystwa Filozoficznego.

Okres amerykański jest dość ciekawy, więc opiszę go nieco dokładniej.

Za pieniądze pożyczone od ówczesnego wiceprezydenta Jeffersona zwiedza kraj. Wkrótce zwraca dług wsparty przez A. K. Czartoryskiego. Przez 10 dni jest gościem byłego prezydenta Jerzego Waszyngtona w Mount Vernon. Jest zachwycony jego postacią (w 1803 roku w Warszawie ukazuje się jego biografia tego wybitnego polityka. W 1800 roku poślubia z kolei Susan Kean z domu Livingston, wdowę po Johnie Kean, przyjacielu Kościuszki, pierwszym kasjerze Banku Stanów Zjednoczonych i członku wpływowej amerykańskiej dynastii politycznej.

„Nie tylko opowiadania Niemcewicza i jego interesujące położenie, ale jego osoba, jego dowcip i przyjemność ujęły czułe serce tej pani. Raz więc, podając mu angielskim zwyczajem rękę, rzekła z szczerością pełna wdzięku: Czy chcesz ją mieć? Niemcewicz ucałował z wdzięcznością podaną rękę, ale nie naglił spełnienia obietnicy, nie chcąc, aby choć na chwilę mogła myśleć, że jej znaczny majątek wabi wygnańca. Szwagier i siostra odwodzili ją od zamęścia z nieznanym cudzoziemcem, wreszcie i ona sama zaczęła się wahać - on zresztą podobnie, ale w końcu przyjął te nietypowe oświadczyny: ...pod warunkiem, aby w kontrakcie zapisano zrzeczenie się majątku żony. Ta szlachetna delikatność ujęła brata i siostrę, którzy sami odtąd naglili do zawarcia ślubu”. (11)

Niemcewicz nie wiedział i nie chciał wiedzieć, ile fortuna żony wynosiła. Ślub był niezwykle skromny:

„Sam nie mając, już jak sto zlotych w kieszeni, przyniósł z stancji (u) krawca (gdzie wynajmował skromny pokoik) swoje zawiniątko i w stajence próżniej jeszcze (żona kupiła dla nich małą posiadłość), przy domu, ubrał się. Kilku tylko ścisłych przyjaciół był zaproszonych na akt weselny (...). Po ślubie herbata i poncz zakończyły to skromne wesele”. (12)

Przed ślubem nie tylko zrzekł się majątku, szlachectwa, ale przyjmuje jako pierwszy Polak w historii obywatelstwo Stanów Zjednoczonych. Po ślubie zaś poświęca się ogrodnictwu. Nowożeńcy mieszkają w Elizabeth Town, w domu z stajenką, ogrodem, łączką i osiemnastoma morgami ornego gruntu.

”Sam uprawiał własnemi rękami ogród i sad przy domu, a za miastem łąkę i rolę (Mieli tylko jednego Murzyna na sługę – wspomina Czartoryski). Wracał co dzień znużony ciężką robotą w ogrodzie i w polu i ubrawszy się siadał do obiadu. Rano na koniu jeździł na targ po mięso i ryb: czasem pomagał żonie w kuchni, wieczorami dawał lekcje łacińskiego i francuskiego, oraz historii i geografii młodemu pasierbowi, miłemu chłopczynie, którego bardzo polubił". (13)

Z oddaniem bowiem poświęcał się wychowaniu syna żony z poprzedniego małżeństwa – Petera Kean’a. Miał z nim na tyle dobrą relację, że już po powrocie do Polski - aż do jego śmierci na emigracji w 1841 roku - prowadzi także z dziećmi Petera ożywioną korespondencję, sam Peter umiera bowiem dość młodo, jeszcze przed swoją matką.

Przybrane wnuczęta piszą do niego, pielęgnując i kontynuując wdzięczność i przywiązanie, chociaż nigdy nie poznały polskiego dziadka. Córka Petera otrzymuje na jego cześć imiona Julia Ursyn Niemcewicz Kean (później Fish).

W USA Niemcewicz przebywa 10 lat, z dwuletnią przerwą. W 1802 roku wraca chwilowo do Polski na wieść o śmierci ojca (pozostaje do października 1804 roku), ma też okazję po raz ostatni spotkać swoje rodzeństwo. Załatwia sprawy spadkowe, zostaje członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk, nie przyjmuje proponowanej mu katedry literatury polskiej na uniwersytecie wileńskim. Wraca do Elisabethtown (wówczas obowiązywała pisownia Elisabeth Town) w New Jersey, do żony i pasierba, nie mają wspólnych dzieci. Zastaje nowy, większy dom, ma wreszcie swój gabinet i może poświęcić się pracy, tym razem nie fizycznej.

Po uzyskaniu spadku, zmienia się także jego status majątkowy. Przywozi ze sobą z Europy gustowne meble, książki u paryskie stroje dla pasierba, które ten z radością przyjął i poszedł pochwalić się przed kolegami. Małżeństwo wg Izabeli Rusinowej nie należało do udanych, choć nazywa żonę kobietą poczciwą. Różnią ich „przyzwyczajenia, charaktery, wychowanie i kultura”. Tymczasem książę Adam Jerzy Czartoryski w swojej biografii podkreśla wiążące małżonków uczucie i podkreśla, że były to dla Niemcewicza lata szczęśliwe: „był przedmiotem czułych starań przywiązanej małżonki”.

Niemcewicz stale pisząc, korespondując, marzy jednak o powrocie do kraju. Wraca, gdy nadarza się ku temu okazja, czyli zwycięstwa Napoleona, decyzje podejmuje po naradach z żoną, przeciwną początkowo wyjazdowi oraz przyjaciółmi. Wyjeżdża do Europy w maju 1807 roku. Z żoną nieprzerwanie koresponduje aż do jej śmierci w 1833 roku. Ona zapisuje mu w spadku dożywotnią rentę, która bardzo podreperowuje jego finanse już na dożywotniej emigracji.

Pobyt w USA na trwałe zapisał się w jego pamięci, co roku, tak w Ursinowie, jak i w Paryżu, aż do swojej śmierci obchodzi Dzień Niepodległości USA w dniu 4 lipca. W twórczość wplata wątki amerykańskie, społeczne czy botaniczne. Na stałe zapisuje się także w sercach Amerykanów.

Dotarłam do informacji, być może nigdzie dotąd nie wymienianej, że był nazywany „konspiracyjnym polskim patriotą”, przyjacielem Kościuszki i Czartoryskiego, ale także wspaniałym pisarzem północnej Europy, wręcz „Polskim Szekspirem”. (14)

Z innych źródeł amerykańskich dowiedziałam się, że już wcześniej był zafascynowany Stanami Zjednoczonymi i jeszcze w trakcie jednej z mów poprzedzających uchwalenie Konstytucji III maja mówił:

„Jakże często się zdarza, że ci, których uznajemy za tych bez nobliwego uroszenia, stają się wybawicielami i nobilitującymi swój kraj. Nikt nie zna ojca Waszyngtona, ani dziadka Franklina, ale każdy wie, że to Waszyngton i Franklin oswobodzili Amerykę”. (15)

Obecnie w 50-pokojowej posiadłości Liberty Hall w Elisabethtown, zakupionej w 1811 r. przez Petera Kean, (prawdopodobnie w imieniu matki, bo kobiety nie miały wówczas prawa posiadać ziemi), mieści się nobliwe muzeum. To tę posiadłość Susan Kean nazwała Ursino. Chyba jako pierwsi w Polsce podajemy informację, że w Elisabethtown istniało także jezioro Ursino, olbrzymi zbiornik retencyjny o pojemności utworzony po wybudowaniu tamy w 1874 roku, nazwa została nadana przez rodzinę Kean (żony) 67 lat po jego wyjeździe z USA! W 1950 roku tamę zlikwidowano i zbiornik osuszono.

Elizabeth Town - wczoraj i dziś - http://www.colorantshistory.org/files/Elizabeth_Then_and_Now_June_10_2011.pdf

Powrót do ojczyzny

W ojczyźnie Niemcewicz stęskniony odwiedza starych przyjaciół, zawiera nowe znajomości. Zostaje sekretarzem liczącego 30 osób senatu Księstwa Warszawskiego. Za skromną pensję pisze protokoły i prowadzi kancelarię, nie ma wprawdzie prawa głosu, ale obserwuje obrady - często się go radzono, łagodzi dyskusje, przekazuje informacje księciu Adamowi Czartoryskiemu.

Jak w dalece ożywionej dyskusji politycznej brał wówczas udział, możemy naocznie się przekonać czytając jego pamiętniki. Utrzymuje się także z publikacji, pisuje artykuły do gazet i kolejne utwory, prowadzi działalność charytatywną. W kwietniu 1810 roku (do lutego 1813) zostaje prezesem Dyrekcji Rządowej Teatru Narodowego, apeluje o tworzenie nowego polskiego repertuaru, sam dając dobry przykład tworzy komedię „Samolub” (wystawioną w 1811r.), piętnującą narodowe przywary, m.in.: „że dobrze jest być bogatym, dopiero później uczciwym”.

Warto odnotować jego wykład w Towarzystwie Przyjaciół Nauk o Janie Kochanowskim (10 listopada 1808 r.), który zapoczątkował jego fascynację tym poetą. Niemcewicz rozpropagował jego nieco przyprószoną popiołem czasu twórczość. Podobnie jak on zapałał miłością do lip w swoim Ursinowie, stolik do pisania kazał sobie wystawiać pod jedną z nich. W 1827 roku po Stanisławie Staszicu zostaje prezesem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. To za jego kadencji dojdzie do odsłonięcia pomnika Kopernika (maj 1830 r.). W tym samym czasie otrzymuje od studentów znamienny wiersz:

„Ten jedny godny człowieka, Co kocha cnotę nauki,
Z tym na Cię ojczyzna czeka, Byś kształcił uczył jej wnuki”. (16)

Zaangażował się w politykę pronapoleońską, także jako pisarz („Listy litewskie”), ale był dość sceptyczny. Rozczarowany pisze potem o Napoleonie: „Była Polska potrzebną. W szalonym zapędzie używał on Polaków za podboju narzędzie. Toczył krew polską, ale polski nie ogłosił”. (17)

Szczególnie ma za złe zaślepionemu pychą Napoleonowi porażkę pod Moskwą i śmierć Stanisława Augusta Poniatowskiego w bitwie pod Lipskiem. Jeszcze przed ostateczną klęską Napoleona wycofuje się z jego poparcia i za własne pieniądze odbywa wizytację szkół w toruńskim, bydgoskim, kaliskim jako członek Dyrekcji Edukacyjnej. W czasie jednej z tych podróży, w Gnieźnie usłyszał śpiewaną przez kanoników Bogurodzicę. Dzięki temu, że jej tekst i melodię umieścił w opublikowanych później i bardzo popularnych „Śpiewach historycznych” (1808-1811), przywrócił pamięć o tej średniowiecznej pieśni, bo „Śpiewy historyczne” stały się jedną z najpopularniejszych publikacji polskich w XIX wieku (do 1939 roku były aż 45 razy wznawiane, na nich wychowywały się kolejne pokolenia młodzieży pod zaborami). Były tłumaczone nawet na angielski, niemiecki, holenderski, francuski. Zawierają wierszowaną historię kolejnych władców Polski, do których różni muzycy skomponowali melodię.

Funkcję sekretarza senatu pełnił do czerwca 1831 roku, aż do wyjazdu na dożywotnia emigrację do Paryża. W międzyczasie ciągle publikuje.

Pobyt w Ursinowie

„Udałem się nazajutrz na miejsce. Żywe i nowe dla mnie uczułem poruszenie, widząc się dziedzicem tego kawałka ziemi i lubo lata i stargane siły, smutnie upominały, że niedługo cieszyć się tem będę, przecież postanowiłem ile zdolność moja pozwoli, spustoszone domy, odłogiem leżące pólka, zarosły ogród przyprowadzić do porządku i przystojnego stanu" - napisał Julian Ursyn Niemcewicz w swoim „Dzienniku z czynności moich w Ursinowie 1822-1831.

23 października 1822 roku, mając już 65 lat, nabywa za ówczesną równowartość 6.292 gramów złota, około 17 ha dość kiepskiej ziemi („pół glin, pół-piasku”) oraz willę Rozkosz, która jeszcze do niedawna (do roku 1799) należała do hrabiego Stanisława Kostki Potockiego, właściciela pałacu w Wilanowie.

Parterowy pierwotnie dworek został zbudowany około roku 1777 przez Izabelę Lubomirską, matkę żony Potockiego – Aleksandry. Potem znajdował się krótko w rękach Józefa de Maisonneuve - prawdopodobnego kochanka Izabeli Lubomirskiej i został odsprzedany Sapiehom.

W latach 1785-1786, kiedy odkupiony przez Lubomirską, przeszedł na ręce Aleksandry Potockiej, rozbudowano go i nadano neoklasycystyczną formę, z czterokolumnowym portykiem i oficynami. Nazwa Rozkosz została nadana na cześć upojnych chwil, które mieli spędzać tutaj albo młodzi małżonkowie Potoccy albo Izabela Lubomirska i jej francuski pułkownik. Majątek w 1795 roku sprzedano kiepsko gospodarującemu Grzegorzowi Wyhowskiemu, a potem spekulantowi ziemskiemu Ignacemu Kochanowskiemu, którego karciane długi i kwaterunki wojskowe doprowadziły do ruiny.

W 1822 roku, kiedy Julian Ursyn Niemcewicz zakupił te dobra, były zdewastowane, co go jednak nie zraziło. Pierwszy raz do Ursinowa, bo tak nazwał swój majątek, sprowadza się 22 maja 1823 roku. Używa go jako mieszkania letniego: od maja do listopada, wynajmując poza sezonem pokój w jednym z pałaców w Warszawie lub pomieszkuje u Potockich w Wilanowie.

Ursinów leży przecież daleko za miastem, bo Warszawa sięga wówczas do Królikarni, o czym sam w „Pamiętnikach" wspomina. Ale to właśnie Ursinów stał się jego ukochaną przystanią, azylem, w którym nie rządziły prawa polityki, a jedynie prawa przyrody, których kontemplacji bez reszty się poświęcał, dobra te przypominały mu szczęśliwe chwile z dzieciństwa w rodzinnym folwarku w Skokach.

To oddzielenie od polityki przejawia się także w tym, że w swoich pamiętnikach przepełnionych niezwykle żywą dyskusją polityczną, o Ursinowie prawie wcale nie wspomina. Tymczasem w zapiskach Ursinowa widać, jak bardzo się angażował w tutejsze rolnicze bądź co bądź zajęcia. Było to ewidentnie miejsce relaksu i odreagowania. Prowadził tu przede wszystkim wszechstronne i nowatorskie gospodarstwo rolne i ogrodnicze, o czym szerzej później.

„Stąd odkrywasz Warszawę, błyszczące jej szczyty (...)

Wszystkich nadziei naszych, pobielony grobie, Szczęśliwy, kto okryty w wiejskiej swej zaciszy

Twych bębnów, twoich kotłów, twych plotek nie słyszy. A pragnąc znikające cicho spędzić lata

Kryje się między drzewa przed głupstwami świata”

Wolał mieszkać nadzwyczaj skromnie:

„Na wzgórku, co świeży cień zewsząd spływa,

Stoi mieszkanie moje, na dochody małe

Na okrutne żądze nazbyt okazałe.

Co mnie po pałacyku, po oknach weneckich,

Po tych rzezanych gzymsach, kolumnach greckich, 

Wolałbym mieszkać, jak za Piastów mieszkiwano, 

Mieć dom czysty z modrzewia, pod strzechą słomianą,

I w nim przyjmować ludzi wolnych i cnotliwych,

Lecz inna była wola losów nieżyczliwych,

Dały mi smutne gruzy pańskich niegdyś gmachów, bez pułapu, bez okien, bez podłóg bez dachów”

„Ursinów dumania” - s.18-19

Prowadził regularny tryb dnia. Wstawał około 4, 5 rano i w kapeluszu słomianym przechadzając się po majątku rozdzielał służbie zadania. Pisał do południa, potem jadł niewyszukany obiad, popołudnia były zarezerwowane na wizyty towarzyskie. Pomimo, że na stałe właściwie oprócz służby nikt z nim nie mieszkał (czasem pomieszkiwał u niego bratanek, którego zresztą w pobliżu zeswatał), nie odczuwał jednak samotności.

29 maja 1824 r.: „Jestem sam, czas mi jednak nie ciąży: Biblia, Horacjusz, Plutarch, historia naturalna, czasem wiersz napisany sprawiają, że czas na mnie nie ciąży”. (był człowiekiem bardzo religijnym).

8 września 1823 r.: „Dzień na pracach ręcznych, obchodzeniu, czytaniu, pisaniu, schodzi niepostrzeżenie. Cieszą wieczory przy świecy, gdy oczy już tępieją, czytać wiele nie można i człowiek sam. Szczęściem więcej więzienie dwuletnie w turmie moskiewskiej dało mi nawyknienie bycia samemu. Wolę tysiąc razy bycie sam niż z takimi, którzy mie nie rozerwą, ani miłych uczuć nie wzbudzą, ani nic nowego nie nauczą”.

11 lipca 1828 r.: „Ja chodzę, doglądam, czytam, piszę”. Odwiedzało go mnóstwo przyjaciół, często obdarowujących go sadzonkami czy inwentarzem.

10 czerwca 1823 r.: „Co wieczór mam odwiedziny i niewiast i mężczyzn. Onegdaj była księżna Dominikowa Radziwiłłowa, Józefa Lubomirska, księżna miecz. Jabłonowska, wczoraj wojewoda Badeni i ks. Radziwiłł, St. Staszyc".

9 lipca 1830 r.: „Parobki i ogrodnik podcinają drzewa tłumiące widok na Gucin i Warszawę”.

Nawiązał też dobrosąsiedzkie stosunki. Do Wolicy posyłał po siano i owies, na Pragę po gonty i tarcice, do Wyczółek i Wilanowa jeździł z wizytą, do Piaseczny (Piaseczna?) kazał parobkom wozić warzywa na targ. Bliskie relacje łączyły go z księżmi z pobliskiej parafii na Służewiu, gdzie bywał na mszy, przyjaźnił się z Żydówką Berkową, z tamtejszej karczmy. Składał także wizyty w Oborach u Potulickich.

17 lipca 1823 r.: „Jeździłem rano do Wilanowa, jest to prawdziwie królewski pobyt, co za ogrody, co za gmachy! Lecz i tam troski mieszkają. Powrócił ogrodnik z miasta, dwie beczki gruszek przedał za 4 floreny. Pierwszy to mój dochód na Ursinowie”.

Na Służewiu, kwaterowało się także wojsko, które stało się jego okresowym utrapieniem z powodu procederu złodziejstwa (np. jabłek). Jako rolnik i ogrodnik ciągle zresztą musiał się zmagać z wieloma problemami, w odróżnieniu od panów, którzy prowadzili wg niego wygodnickie życie w warszawskich restauracjach. A to wróble zjadały owies, a to kaczka zdusiła kaczęta, a to kuny grasowały w kurniku, myszy zjadły ogórki w inspektach, ogrodnicy byli pijani i leniwi, brali zaliczkę i więcej się nie pojawiali. Ciągle w Ursinowie trwały jakieś remonty i budowy, a majstrowie bywali często niestaranni i nieuczciwi.

18 sierpnia 1823 r.: „Przez cały dzień wczorajszy włóczyli się po Ursinowie trębacze od pułku stojącego w Służewiu, zbierając orzechy i łamiąc leszczynę, dziś nowe postrzeżono, ze kaczki jednej nie dostawało, drugiej kijem potrącono nogę. Takie są czyny obrońców naszych”.

18 lipca1823 r.: „Dziś w nocy obudzony byłem przez szczekanie psów, obudziłem stróża, rano dopiero poznałem po śladach co to była wizyta nieproszonego wilka i znać chciał co ułowić dla szczeniąt. Drugie wilki na pieniądze, to jest mularz i cieśla przybyli także względem robót koło lodowni, pokrowce do pompy i pomalowanie dwóch oficyn. Ileż znowu kłopotów z wapnem, drzewem, gliną, piaskiem etc”.

Pomimo tych rozlicznych przeszkód prowadził wszechstronne gospodarstwo rolne, wprowadzając szereg nowinek: tłoczył olej z maku i leszczyny, sam nastawiał ocet (np. z nasturcją), wyciskał sok jabłkowy przy pomocy oryginalnej prasy, którą sam polecił skonstruować, hodował pszczoły i ryby (karpie, karasie, okonie). Sprowadzał egzotyczny drób (hodował m.in.kaczki indyjskie, ozdobne koguty z piórami przy nogach, kuropatwy, pardwy, pawie), hodował także gołębie, krowy potyrolskie, przetwarzał mleko i len. Produkował piwo i topił wosk, piekł chleb, kisił kapustę i ogórki.

20 października 1823 r.: „Pitiady nowym jest zbogaceniem folwarcznego drobiu mego. Kura ta pochodzi z Afryki, z Nubii. Niesie wiele jaj, ale nie lubi w domu znosić, tylko po krzakach (...). Ciężkie do wychowania w młodości niezmiernie są kłopotliwe, krzykliwe. W Ameryce rozmnożyły się po lasach bez liku."

29 kwietnia 1825 r.: „Ranek tak gorący, iż koło siódmej wyszedłszy do Gucina, by nazbierać fiołków do octu, takem się spocił jak w lipcu."

Niezwykłym znawstwem wykazuje się przy uprawie zwłaszcza warzyw, być może to rezultat wcześniejszych doświadczeń w Ameryce. Prawie każde jest w kilku odmianach, podaje ich nazwy łacińskie, odniesienia historyczne, pochodzenie. Nie wiem, czy dziś jakikolwiek sklep warzywniczy na Ursynowie, dorównuje mu ilością odmian. 8 maja 1824 wymienia: cebulę białą francuską, długą amerykańską, dużą czerwoną i żółtą, marchew francuską i amerykańską lub ogórek wąż, ogórek egipski zdatny do suszenia (3 sierpnia 1824).

Wiemy, że uprawiał przynajmniej 3 gatunki ziemniaków. Miał inspekty, dzięki temu ogórki zbierał już w kwietniu, uprawiał melony, arbuzy, pieprz angielski, tabakę, berberys, sałatę lodową, brokuły, buraki cukrowe. Czasem podaje tylko łacińskie nazwy, jak Sakifa i Scorzonera. Wreszcie sadził drzewa w wielu gatunkach i odmianach (np. ulicę Lipową od Służewia obsiał także akacją – notatka z 14 maja 1824 r.). Podobno czarny orzech rosnący w parku pochodzi z nasiona podarowanego Niemcewiczowi przez George’a Washingtona.

11 maja 1827 r.: „Lipa amerykańska Tilia americana towarzyszka jej, którą przed laty ukradziono, dobrze się przyjęła. Liście jej na zawiązkach są większe od liści lip naszych Hippophea, drzewa z liśćmi wymajowanym, dla ciekawości po kilku ich sprowadziłem, lecz się nie udaje równie jak Ruscotinus” .

Z pamiętników możemy poznać wiele szczegółów ówczesnego codziennego i rolniczego życia (woły leczył śledziem z dziegdziem, skutecznie – 11 listopad 1823 r.).

Pomimo tak wielkiego zaangażowania produkcja ta okazywała się deficytowa, nad czym bardzo ubolewał. 21 maja 1824 r.: „Przybyłem do siebie o 7 rano, pięć kobiet przyszło do plenia: nic na tym nie zyskam, tyle pozakładano ogrodów w mieście i pod miastem, że warzywa po dostarczeniu żadnej nie ma proporcji między najmem, ceną produktów. Tej nocy pierwszy raz paw nocował na dachu kuchni. Barbara topiła wosk”.

7 maja 1824 r.: „Powrócił Bazyli z Warszawy: ogórki, które tam są za 24 gr. on sprzedał po 7 gr. Nie przez niewierność, ale że się spieszył do kochanki: szczawiu nowy kosz cały 24 gr. - taki jest procent od 200 florenów co mię kosztował inspekt”.

W zarządzaniu Ursinowem starał się układać dobre stosunki z chłopstwem, nie miał chłopów pańszczyźnianych, a jedynie wolnych ludzi, czym się szczycił. Dbał o nich, opłacał lekarzy. Jeden z jego „wiernych sług” Ludwik Foigt (Voigt), pozostawiając w kraju żonę i dwójkę dzieci udał się z nim na emigrację, w testamencie każe zabezpieczyć jego powrót oraz przekazać środki na utrzymanie jego dzieci Wiktosi i Ludwisi.

Niemcewicz uważał, że nie hańbi go praca fizyczna i różnym prostym robotom z ochotą się oddawał, za przykład dając Waszyngtona, który sam chodził za pługiem:

„Niech żony targowiczan w rachubach bezczelnych Jak bydła dusz tysiące liczą nieśmiertelnych.
Niech rachują te trzody, rozkoszą się poją,
Ja jedną liczę duszę i to biedną, moją”.

„Ursinów Dumania” s. 22

7 maja 1824 r.: „Do dziewiątej malowałem płotek otaczający trawnik pod drzewa, mleko rozczynione z wapnem służyło za farbę, na nieszczęście dla farb, lecz na szczęście dla roli długo żądany deszcz padać zaczął”.

Październik 1823 r.: „Ogrodnik mój nieumiejący jak proste warzywa, gardzi wszystkim, co nie zna. Tak wzgardził i kardami, tak, że sam łyczkować musiałem, żeby liście zbielały. Obok mnie cała moja czeladź obierała buraki”.

29-30 sierpnia 1823 r.: „Parobki namłócili jęczmienia. Jam zbierał upadłe jabłka, kruszył mak z makuch, słowem, gdy osłabiona głowa nie zdatna była przy panujących upałach do myślenia ręce przynajmniej machinalnie pracowały".

5 września 1823 r.: „Po obiedzie próbowałem wyciskać jabłecznik na małej prasie, którom umyślnie do tego zrobić kazał. Wycisnąłem soku do półtora garnca, ale nie wiem, czy się uda. Płyn jest gęsty i ciemny, przeciwnie w Ameryce”.

Schyłek życia. Emigracja.

Pomimo obiekcji co do słuszności wybuchu powstania listopadowego, które traktował bardziej jako zryw młodzieży, w pełni się w nie angażuje. Jako sekretarz senatu pisze akt detronizacyjny cara Mikołaja I, świadomy konsekwencji. Zostaje także członkiem Rady Administracyjnej, następnie powstańczego rządu, redaguje akty polityczne, przewodniczy Komitetowi do Przejrzenia Papierów Policji Tajnej. Sejm nadzwyczajną uchwałą na wniosek posła K. Świdzińskiego nadaje mu tytuł kasztelana, którego z lubością potem na emigracji będzie używał.

Dobrze wiedział, że za swoją działalność może zapłacić najwyższą cenę, a w najlepszym razie może się to skończyć konfiskatą majątku lub/i emigracją. Najgorszy scenariusz nie sprawdził się, musiał jednak uciekać z kraju.

Najpierw udaje się - pod pozorem wyjazdu do wód w Ems - do Anglii w celach politycznych uzgodnionych z Czartoryskim. Sprawował tajną misję z ramienia rządu polskiego, pukał do każdych możliwych drzwi zabiegając o ratunek dla gasnącej Rzeczypospolitej, zabiegał zwłaszcza o konsula angielskiego w Warszawie i Krakowie, a potem już tylko o złagodzenie popowstaniowych sankcji. Zdołał jeszcze zapisać w dzienniku, że dochód z Ursinowa za 1831 rok wyniósł 374 zł i 22 grosze.

W 1833 r. osiadł w Paryżu, gdzie związany z księciem z Adamem Jerzym Czartporyskim działał w Towarzystwie Historyczno-Literackim (był prezesem wydziału historycznego). Był także członkiem władz Związku Jedności Narodowej.

Do końca życia pozostał gorliwym patriotą, ojczyznę żegnał jako pierwszą:

„Żegnam tych wszystkich, dla których żyłem, Ojczyznę, przyjaciół, krewnych, ziomków. Niech się wygnańcy nasi starają najprzód, jak się odrodzić, wybić, a potem, jak urządzić. Niech się zarówno strzegą ohydnego despotyzmu, jak i szalonej, wyuzdanej rozwiązłości. Ten ostatni własnoręczny testament podpisuję własną ręką i rodowitą pieczęcią stwierdzam. 12 grudnia 1838". (18)

W swoim testamencie przeznaczył spore środki finansowe dla pierwszego generała, który przyniesie Polsce niepodległość (dokładnie: „Polakowi, któryby pierwszy odniósł zwycięstwo nad Moskalami”). Ta ostatnia wola wielkiego polskiego patrioty została skrupulatnie wypełniona, szczęśliwcem został general Józef Haller. Za duchowy testament Niemcewicza uznaje się dzieło wydane w 1833 roku pt.: „Ostatnie słowo do ziomków moich”.

Zmarł 21 maja 1841 roku w wieku 83 lat. Na jego pogrzebie, który zgromadził, a co ważniejsze zjednoczył podzielone na emigracji elity, doszło do wzruszającego incydentu. Generał Kniaziewicz, jego rówieśnik i kolega jeszcze ze Szkoły Rycerskiej, a potem jeden z towarzyszy broni pod Maciejowicami, ze łzami w oczach oświadczył, że przy nim chce być pochowany, co niestety stało się dość prędko, bo rok później - w 1842 roku.

Obaj dzielą kwaterę nr 872 na cmentarzu w Montmorency we Francji,. Todo tego miasteczka Niemcewicz przyjeżdżał na letnisko, to tutaj życzył sobie być pochowany. Tutaj znowu był pierwszy i zapoczątkował niejako tę słynną polską emigracyjną nekropolię zwaną także panteonem polskiej emigracji.

Na tym cmentarzu pochowano później ks. A. J. Czartoryskiego, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Cypriana Godebskiego, Tadeusza Makowskiego, Olgę Boznańską i wielu, wielu innych.

Za nagrobek J. U. Niemcewicza zapłaciła polska emigracja, w tym Czartoryski. Jego szczątki oraz szczątki Kniaziewicza przeniesiono do pobliskiego kościoła św. Marcina w 1850 roku. Piękne rzeźby epitafijne wykonał do oddzielnej kaplicy Władysław Oleszczyński.

Jednak nawet po śmierci nie dano J. U. Niemcewiczowi spokoju, został uznany za persona non grata ze względu na stosunki francusko-rosyjskie i pod pozorem remontu już w latach 80-tych XIX wieku, doczesne szczątki przeniesiono na cmentarz, zlikwidowano „kaplicę Polaków”, a pomnik został przeniesiony do niewielkiej bocznej niszy. Kilka lat temu powstała inicjatywa (w kręgach „Naszego Ursynowa”, optował za tym m.in. Lech Królikowski), wykonania cyfrowej kopii tego pomnika i zrekonstruowania go w kościele św. Katarzyny na Służewiu.

Rzeźba epitafijna J.U.Niemcewicza i K.O. Kniaziewicza w kolegiacie św. Marcina w Montmorency dłuta Władysława Oleszczyńskiego.

Twórczość Juliana Ursyna Niemcewicza

Julian Ursyn Niemcewicz jako twórca pozostawił po sobie bardzo różnorodną spuściznę. Pisał poezję okolicznościową, pamflety polityczne, komedie, dramaty, a później ballady, w tym historyczne. Tłumaczył poetów łacińskich i angielskich. Jest także autorem opery „Jadwiga Królowa Polski” z muzyką K. Kurpińskiego (wystawiona w czerwcu 1831 r.).

Większość jego utworów ma odniesienia historyczne, sławi wybitne polskie postaci historyczne albo piętnuje te niewłaściwie postępujące, jak na literata okresu Oświecenia przystało. Nawiązuje także do starożytności.

Do bardziej znanych powieści należy "Jan z Tęczyna”, „Władysław Bojomir” (powstały na Ursynowie). Prowadził też literacką działalność typowo historyczną, jak monumentalne trzy tomowe „Dzieje panowania Zygmunta III” (wytrwale zbierał materiały dokumentujące panowanie Wazów), „Żywoty znacznych w XVIII w. ludzi”. Po francusku publikuje biografię ks. Adama Czartoryskiego, pisze także pamiętniki i dzienniki z licznych swoich podróży, w tym po Polsce.

Osobny zbiór stanowią jego mowy sejmowe (zabierał głos 144 razy) oraz listy (znamy ponad 165) i liczne artykuły prasowe. Wszystkie publikacje obejmują, jak już wspominałam na początku, grubo ponad 100 tytułów (nie licząc artykułów prasowych, czy dołączanych do innych utworów pieśni). Był także świetnym oratorem, zapraszanym dla uczczenia wielu okazji, w tym przemawiał na pogrzebach wielu zmarłych osobistości, wykruszających się stopniowo z szerokich kręgów jego znajomych.

W jego twórczości na plan pierwszy wysuwają się wątki polityczne i narodowe. Prawie każde ważniejsze działanie historyczne znalazło wyraz w jego twórczości: wydarzenia związane z Sejmem Czteroletnim, reformy („Powrót posła”), Konstytucja 3 Maja („Kazimierz Wielki”), sprawy Targowicy (pamflet polityczny „Forma prawdziwego wolnego rządu przez konfederację targowicką ułożona...”, insurekcja kościuszkowska („Pochwała Kościuszki”).

W swojej twórczości poruszał także wątki społeczne, do przełomowych zaliczono powieść w formie listów o polskich Chasydach („Lejbe i Siora, czyli listy dwojga kochanków”). Był orędownikiem modernizacji kraju, występował przeciwko zniewoleniu chłopów pańszczyźnianych, zabiegał o poprawę doli mieszczan, więźniów. Interesował się także edukacją chłopstwa, piętnował polskie przywary, ganił kobiety, że oddawały swoje dzieci na wychowanie mamkom. Słowem walczył piórem, jak tylko mógł, zwłaszcza kiedy nie można już było szablą. Był jednym z pierwszych polskich pisarzy, którego utwory tłumaczono na języki obce. Za pieniądze za przekłady „Jana z Tęczyna” - pierwszej polskiej powieści historycznej (czasem za taką uznawana jest także wcześniejsza powieść pamiętnikarska, bo z 1811 roku - „Dwaj Panowie Sieciechowie”), wybudował w Ursinowie lodownię i oczyścił sadzawkę.

Jeszcze przed wyjazdem na emigrację J. U. Niemcewicz przezornie rozproszył swoje cenne zbiory biblioteczne ponad 1000 woluminów), obrazy (m.in. Canaletta, Bacciarellego), ryciny i rękopisy, medale. Większość swoich własnych rękopisów powierzył Czartoryskim i Zamojskim oraz Konstancji i Edmundowi Raczyńskim. Dziś są rozproszone po świecie, wielu polskich bibliotekach i placówkach muzealnych.

Dalsze dzieje Ursinowa

Po emigracji Juliana Ursyna Niemcewicza, Ursinów został skonfiskowany przez władze rosyjskie w 1834 roku, ale do dziś pozostała nazwa majątku. W latach 1832-1840 dzierżawił go przyjaciel i lekarz Niemcewicza - Wilhelm Wałcz.

Majątek wrócił ostatecznie do Potockich, potem do Branickich i Krasińskich (przez żonę wieszcza Zygmunta). Kiedy w 1857 roku właścicielką została Eliza Krasińska z Branickich podjęła decyzję o jego przebudowie do współczesnej neorenesansowej postaci (1858-1860 pod okiem Zygmunta Rospendowskiego). Nowatorskim rozwiązaniem było zastosowanie żeliwnej konstrukcji wsparcia tarasu. W tympanonie umieszczono herb Ślepowron Krasińskich oraz rzeźby dzieci symbolizujące pory roku. W elewacji ogrodowej stworzonej na podobieństwo głównej fasady znalazły się podobizny: Wandy, Dąbrówki, Jadwigi i Barbary. Eliza nigdy nie zamieszkała tu jednak z Zygmuntem Krasińskim, który wkrótce umarł.

Do dziś pałac, pozostałość po dworku Ursinów J. U. Niemcewicza nazywany jest Pałacem Krasińskich. Adam Krasiński, wnuk wieszcza, w 1906 roku przekazał pałac i 120-hektarowy folwark na użytkowanie Towarzystwu Seminariów dla Nauczycieli Ludowych. Jednocześnie utworzono komitet Macierzy Szkolnej w skład którego weszli: Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, Władysław Krasiński, Maurycy Zamoyski i wielu innych. Komitet ten opiekował się seminarium do 1920 r.

W czasie I wojny światowej pałac mocno ucierpiał, zniszczono między innymi wiekową aleję lip prowadząca do niego. Edward Raczyński w 1921 roku przekazał majątek Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego - powstało tu wówczas Państwowe Liceum Ogrodnicze i Państwowe Gimnazjum Ogrodnicze.

Na szczęście podczas II wojny światowej pałac nie ucierpiał. Po wojnie mieściła się tutaj Szkoła Państwowych Ośrodków Maszynowych i Spółdzielni Produkcyjnych. W latach 1950-1954 wg projektu Stefana Tworkowskiego dodano wzdłuż alei prowadzącej do frontonu pałacu, 4 pawilony socrealistyczne dobrze wpasowujące się w charakter tej przestrzeni. Zaprojektowano także park (1954 r.) wg projektu Alfonsa Zielonki. W 1956 roku powiększony znacznie majątek otrzymała Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego. Ogrodnicze, botaniczne i zoologiczno-hodowlane zainteresowania Juliana Ursyna Niemcewicza znalazły swojego godnego kontynuatora. Dziś zabytkowy pałac przy ulicy Nowoursynowskiej 166 mieści rektorat SGGW.

Rektorat SGGW w pałacyku Juliana Ursyna Niemcewicza przed II wojną światową - źródło: http://wczorajidzis.blogspot.com/2010/06/troche-przedwojennego-mokotowa.html

Pamięci Ursinowa

Pamiątką po pobycie w majątku Ursinów są dwa szczególne utwory. Poemat „Ursinów Dumania” dołączony do „Dziennika z lat 1820-1828” wydanego przez ASPRA-JR (Warszawa 2012) oraz „Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831”. (ASPRA-JR Warszawa 2010).

Oba tomy wchodzą w skład Kolekcji Niemcewiczowskiej publikowanej przez Ursynowską Bibliotekę Publiczną, która pod patronatem burmistrza Ursynowa, realizuje w ten sposób wspomnianą na początku uchwałę Senatu RP z 2008 roku.

Jako pierwsza części kolekcji w 2009 roku ukazał się „Władysław Bojomir”, zaś w 2011 r. „Mowy sejmowe 1788-1792”.

Maj 2014 to czas uroczystej premiery cytowanej przeze mnie biografii „Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza” autorstwa księcia Adama Jerzego Czartoryskiego (wydanej z datą 2013). Do druku przygotowywana jest także VI część z tej serii, będzie to biografia Jerzego Waszyngtona.

Zachęcam do lektury także innych dzieł J. U. Niemcewicza, pomimo upływu czasu wbrew pozorom pisze dość łatwym do zrozumienia językiem, z pewnością to zasługa gigantycznej pracy edytorskiej (np. uwspółcześnienia pisowni odczytywanej wprost z oryginałów lub XIX druków). Jego pamiętniki czyta się jednym tchem, pisze bardzo obrazowym językiem.

„Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831” to wydane po raz pierwszy właśnie w 2010 roku zapiski gospodarza majątku, w których dzień po dniu odnotowuje wszystkie czynności gospodarskie, gości, którzy przybyli z wizytą oraz szczegółowy stan posiadania (np. ilość łyżeczek, sieci czy motyk), a także szczegółowy bilans finansowy za każdy rok pobytu. Myliłby się jednak ten, kto myśli, że to pisma raczej archaiczne i typowo pomocnicze. To pisany zwięźle pamiętnik bogaty w odniesienia botaniczne i zoologiczne. Bogactwo wiedzy, dla tych, którzy chcą poznać codzienne życie 200 lat temu, stare przepisy, ówczesną wiedzę o ziołach czy warzywach, włącznie z wzmiankami o odmianach i ich pochodzeniu.

„Ursinów dumania” - to poemat, w którym poeta chwali sielankę życia bliskiego natury w swoim majątku Ursinowie. W dalszej części pojawiają się wątki i podsumowania historyczne. O wadze, jaką sam Niemcewicz przywiązywał do tego poematu i swojego majątku, świadczy fakt, że Czartoryski bardzo obficie go cytuje w jego biografii. To w Ursinowie poeta i pisarz chciał zostać pochowany. W "Dzienniku" podaje nawet dokładne miejsce lokalizacji grobu:

5 maja 1824 r.: „Stare drzewa owocowe kwitną obficie, (...) prócz mnie odmłodniało wszystko. W gaju idącym ku altance położyłem dwa kamienie, gdzie życzę, aby mnie pochowano, odmieniłem myśl – grób mój będzie w parowie na dole. Nie moja to jednak ziemia, choć od dawna rad by, ją zapłacić”.

I martwi się:

„...cóż się z moim Ursinowem stanie,
Może tam gdzie dziś skromne me mieszkanie Jęczącą ziemię gmachem ogromnym przyciśnie. Może tam pyszny marmur i złoto zabłyśnie?
A gdzie dziś rośnie jabłoń, wisznie i maliny
Z obcych niebios zwołane zakwitną rośliny”. (19)

Julian Ursyn Niemcewicz umarł bezpotomnie, choć jak pisze Czartoryski: „Niemcewicz lubił bowiem nade wszystko dzieci, których mu Pan Bóg odmówił” - bawił się z dziećmi służącego Ludwika, zawierał z młodymi panienkami fikcyjne śluby, poświęcił się wychowaniu pasierba.

My jako mieszkańcy Ursynowa, jako jego spadkobiercy, jesteśmy odpowiedzialni za zachowanie jego spuścizny, tym bardziej, że Niemcewicza naprawdę zaskakująco dobrze się czyta. Mickiewicz powiedział o nim w wykładzie w Paryżu wygłoszonym 26 kwietnia 1842 roku: "w swych dążeniach, w skłonnościach przeczuwał poniekąd Polskę nowoczesną".

Agnieszka Marianowicz-Szczygieł 

http://lufcik.info/

 

Przypisy:

1. J.U.Niemcewicz „Pamiętniki czasów moich t.1” Tower Press Gdańsk 2000

2. Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831 ASPRA-JR Warszawa 2010 s. 280

3. Tamże s.43

4. J.U.Niemcewicz „Pamiętniki czasów moich t.1”Tower Press Gdańsk 2000 s. 6

5. Zdjęcia z tej wizyty: http://www.ursynow.pl/page/index.php?str=658&date=2013-02-

00&offset=10&id=4310

http://www.wilnoteka.lt/pl/artykul/odnowiono-palacyk-niemcewiczow-w-skokach

6. poemat „Ursinów Dumania” w „Dziennik z lat 1820-1828” ASPRA-JR Warszawa 2012 s. 40

7. J.U.Niemcewicz „Pamiętniki czasów moich t.1” Tower Press Gdańsk 2000 s. 16

8. Adam Jerzy Czartoryski „Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza” ASPRA-JR Warszawa 2013 s. 105

9. Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831 ASPRA-JR Warszawa 2010 s. 342

10. Adam Jerzy Czartoryski „Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza” ASPRA-JR Warszawa 2013 s. 122

11. Tamże s. 123

12. Tamże s. 123

13. „Archives of the General Convention”, Tom 3, Nowy Jork 1802-1804 s. 353,

14. http://books.google.pl/books? id=6GcQAAAAIAAJ&pg=PA353&lpg=PA353&dq=Elizabethtown+Niemcewicz&source=bl&ots=7WMH cZF7xq&sig=Mszj_PZDoY6FroxoSlbfHNSKyuE&hl=pl&sa=X&ei=Q5hsU4DfEIvo7AbD1IG4Bw&ved= 0CFwQ6AEwCA#v=onepage&q=Elizabethtown%20Niemcewicz&f=false

15. S.H.Uminski „Julian Ursyn Niemcewicz in America, Polsh-American Studies, vol 2, No 3/4 (Jul-Dec 1945) s. 89

16. Izabela Rusinowa fragment wstęp do Dziennik z czynności moich w Ursinowie 1822-1831 ASPRA- JR Warszawa 2010 s. 11, z którego obficie korzystam

17. poemat „Ursinów Dumania” s. 51

18. Adam Jerzy Czartoryski „Żywot Juliana Ursyna Niemcewicza” ASPRA-JR Warszawa 2013 s. 262

19. poemat „Ursinów Dumania” s. 56 

(Agnieszka Marianowicz-Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%