Zamknij

Jego towarzysz broni chciał być pochowany przy nim. I tak się stało. Gdzie jest grób patrona Ursynowa?

10:49, 01.11.2022 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 10:50, 01.11.2022
Skomentuj M. Gładysz, RMF.pl M. Gładysz, RMF.pl

Słynny polski pisarz, dramaturg, polityk i działacz społeczny - Julian Ursyn Niemcewicz kupił majątek Rozkosz u kresu swego życia. Myślał, że na Ursinowie (bo tak nazwał przejętą posiadłość) dokończy żywota i tu zostanie pochowany. Tak się jednak nie stało. Gdzie zatem znajduje się nagrobek patrona Ursynowa?

"Ameryka" lub "Waszyngton" - tak miał nazywać się kupiony przez Niemcewicza w 1822 roku majątek - w przeszłości własność Stanisława Kostki Potockiego. Ostatecznie stanęło na tym, że będzie nosił miano "Ursinów" - pisarz nie chciał drażnić swoim kosmopolitycznym wyborem carskiej Rosji. Gdy ziemia trafiała w ręce Juliana Ursyna miał on już 65 lat. Plan był taki, że zasłużony dla ojczyzny patriota spędzi tu resztę swojego życia, zanurzając się w pisaniu, czytaniu i uprawianiu ogrodu.

W 1830 roku wybucha jednak powstanie listopadowe, które wciąga Niemcewicza niczym gąbka. Jako sekretarz senatu pisze akt detronizacyjny cara Mikołaja I, świadomy konsekwencji. Zostaje także członkiem Rady Administracyjnej, następnie powstańczego rządu, redaguje akty polityczne, przewodniczy Komitetowi do Przejrzenia Papierów Policji Tajnej. 

Testament Niemcewicza. Ojczyznę żegnał jako pierwszą

Julian Ursyn dobrze wiedział, że za swoją działalność może zapłacić najwyższą cenę, a w najlepszym razie może się to skończyć konfiskatą majątku lub emigracją. Najgorszy scenariusz nie sprawdził się, musiał jednak uciekać z kraju. W 1833 r. osiadł w Paryżu, gdzie związany z księciem z Adamem Jerzym Czartoryskim, działał w Towarzystwie Historyczno-Literackim (był prezesem wydziału historycznego). Był także członkiem władz Związku Jedności Narodowej. Do końca życia pozostał gorliwym patriotą, a w testamencie ojczyznę żegnał jako pierwszą:

„Żegnam tych wszystkich, dla których żyłem, Ojczyznę, przyjaciół, krewnych, ziomków. Niech się wygnańcy nasi starają najprzód, jak się odrodzić, wybić, a potem, jak urządzić. Niech się zarówno strzegą ohydnego despotyzmu, jak i szalonej, wyuzdanej rozwiązłości. Ten ostatni własnoręczny testament podpisuję własną ręką i rodowitą pieczęcią stwierdzam. 12 grudnia 1838".

na zdjęciach: pusta kaplica Niemcewicza i Kniaziewicza oraz ich nagrobki w Montmorency we Francji (fot. M. Gładysz)

Tygodnik "Przyjaciel Ludu" (ówczesny odpowiednik dzisiejszych tygodników społeczno-politycznych) tak opisuje ostatnie dni i chwile Niemcewicza:

Rzadziej wyjeżdżał z domu, częściej i w różne godziny dnia odwiedzał kościół (...) 19. Maja wieczorem odwiedził jeszcze synowca, i wrócił do domu zdrów; nazajutrz, 20. rano, zapisał kilka słów w dzienniku, czytał i śniadał jak zwykle; od południa począł się skarżyć i kładł się momentami na kanapie, to na łóżku; dopiero w wieczór koło siódmej posłał po doktora; przyjął też jeszcze wizytę dwóch przyjaciół; w nocy przystawiono mu pijawki, mówił jak najprzytomniej; z rana 21. posłano znowu po doktora; około godziny dziewiątej spytał się sam o niego; w kwadrans może doktor przyszedł; ręka kochanego starca, co przed chwilą jeszcze kładła często na czoło i usta znak krzyża świętego, już teraz stygła i martwiała, głos dobyć się nie mógł, oczy napróżno się siliły raz jeszcze wznieść powiekę, już światło dzienne niemiało więcej w nie zajrzeć; w kilka minut ustał i oddech bez żadnego jęknienia, w zupełnej rysów twarzy i całego ciała spokojności… to była już śmierć! 

Zmarł 21 maja 1841 roku w wieku 83 lat. Na jego pogrzebie, który zgromadził, a co ważniejsze zjednoczył podzielone na emigracji elity, doszło do wzruszającego incydentu. Generał Kniaziewicz, jego rówieśnik i kolega jeszcze ze Szkoły Rycerskiej, a potem jeden z towarzyszy broni pod Maciejowicami, ze łzami w oczach oświadczył, że przy nim chce być pochowany, co niestety stało się dość prędko, bo rok później - w 1842 roku.

Obaj dzielą kwaterę nr 872 na cmentarzu w Montmorency we Francji. To do tego miasteczka Niemcewicz przyjeżdżał na letnisko, to tutaj życzył sobie być pochowany. Tutaj znowu był pierwszy i zapoczątkował niejako tę słynną polską emigracyjną nekropolię zwaną także panteonem polskiej emigracji. Na tym cmentarzu pochowano później ks. A. J. Czartoryskiego, Adama Mickiewicza, Cypriana Kamila Norwida, Cypriana Godebskiego, Tadeusza Makowskiego, Olgę Boznańską i wielu, wielu innych.

Pusty grób w kaplicy

Za nagrobek J. U. Niemcewicza zapłaciła polska emigracja, w tym Czartoryski. Jego szczątki oraz szczątki Kniaziewicza przeniesiono do pobliskiego kościoła św. Marcina w 1850 roku. Piękne rzeźby epitafijne wykonał do oddzielnej kaplicy Władysław Oleszczyński.

Jednak nawet po śmierci nie dano Niemcewiczowi spokoju, został uznany za persona non grata ze względu na stosunki francusko-rosyjskie i pod pozorem remontu już w latach 80. XIX wieku, doczesne szczątki przeniesiono na cmentarz, zlikwidowano „kaplicę Polaków”, a pomnik został przeniesiony do niewielkiej bocznej niszy. W efekcie do dziś Niemcewicz (a obok niego Kniaziewicz) spoczywają w zwykłych grobach ze skromnymi nagrobkami.

Wiele lat temu powstała inicjatywa wykonania cyfrowej kopii tego pomnika i zrekonstruowania go w kościele św. Katarzyny na Służewie. Jak do tej pory nie spotkała się z życzliwością dzielnicowych władz.

Gotycka kolegiata św. Marcina w Montmorency pod Paryżem (fot. M. Gładysz)

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

Karolina AdamusikKarolina Adamusik

1 0

Fajnie że tyle imprez w UCKA. Szkoda, że na bezpłatne zajęcia dla dzieci z Ursynowa nie starczyło pieniążków. 11:38, 04.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

TKTK

1 0

Super pomysł z rekonstrukcją nagrobka Juliana Ursyna. Mam nadzieję, że się kiedyś uda ją zrealizować - może w lepszych czasach. 09:00, 05.11.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%