Miesiące mijają, a obiecywanej stacji pogotowia w Szpitalu Południowym wciąż nie ma. Zarząd szpitala oraz spółka Meditrans wciąż przygotowują się do jej uruchomienia. Na razie są jednak ważniejsze pilniejsze sprawy do załatwienia.
Ratownicy Meditransu od lat gnieżdżą się w starym pawilonie przy Jastrzębowskiego. To tam znajduje się jak dotąd jedyna stacja pogotowia na Ursynowie. Mieszkańcy cały czas czekają na drugą. Ta miała pojawić się w Szpitalu Południowym.
- Lokalizacja tej stacji w Szpitalu Południowym nie jest przypadkowa. Usytuowanie punktu wyczekiwania karetek w centralnej części Ursynowa zwiększy bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców poprzez skrócenie czasu dojazdu do nagłych wezwań, których w dobie pandemii jest znacznie więcej niż wcześniej - przypomina ursynowska radna Karolina Mioduszewska.
Jeszcze w marcu zeszłego roku dyrektor Meditransu Karol Bielski zapewniał, że wszystko jest na ostatniej prostej. Pozostały tylko “kwestie formalne” oraz wyposażenia. Od tamtego czasu minął prawie rok i wychodzi na to, że do zrobienia pozostało trochę więcej.
- Przedstawiciele Meditransu byli w szpitalu, widzieli pomieszczenia, podobało im się, ale trzeba je jeszcze przebudować - mówi Artur Krawczyk, prezes Szpitala Południowego.
Na razie jednak nie ma determinacji, by domknąć sprawę. W Polsce cały czas jest pandemia, a Szpital Południowy - jako covidowy - jest pełny. Do tego doszedł zeszłoroczny zamęt spowodowany przejęciem szpitala przez rząd. Niemały wpływ na podejmowane decyzje ma też trwająca agresja Rosji na Ukrainę.
- Wiele rzeczy rozciągnęło się w czasie. Sprawa cały czas jest w toku. Zorganizowanie oddziału pogotowia nie jest łatwe. To też są duże wydatki - mówi Piotr Owczarski, rzecznik Meditransu.
Kiedy można w takim razie spodziewać się uruchomienia stacji? Do czasu aż Meditrans nie podpisze w tej sprawie dokumentów, nie jest w stanie wyznaczyć konkretnego terminu. Na pewno nie dojdzie do tego w najbliższym czasie, o czym przekonuje zarząd szpitala.
- To nie jest kwestia miesiąca czy dwóch. Życie cały czas stawia przed nami nowe wyzwania. Czekamy na razie na Meditrans. Jego przedstawiciele będą wiedzieć najlepiej, kiedy wrócić do tematu - stwierdza prezes Krawczyk.
Radna Mioduszewska chciałaby uruchomienia stacji w okresie letnim - kiedy fala pandemii prawdopodobnie opadnie i będzie więcej “luzu”. Z przeprowadzki ucieszyliby się także sami ratownicy. Pawilon przy Jastrzębowskiego nie gwarantuje im dobrych warunków do pracy. Przeniesienie stacji do Szpitala Południowego znacznie poprawiłoby ich komfort.
Pawilon spółdzielczy był poniekąd przyczyną rozpoczęcia poszukiwań nowego miejsca dla ratowników. W październiku 2019 roku spółdzielnia “Stokłosy” - do której należy budynek - wypowiedziała Meditransowi umowę najmu. Głównym powodem miał być przeszkadzający mieszkańcom dźwięk syren z wyjeżdżających na ratunek karetek. Ostatecznie pod naporem ursynowian i władz dzielnicy spółdzielnia porozumiała się z medykami i stacja funkcjonuje do dziś.
Tezeusz02:42, 01.03.2022
0 0
O i takimi tematami powinni zajmować się radni. Brawo! 02:42, 01.03.2022
health11:33, 01.03.2022
2 0
Jak to szpital jest "pełny"?! Przeciez zgodnie z obecna retoryka rządu epidemia sie wycisza. Właśnie wpuszczono 370 tys ludzi bez testu (oczywiscie oni nie musza jechac z testem, to rzad zapraszający w celu ochrony swojego spoleczenstwa powinien zapewnić na granicy szybkie testy przy formalnościach lub w kolejce miedzy przejściami, by oddzielić nosicieli, zwłaszcza ze Ukraina w ogóle sobie nie radziła z pandemia). Drugi test Minst.Zdrowia rządu zapraszającego powinno zapewnić po 5 dniach od przekroczenia granicy. Ludzie często będą mieszkać w szkołach, a wszystkie dzieci zgodnie z tym co ogłosił Czarnek maja iść na lekcje. 11:33, 01.03.2022