Zamknij

Kocia miłość lekarstwem na troski! Dziś... Międzynarodowy Dzień Kota

17:22, 17.02.2015 Laura Dołęgowska Aktualizacja: 14:02, 09.03.2015
Skomentuj archiwum prywatne archiwum prywatne

Chodzą swoimi drogami, ale kiedy już zwrócą na ciebie uwagę, na pewno skradną ci serce. Tych, którzy wpadli w miłosną kocią pułapkę jest wielu. Jeśli jesteś jednym z nich – nie zapomnij o Międzynarodowym Dniu Kota!

Lucynka jest najstarsza – ma 14 lat. Pani Renata Markowska z Ursynowa przygarnęła ją z przytuliska Falenica. Kotka po części była motorem do działania. Kiedy kobieta dostrzegła zwierzęce nieszczęścia – choroby, złe warunki mieszkaniowe, a nawet bezdomność – postanowiła ze znajomymi założyć Fundację Azyl pod Psim Aniołem. Pracowała tam 10 lat, a dziś jest współwłaścicielką Fundacji Noga w Łapę.

Poza Lucynką są jeszcze cztery koty. Klapek jest najodważniejszy. Nie boi się ludzi, a kiedy w domu pojawia się nowy zwierzak jest jego opiekunem. Lilkę pani Renata znalazła na podwórku.

- Prawdopodobnie ktoś ją podrzucił. Była malutka i chorowała na koci katar. Na początku zupełnie dzika, dziś oswojona i milusińska – opowiada.

Lola jest najpiękniejsza. Ma egipską urodę – pyszczek w trójkąt i duże oczy. Została zabrana w ostatnim momencie spod szpitala bielańskiego. W wyniku wypadku kot miał pękniętą przeponę. Ledwie uszedł z życiem. Ostatni z kotów jest chwilowo – pani Renata prowadzi dom tymczasowy i szuka chętnych do adopcji. Zuch, bo o nim mowa, lubi się łasić i przytulać. To nie ułatwia sytuacji.

- Staram się być bardzo rozważna jeśli chodzi o ewentualne adopcje. Dokładnie sprawdzam chętnych i niestety często odmawiam. Kiedy dzwoni telefon w sprawie Zucha i ostatecznie do adopcji nie dochodzi... W głębi serca się cieszę. Przywiązałam się trochę do jego buziaków i mruczenia – wyznaje Markowska.

Pani Renata zdaje sobie jednak sprawę, że chcąc prowadzić dom tymczasowy i pomagać zwierzętom, nie może sobie pozwolić na kolejnego pupila na stałe. W domu poza pięcioma kotami są jeszcze trzy psy. Momentami w mieszkaniu Markowskiej było nawet kilkanaście zwierząt jednocześnie. Pani Renata przekonuje, że zwierzę w domu to sama radość:

- Kiedy wracam do mieszkania stoją w rzędzie żeby się przywitać. Dają dużo bezwarunkowej miłości. Czasami psocą, ale dzięki temu w domu jest weselej. Poza tym mają zbawienny wpływ na moje samopoczucie. Lucynka od razu wyczuwa kiedy mam gorszy dzień. Jeśli boli mnie głowa albo po prostu się czymś stresuje, kot kładzie się koło głowy i mruczy. Żadne tabletki czy proszki nie działają na mnie tak jak 15 minut takiego mruczenia. Leczy moje nerwy – wyznaje Markowska.

Trzeba pamiętać, że zwierzęta to nie tylko przyjemności, ale także odpowiedzialność. Pani Renata zwraca szczególnie uwagę na sytuacje, które najciężej przewidzieć, a ich skutki mogą być tragiczne:

- Syndrom uchylnego okna jest śmiertelnie groźny dla kotów. Zwierzę pozostawione same sobie, może próbować się wydostać. Sama miałam taką sytuację. Całe szczęście nie doszło do pęknięcia narządów i kotu się nic nie stało. Jednak wiele umiera przez to w męczarniach – ostrzega.

Pani Renata to przykład osoby, która nie kupuje zwierząt. Kotów w potrzebie jest cała masa. Mocno wierzy, że pomoc zwierzęciu buduje najtrwalszą więź i przynosi olbrzymią satysfakcję. Szczęśliwe koty mają święto codziennie, ale tym niechcianym smutno nawet dziś.   

(Laura Dołęgowska)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

HankaZHankaZ

0 0

Kochane koty! Żeby wciąż trwało kocie szczęście! Koty nie dajcie się! :) Bardzo sympatyczny tekst o kociej miłości do człowieka. 00:00, 12.01.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%