Mijają kolejne miesiące, a w bloku przy Polinezyjskiej 3 bez zmian. Mężczyzna, który życie swoich sąsiadów zamienił w koszmar nadal jest bezkarny. Po długiej bezczynności spółdzielnia “Na Skraju” zamierza wreszcie zająć się sprawą. Obiecał to nowy p.o. prezesa.
W bloku przy ul. Polinezyjskiej 3 życie nie jest łatwe. Mieszkańcy bezustannie muszą znosić krzyki, wrzaski, ujadanie psów i głośną muzykę. Wszystko za sprawą jednego z sąsiadów, który za nic ma prośby mieszkańców o uspokojenie się. I choć w sprawę zaangażowanych jest kilka instytucji, żadna z nich nie pomogła jeszcze udręczonym lokatorom.
Pierwszy raz pisaliśmy o tej sprawie w styczniu tego roku. Mieszkańcy, z którymi wówczas rozmawialiśmy, opisali nam, co w ich bloku wyczynia samotny mężczyzna w średnim wieku.
Mocno hałasuje, puszcza bardzo głośno muzykę, krzyczy, wrzeszczy i wyje na cały głos, jego psy głośno szczekają. Te zachowania występują permanentnie, zarówno w porze dziennej, jak również nocnej.
Potrafi wystawić śmieci na klatkę, w tym odchody psów, których chyba nie wyprowadza na dwór. Nieczystości wyrzuca czasami przez balkon na trawę. Przychodzi do niego bardzo różne towarzystwo, często bardzo młode, czuć z mieszkania zapach marihuany, do tego donośne odgłosy uprawianego seksu
- skarżyli się mieszkańcy Polinezyjskiej 3.
Z kolei obwiniany lokator mówił, że jest zaskoczony "zamieszaniem" wokół siebie i nie wiedział, że sprawia swym zachowaniem problemy. I choć po rozmowe z nami nie mógł już tak twierdzić, to swoich przyzwyczajeń nie zmienił do dziś.
Ułatwia mu to bezradność wielu instytucji, do których wielokrotnie zwracali się o pomoc zdesperowani lokatorzy. Sąsiedzi zapewniają, że ciągu ostatnich miesięcy zawiadamiali policję około 50 razy.
- Od stycznia 2019 roku w tym mieszkaniu podjęto 33 interwencje. Mieszkaniec niemal w każdym przypadku nie otwierał drzwi - precyzuje podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.
Na wniosek policji sąd aż 5 razy wymierzał lokatorowi grzywny za zakłócanie ciszy - od 300 po 1500 złotych. Mężczyzna był też karany mandatami. Ale to nie przyniosło skutku.
- Kryzys trwa już prawie cztery lata a podjęte działania m.in. interwencje policji, wyroki sądowe, posiedzenie kryzysowe w spółdzielni w ubiegłym roku nie przynoszą skutku. Jak widać ścieżka prawna nie działa. Ludziom puszczają nerwy, zwłaszcza, że większość cały dzień siedzi teraz w domu pracując i ucząc się zdalnie. Nie ma chwili wytchnienia. Jeśli dojdzie do jakiejś tragedii z uwagi na emocje, to odpowiedzialni będą za to ci, co dopuścili do takiej sytuacji - mówi nam pan Tomasz, który napisał list do kilku instytucji.
Mieszkaniec pyta w nim co zrobiły lub zamierzają zrobić z uciążliwym lokatorem, w tym spółdzielnię "Na Skraju". Czy wystąpiła z wnioskiem o jego eksmisję za uciążliwe zachowanie. Pozwala na to art. 16 ustawy o własności lokali. Zarząd spółdzielni na wniosek rady nadzorczej ma prawo wysiedlić lokatora, przymusowo sprzedać jego mieszkanie, oddając mu pieniądze.
- Niezwłocznie kierujemy sprawę do naszego prawnika i zapewniam, że podejmiemy wszystkie możliwe kroki prawne, aby przywrócić porządek i spokój lokatorów - zapewnia Piotr Paradowski, pełniący obowiązki prezesa spółdzielni “Na Skraju” w zastepstwie odwołanego niedawno pezesa Roberta Poszwińskiego.
Zmiana w zarządzie spółdzielni oznacza też zmianę w podejściu do problemu udrećzonych lokatorów z Polinezyjskiej 3. Bo to pierwsza od lat wiadomość, z którą wiążą nadzieję na koniec kłopotów.
- Mam nadzieję, że coś się wreszcie ruszy, bo my nie możemy już tak dłużej żyć. Dobrze, że spółdzielnia zmieniła zdanie, bo wcześniej twierdziła, że to nie jej sprawa i kazała nam wytaczać prywatne sprawy cywilne - mówi pan Tomasz.
Nawet jeśli “Na Skraju” skieruje sprawę do sądu, to i tak na jej wynik przyjdzie lokatorom poczekać może nawet kilka lat. Ale dla mieszkańców, to i tak lepsze rozwiązanie niż wizja niekończącego się piekła, które urządza im sąsiad. Będziemy obserwować to, w jaki sposób spółdzielnia spełnia swoje zapowiedzi. Do tematu powrócimy.
[ZT]16385[/ZT]
[ZT]13919[/ZT]
szym08:00, 13.11.2020
Współczuję lokatorom. Każdy z nas mógłby się znaleźć w podobnej sytuacji i co wtedy robić? Jeśli mieszka się w tej klatce czy bloku to ryzykować rękoczyny, spuścić łomot? Co jeśli rozpozna gdzie mieszkasz i jak będziesz w pracy to zrobi coś żonie czy dzieciom albo uruchomi swoje patologiczne kontakty w celu zemsty? Służby nie pomagają, ludzie się z takimi sąsiadami męczą. Sytuacja patowa. Jeśli ten człowiek jest chory psychicznie (a pewnie jest) to rękoczyny z tej całej frustracji też nie dadzą nic, bo chłop nie zrozumie! Ręce opadają 08:00, 13.11.2020
65+08:21, 13.11.2020
W dawnych czasach była taka formacja, która nazywała się ZOMO. Jej interwencja uspokoiłaby trunego sąsiada w kilka minut. Od tego spotkania stałby się miłym i grzecznym lokatorem dla wszystkich sąsiadów. 08:21, 13.11.2020
UrsynowskiGad10:24, 13.11.2020
ZOMO:) Może jeszcze wojsko by mu z czołgu ostrzelało balkon:) Milicjant z tygodniowym stażem wziąłby go na komisariat i przekonał, że tam są śliskie schody. 10:24, 13.11.2020
tuskacz23:22, 29.11.2020
To wypad na Białoruś jak sie liberalizm nie podoba. Wolność tomku w swoim domku. 23:22, 29.11.2020
Pan Buk08:29, 13.11.2020
Może to ten z Koncertowej co się pomordowali w końcu. 08:29, 13.11.2020
Rekin10:37, 13.11.2020
O jak miło.... Nie minęło niektórym mieszkańcom donoszenie na sąsiada.
Być może to jest "diament nowoczesnych", który wziął sobie do serca nawoływanie: róbta co chceta. A co z jego wolnością ?, którą głosi towarzysz Budka, Lempart czy Wielgus. Czyżby 8**** miało tu się ziścić. Czy może zazdrość się objawia? Na te odgłosy młodości, radości i luzackiego sposobu bycia ?
I co, już zwierzątek też nie lubicie ? Chcieliśta to mata liberalizm w pełnej krasie w swoim siedlisku. Dajcie człowiekowi żyć według jego reguł.
Tak tak, zaraz usłyszę..... to weź go sobie. Ale przecież nie oto chodzi, by się przerzucać swoimi racjami, ale jak temu lokatorowi pomóc, by nie musiał skakać z okna, wieszać się czy podcinać sobie żył z rozpaczy, że już was nie zobaczy jak go wysiedlicie.
10:37, 13.11.2020
Boom10:44, 13.11.2020
Jak ktoś nie odróżnia liberalizmu od anarchii to niech się nie wypowiada. 10:44, 13.11.2020
Warszawiak8212:47, 13.11.2020
Wystarczy, aby każdy z lokatorów odlał mu się codziennie na drzwi. Po 2 tygodniach wyprowadziłby się. 12:47, 13.11.2020
toopaq14:21, 13.11.2020
Masz dziwne standardy XD 14:21, 13.11.2020
MrFrosty23:26, 13.11.2020
na te psie gówna?? tak, na pewno pomoże 23:26, 13.11.2020
tuskacz23:17, 29.11.2020
Podaj adres to tobie naleje i podrzuce psią kupe mięczaku 23:17, 29.11.2020
lpg+21:32, 13.11.2020
Barwny typ:) 21:32, 13.11.2020
Dfvbjkkhfddf23:32, 13.11.2020
Odciąć prąd. Długo nie posiedzi. 23:32, 13.11.2020
Kronik15:39, 15.11.2020
Niestety jeżeli wszelkie rachunki reguluje to jest bezkarny. Prąd może mu odciąć tylko dostawca. Tacy lokatorzy są w Polsce praktycznie bezkarni. Spółdzielnia nic mu nie zrobi. 15:39, 15.11.2020
tuskacz23:12, 29.11.2020
Nie wolno głabie, to sprzeczne z prawem. 23:12, 29.11.2020
tuskacz23:27, 29.11.2020
Podaj adres to tobie odetne prad ustalimy gdzie mieszkasz chojraku 23:27, 29.11.2020
hejtujciemnieacotam08:59, 16.11.2020
Oj tam, oj tam... Niech się cieszą, że nie mieszkają na Meandrze xD 08:59, 16.11.2020
meander18:42, 16.11.2020
Dlaczego? Mieszkam na Meander i jest cichutko. 18:42, 16.11.2020
Land10:09, 21.11.2020
Ludzie są bezradni, a jak wezmą sprawy w swoje ręce pójdą siedzieć... Chore państwo 10:09, 21.11.2020
tuskacz23:12, 29.11.2020
Co ma panstwo do tego głabie, takie rzeczy sa w kazdym kraju 23:12, 29.11.2020
tuskacz23:23, 29.11.2020
1 1
Może tobie łomot spuscimy zobaczysz jak to fajnie 23:23, 29.11.2020