Kontrowersje wokół rewolucji parkingowej. "300 osób zdecydowało za wszystkich"

Zaledwie nieco ponad trzystu z kilku tysięcy mieszkańców spółdzielni Jary zadecydowało o tym, że w trzech kolejnych enklawach Ursynowa Północnego będą obowiązywały identyfikatory dla parkujących tam samochodów. Część mieszkańców uznaje to za wyrzucanie pieniędzy w błoto. I to dużych pieniędzy.

Jesienią ubiegłego roku, kiedy prezesem spółdzielni był jeszcze Piotr Janowski, rozpoczęto rewolucję parkingową na terenie osiedli należących do SMB Jary. Zmianę zasad parkowania wprowadzano po to, by zagwarantować mieszkańcom miejsca postojowe i zniechęcić przybyszów spod Warszawy do zostawiania aut wewnątrz osiedli.

Zmieniono oznakowanie i wydano identyfikatory - teoretycznie uprawniające do parkowania na terenie osiedli. Główny problem polega na tym, że za brak plakietki ani policja, ani straż miejska nie mogą wystawić mandatu, bo nie mają do tego podstawy prawej. Nadal więc kierowcy spoza "Jarów" moga bezkarnie parkować na terenie osiedla, bo nic im za to nie grozi.

Skąd te głosy?

Rozwiązanie oburza niektórych mieszkańców, m.in. pana Krzysztofa, który mieszka na osiedlu, gdzie identyfikatory mają zostać wprowadzone na początku przyszłego roku. Wśród swoich sąsiadów nie spotkał nikogo, kto popierałby ten pomysł.

- 220 tysięcy zostało umoczone na identyfikatory, które funkcjonują w enklawie Puszczyka-Wiolinowa- Pięciolinii. Można to było przeznaczyć np. na monitoring. A teraz nagle okazuje się, że na Cybisa-Janowskiego-Dunikowskiego też mają być wprowadzone! Nie znam nikogo wśród moich sąsiadów, kto chciałby je wprowadzać – mówi mieszkaniec ul. Cybisa.

Spółdzielca dopytuje o to, na jakiej podstawie spółdzielnia stwierdziła, że aż 85% mieszkańców jest za wprowadzeniem identyfikatorów. - Ludzie i tak kręcą, pożyczają sobie identyfikatory. Przy Cybisa z parkowaniem jest czysty obłęd, pod blokiem nie da się przejechać wózkiem, a parking z miejscem za 140 zł stoi pusty. A to są miejsca za nasze pieniądze! – burzy się pan Krzysztof.

Zdania są podzielone

Mieszkańcy z enklawy Puszczyka-Wiolinowa-Pięciolinii, którzy przez kilka miesięcy korzystali z identyfikatorów mają podzielone zdania na ten temat. Większość krytykuje rozwiązanie przyjęte przez spółdzielnię.

– Swoje identyfikatory oddałam sąsiadom, którzy mają więcej dzieci przyjeżdżających w gości. Ale na co to w ogóle komu, skoro straż miejska i tak nie może wystawić mandatu? Naprawdę to skórka za wyprawkę – komentuje pani Anna z Wiolinowej.

Ale słychać też głosy poparcia. – Od kiedy mam identyfikator nikt się mnie nie czepia, że staję pod blokiem – mówi pani Maria, która ma kłopoty z chodzeniem.

- Dla mnie identyfikatory dały unormowanie sytuacji z parkowanie na osiedlu, teraz wiadomo, że to miejsca dla mieszkańców. Ktoś się dwa razy zastanowi nim stanie – mówi z kolei pan Jan.

91% mieszkańców jest "za”

Rok od rozpoczęcia rewolucji parkingowej spółdzielnia postanowiła zapytać mieszkańców o zdanie. Odpowiedziały na nie zaledwie 302 osoby, jednocześnie decydując o organizacji ruchu w ogromnej części Ursynowa Północnego. Bo dzięki takiemu odzewowi identyfikatory zostaną w enklawie Puszczyka-Pięciolinii-Wiolinowa i wkrótce zaczną obowiązywać mieszkańców ulic Cybisa, Dunikowskiego, Janowskiego, Sosnowskiego oraz Dembowskiego, Służby Polsce i Herbsta 1.

Jak mówi zastępca prezesa spółdzielni "Jary" Marek Mieszanowski aż 85% uczestników ankiety w gazetce spółdzielni "Jary" opowiedziało się za. Ten odsetek wzrósł w ostatnim czasie do 91%, bo swoje zdanie wyrażały kolejne osoby. 

Ile to kosztuje?

Spółdzielnia zapytana o koszt wprowadzenia zmian w organizacji ruchu oraz identyfikatorów odpowiada, że projekty zmian pochodzą z 2016 r. i w roku 2018 podlegały wyłącznie aktualizacji uzgodnień z poszczególnymi instytucjami. Same koszty uaktualnień to dla enklawy Puszczyka-Pięciolinii-Wiolinowa – 6,5 tys. zł, a dla pozostałych enklaw (Cybisa-Dunikowskiego-Janowskiego-Sosnowskiego oraz Dembowskiego-Służby Polsce i Herbsta 1) – 22 tys. zł.

Ale pozostają jeszcze główne koszty związane z wdrożeniem projektów, a te wyniosły w roku 2018 – 135 tys. zł (enklawa Puszczyka-Pięcolinii-Wiolinowa) i 137 tys. w roku 2019 na pozostałym terenie. W sumie projekt kosztował więc spółdzielnię ponad 300 tys. złotych.

- Zadania te zostały sfinansowane z funduszu remontowego spółdzielni, czyli zysku z własnej działalności gospodarczej (zgodnie z uchwałą Walnego Zgromadzenia) i nie obciążały funduszu remontowego poszczególnych nieruchomości budynkowych – przekonuje zastępca prezesa spółdzielni Marek Mieszanowski.

Wg spółdzielni identyfikatory są dobrze odbierane przez większość mieszkańców. - Trudno jednoznacznie określić w jakim stopniu, ale niewątpliwie ograniczyły parkowanie „obcych” aut w enklawach – mówi wiceprezes. - Nie jest to efekt jaki byśmy sobie życzyli uzyskać, natomiast przeszkodą w drodze do lepszego rezultatu jest brak podstaw prawnych do egzekwowania tego rodzaju rozwiązań przez straż miejską czy policję – dodaje.

JAK OCENIASZ REWOLUCJĘ PARKINGOWĄ W JARACH? GŁOSUJ!

[ZT]10412[/ZT]

[ZT]11403[/ZT]