Zamknij

Kredyty frankowe. Czego możemy się domagać od banków?

08:17, 01.07.2019 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 21:42, 01.07.2019
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

W latach 2006-2009 obserwowaliśmy boom na rynku nieruchomości. Powstawały nowe osiedla mieszkaniowe. Polacy, jak nigdy dotąd, kupowali własne mieszkania, często posiłkując się masowo udzielanymi wówczas przez banki tzw. kredytami frankowymi. Dziesięć lat później o sytuacji kredytobiorców posiadających tego typu kredyty jest coraz głośniej. Pojawiają się informacje o korzystnych dla nich wyrokach, temat ten jest omawiany nie tylko w prasie branżowej, ale również w programach informacyjnych głównych kanałów telewizyjnych, czołowych portalach internetowych czy też prasie codziennej.

Mecenas Karolina Srokowska reprezentuje kredytobiorców w sprawach sądowych przeciwko bankom. Pytamy ją o szczegóły takich postępowań.

Jaka jest obecna sytuacja prawna kredytobiorców, co można zyskać procesując się z bankiem oraz jakie kroki należy podjąć, aby przygotować się do sporu sądowego?

Pytanie o korzyści związane z wygranym sporem przeciwko bankowi jest jednym z najczęściej zadawanych przez kredytobiorców rozważających złożenie pozwu. I tutaj nie ma jednej odpowiedzi. To, co kredytobiorcy mogą zyskać zależy od treści umowy kredytu oraz wyroku wydanego przez Sąd.

To, co możemy zyskać najlepiej będzie przedstawić na przykładzie. Przeanalizujmy kredyt mieszkaniowy zaciągnięty w 2008 r., na kwotę 350.000 zł, na okres 30 lat. W przybliżeniu przez 11 lat spłacania kredytu wpłacono już do banku około 250.000 zł (głównie jako miesięczne raty, ale tez prowizje czy inne opłaty). W przypadku uznania przez sąd, że umowa kredytu jest nieważna wówczas uznajemy, że umowa taka nigdy nie została zawarta. 

Jakie w praktyce skutki niesie dla kredytobiorców stwierdzenie przez sąd nieważności podpisanej umowy kredytu?

Kredyt nie jest w dalszym ciągu spłacany, a kredytobiorca i bank rozliczają się z kwot przekazanych sobie w ciągu ostatnich 10 lat. Tzn. bank udzielając kredytu przekazał kredytobiorcy środki pieniężne w wysokości 350.000 zł, a kredytobiorca wpłacił do banku 250.000 zł. W takiej sytuacji kredytobiorca musi liczyć się z koniecznością dopłacenia bankowi różnicy tj. 100.000 zł. Oczywiście w trakcie trwania procesu sądowego kredyt jest cały czas spłacany, także w praktyce po 2-3 latach procesu kwoty wpłacone do banku będą wyższe i jak szacuje wyniosą około 300.000 zł. Wówczas kwota do rozliczenia z bankiem będzie mniejsza i dopłata wyniesie około 50.000 zł. Ekonomicznie jest to wariant zdecydowanie najbardziej korzystny dla kredytobiorcy. W przypadku kredytów zaciągniętych na niższe kwoty albo krótsze, bo 10-20 letnie okresy kredytowania może się okazać, że bankowi nie trzeba już nic dopłacać.

Jakie może być inne zakończenie sprawy kredytu frankowego i jak wówczas będzie wyglądała sytuacja finansowa kredytobiorcy?

Możliwym jest również, że zamiast o nieważności umowy kredytu sąd uzna, że zaciągnięty kredyt we frankach jest w rzeczywistości kredytem złotowym oprocentowanym stawką LIBOR (oprocentowanie właściwe dla kredytów rozliczanych we franku szwajcarskim). Skutki takiego wyroku sądu są jednak inne niż w przypadku nieważności, gdyż kredyt jest w dalszym ciągu spłacany. Z punktu widzenia kredytobiorcy najważniejsze jest jednak zmniejszenie salda zadłużenia wobec banku. 

Jakie korzyści odniesie kredytobiorca w drugim przypadku, czyli uznania kredytu frankowego za kredyt złotowy?

Nawiązując do naszego przykładu - kredyt zaciągnięty został, kiedy kurs franka wynosił 2 zł.  Obecnie jest to 3,80 zł. Pomimo tego, że kredyt jest przez 11 lat spłacany, to w sytuacji, gdyby kredytobiorcy chcieli spłacić go teraz w całości musieliby wpłacić do banku ponad 400.000 zł. Byłoby to więcej niż kwota zaciągniętego w 2008 r. kredytu. W omawianym przypadku, w razie wygranego procesu z bankiem, saldo zadłużenia zmniejszyłoby się o około 200.000 zł. Czyli, po pierwsze kredytobiorcy dalej spłacaliby miesięczne raty kredytu (z tym że w niższej wysokości), po drugie uległoby zmniejszenie zadłużenia wobec banku o około 200.000 zł oraz po trzecie powstałyby nadpłaty w spłacie kredytu w wysokości około 120.000 zł. Tak, jak wyżej wspomniałam szacunki dotyczą kredytu na kwotę 350.000 zł, zaciągniętego w 2008 r. na okres 30 lat.

W kolejnym artykule dotyczącym problemu kredytów frankowych, który ukaże się w dniu 10 lipca dowiecie się Państwo o tym, jak wyglądają przygotowania do złożenia pozwu, ile trwa rozpoznanie sprawy w pierwszej i drugiej instancji oraz jak wyglądają rozprawy sądowe.

mec. Karolina Srokowska prowadzi Kancelarię Radcy Prawnego w Warszawie

 

[ZT]12738[/ZT]

[ZT]12679[/ZT]

[ZT]12801[/ZT]

(artykuł sponsorowany)
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(4)

MarcinMarcin

3 17

Niczego nie możecie sie domagać. Byliście na tyle mądrzy, żeby brać kredyt w obcej walucie i mieliście głęboko, że walutowe ryzyko może z was zrobić dłużników ( i jeszcze śmialiście się wszystkim w twarz jacy to nowocześni jesteście) to teraz sobie SAMI spłacajcie. To nie jest problem nikogo spoza frankowiczów. To jest problem tylko i wyłącznie frankowiczów i nie widze najmniejszego powodu, żeby im pomagać. 09:32, 01.07.2019

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

dlugi-grdlugi-gr

1 0

Mój przyjaciel kończy walkę z bankiem, oczywiście opcja pierwsza z artykułu. POWÓD uznania kredytu za nieważny - bank w umowie zastosował 6 niedozwolonych klauzur w UE. W tym czasie Polskie prawo nie regulowało tej kwestii. Bank dostał karę w innych państwach UE, ale mimo to wprowadził niekorzystne przepisy w Polsce, mimo że byliśmy już członkiem UE. 17:05, 01.07.2019


reo

nicanica

8 2

Do ~Marcin: nic nie wiesz o tych kredytach, więc lepiej się nie wypowiadaj. Pleciesz zasłyszane gdzieś bzdety. Dla mnie jesteś zwykłym trollem, bo to oni używają wyświechtanego argumentu o śmiejących się ze wszystkich frankowiczach. Stosując twoją logikę - jak okradnie cię złodziej ja również nie widzę powodu do pomagania ci, bo jest sprawa tylko i wyłącznie twoja. Nie dzwoń więc na policję, bo przecież powszechnie wiadomo, że kradzieże się zdarzają i mogłeś się przed nią zabezpieczyć. 10:12, 01.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

niefrankowskiniefrankowski

4 2

Niestety banki sami sobie winne...
Ilość zapisów niedozwolonych w umowach, ilość dezinformacji przed kontraktowych powoduje, że banki zaczynają hurtowo przegrywać w Sądach.
Nie ma znaczenia opinia internetowych napinaczy, "że widziały gały, co brały", bo nie widziały.
Gdyby bank podał kompletne i rzetelne informacje o ryzyku np. puchnące saldo to sprzedałby tych kredytów 10% tego co sprzedał.
Liczy się prawo.
Tym razem dla banków "dura lex, sed lex" - twarde prawo, ale prawo.
Tak, więc "frankowicze" --> do sądów, odbierać co bankom nienależne z tyt. nieuczciwych umów, a czasami wręcz z nieważnych od początku. 10:43, 01.07.2019

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%