Widzowie pokochali ją za role w serialach "Alternatywy 4" i "Zmiennicy". Krystyna Tkacz jednak o mało co nie zostałaby aktorką. Profesorowie uznali, że "nie ma głosu". Swoimi wspomnieniami z grania u Barei podzieliła się na spotkaniu w Ursynowskim Centrum Kultury.
Weekend na Ursynowie upływa pod hasłem Bareja. Reżyser kultowych polskich komedii rozsławił Ursynów, to na terenie dzisiejszej dzielnicy kręcono m.in. serial "Alternatywy 4" czy "Zmiennicy".
- Wstydzę się, ale powiem, że gdy dostałam propozycję zagrania u Barei, pytałam się wszędzie czy dla mnie będzie to korzystne i rozwijające. Środowisko traktowało Bareję bardzo źle, bo kręcił komedie, nie był napuszony, nie miał ambicji odpowiadania na wszystkie pytania, nie cieszył się szacunkiem - mówiła Krystyna Tkacz.
Dziś aktorka nie żałuje ról pani Ciapulkowej w "Zmiennikach" czy żony dźwigowego Kotka w "Alternatywy 4". Te seriale dały jej ogromną popularność i sympatię widzów.
- Pierwszym tego dowodem był fakt, że po emisji "Zmienników" w telewizji, byłam na wakacjach. Idę po plaży nad jeziorem i nagle słyszę "Ciapulkowa!". Tłum się poderwał - mówi Tkacz.
O mało co, Krystyna Tkacz nie zostałaby aktorką. Zarzucano jej rzekomy brak głosu. Przez to nie zdała za pierwszym egzaminu w warszawskiej PWST. Dopiero rok później, dostała się do krakowskiej PWST, gdzie też ciągle pytano ją: "Co z tym głosem?" i podejrzewano, że jest chora.
Doprowadziło to do tego, że w szkole teatralnej zaczęłam się bać odzywać na zajęciach.
Zostawili mnie na drugi rok, gdy zaczął nas uczyć prof. Marek Walczewski. Zobaczył mnie taką wystraszoną, kazał wyrecytować wiersz. A on - zachwyt nie do opisania! "Boże, dziecko, co ty masz za majątek, jaki ty masz głos!" Określił przede wszystkim, że seksowny.
Przestałam się kurczyć i u niego grałam od krowy do Hamleta!
Aktorka później zdobywała nagrody na festiwalach piosenki we Wrocławiu czy Opolu. Od 26 lat uczy śpiewu w Akademii Teatralnej w Warszawie.
Współpracę ze Stanisławem Bareją Krystyna Tkacz wspomina bardzo dobrze, nie był to reżyser-despota.
- Ta miłość do nas z niego emanowała. Dlatego, my dawaliśmy z siebie więcej - wspominała. - Robił te swoje słynne miny. Jak obgryzał paznokieć, to był zadowolony, widząc to, myśmy śmiało grali.
Bareja dostrzegł talent Tkacz w Teatrze Współczesnym, gdy grała w słynnym spektaklu "Mahagonny" w reż. Krzysztofa Zalewskiego, na który chodziła cała Warszawa.
Aktorka wspominała warunki pracy podczas kręcenia zdjęć w serialach. Było biednie, bo w latach 80. w sklepach nie było niczego. Przed rozpoczęciem zdjęć do "Alternatywy 4" kostiumolożka przyszła do domu Krystyny Tkacz, by z jej prywatnej szafy wybrać to, w czym odtwórczyni roli Kotkowej będzie grała.
- Wybrała m.in. płaszcz w kolorze khaki, który wystałam w kolejce do "Juniora". Dziś byłby bardzo modny. Zaczęliśmy grać, a przyszedł stan wojenny. Po powrocie do zdjęć nikt już nie pamiętał, że ubrania były moje i Stanisława Celińska cały serial grała w moim płaszczu! - wspominała aktorka.
Zdjęcia z udziałem Tkacz ruszyły 12 grudnia 1981 roku, dzień przed ogłoszeniem stanu wojennego.
Następnego dnia miał być znów plan zdjęciowy. Miałam fryzurę "mokra Włoszka", bardzo modna. Wstałam o 5 rano, by ją przygotować. Nie wiem czy były już jakieś pianki, czy włosy robiło się "na piwo". Czekam na samochód, który ma mnie razem z Jerzym Bończakiem zawieźć na plan. Jest wpół do ósmej, on nie przyjeżdża. Włączam telewizor - tam Jaruzelski ogłasza stan wojenny! Biegnę do Bończaka - on mieszkał w bloku naprzeciwko. On miał telefon, ale na ten pomysł wpadło chyba pół Ursynowa. Tam był dziki tłum u niego w domu!
W największym pokoju bawiło się dużo dzieci. To zdarzenie pamiętał dwuletni wówczas Łukasz Garlicki, syn Piotra Garlickiego, z którym graliśmy w "Rozmaitościach", rozmawialiśmy o tym kiedyś. Wsiedliśmy z Jurkiem Bończakiem do jego małego fiata, pojechaliśmy do Poltelu. Objechaliśmy go ze wszystkim stron, zobaczyliśmy tam wojsko i wysnuliśmy wniosek, że filmu się nie kręci.
Po paru latach Krystyna Tkacz zagrała u Barei w "Zmiennikach". Jej postać to Ciapulkowa, zazdrosna o męża Michalika (Krzysztof Kowalewski), który dostał posadę w ministerstwie dzięki jej ojcu, dygnitarzowi z Bierutowic.
Zazdrość widzów natomiast mógł wzbudzić samochód, którym jeździła Ciapulkowa. Był to Fiat 132. Jak to możliwe, skoro Tkacz nie miała prawa jazdy?
- Jak nakręcono scenę, gdy majestatycznie podjeżdżała Pani pod szpital, z którego Ciapulek zostaje zabrany do prywatnej kliniki? - pytał prowadzący spotkanie Rafał Dajbor, autor książek z cyklu "Jak u Barei".
- Tam, gdzie jest sprzęgło, leżał właściciel samochodu i ja tak wolniutko, elegancko jechałam i kręciłam kierownicą, a on manewrował - wyznała aktorka.
- Fiat 132 był wyznacznikiem statusu, w Teatrze Współczesnym samochód miał tylko Czarek Morawski. Myśmy wtedy całą grupą mieszkali na Ursynowie. I Czarek swoim małym fiatem podwoził nas wszystkich do domu - Marcina Trońskiego, Grzegorza Wąsa... Ja nie wiem, jak myśmy się mieścili! - śmiała się Krystyna Tkacz.
Aktorka w tym roku obchodzi 50-lecie pracy zawodowej. Debiut teatralny miała w "Zemście" oraz w "Ożenku" w Teatrze Polskim w Poznaniu. Tak się złożyło, że jubileusz pani Krystyna obchodzić będzie również grając w sztuce Gogola - w Och-Teatrze w Warszawie.
- Jak do mnie zadzwonił Janusz Gajos (reżyser spektaklu - dop. redakcji) i spytał bardzo nieśmiało, czy bym się zgodziła zagrać Fiokłę Iwanowną, odpowiedziałam: "Boże, Janusz, jak bym Pana Boga za nogi chwyciła, byłam przeszczęśliwa!". Jakoś się tak zatoczyło koło... Może ja niedługo umrę? Choć nic na to nie wskazuje! - śmiała się aktorka.
Niewykluczone, że wkrótce Krystynę Tkacz zobaczymy na Ursynowie. UCK "Alternatywy" ma w planach wystawienie recitalu popularnej aktorki.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz