
(pixabay.com)
Coraz częściej słychać o przypadkach zatrucia psów na Ursynowie. Weterynarze potwierdzają, że czasami trafiają do nich pacjenci z objawami spożycia trutki, np. na szczury. Taki posiłek może być dla wielu psów ostatni.
O rozrzuconym mięsie nafaszerowanym trutką za pomocą mediów społecznościowych poinformowała niedawno pani Agata. Przekazała informację od właściciela psa, który nieomal zjadł zatrutą kiełbasę. Do zdarzenia miało dojść na ul. Romera.
- Dobrze, że była za duża i pies nie miał jak zjeść na jeden kęs, bo obawiam się, że mogło być krucho – mówi właściciel psa.
"Najgroźniejsza trutka na ślimaki"
Jeszcze pod koniec zeszłego roku o rozsypanej trutce na Kabatach, Natolinie i Imielinie pisał pan Adam. W tym przypadku nie doszło do szczęśliwego zakończenia.
- Niestety, pomimo natychmiastowej pomocy w szpitalu dla zwierząt, pieska nie udało się uratować - dodaje.
Rodzajów trutek jest bardzo dużo. Na szczury, na ślimaki czy na krety. Każda z nich działa inaczej i z efektami każdej z nich inaczej się walczy. Wszystkie są jednak dla psów niebezpieczne.
- Najgroźniejsza jest na ślimaki, gdyż nie ma na nią odpowiedniej kuracji. Psa leczy się wtedy objawowo – mówi pani Martyna, lekarz weterynarii z Ursynowskiej Kliniki Weterynaryjnej przy ul. Strzeleckiego.
Dodaje jednak, że większość przypadków, gdy pies ma problemy żołądkowe, to nie kwestia spożycia trucizny. Przynajmniej nie w takiej formie, jaką sobie najczęściej właściciele psów wyobrażają.
- Częściej jest to zjedzenie czegoś spleśniałego. Nie szłabym tak daleko z opiniami, że ktoś rozrzuca trutkę – dodaje, zaznaczając przy tym, że to nie oznacza, iż zatrucia trutkami nie mają miejsca.
Rzadko nie znaczy wcale
Jak informują inni pracownicy klinik weterynaryjnych, tego typu zdarzenia, jak zjedzenie przez psa jedzenia nafaszerowanego trucizną, nie są nagminne, jednak co jakiś czas do takiej sytuacji dochodzi.
- Częściej zdarza się to w sezonie letnim, kiedy używane są takie trutki – przekazuje Kamila Bajko z Całodobowej Kliniki Weterynaryjnej „Puławska”.
To do tej kliniki trafiła ostatnio Natka, 7-letni owczarek niemiecki. Jak opisuje "Super Express", pies po spacerze wokół bloku przy ul. Dereniowej snuł się po domu, nie miał ochoty się bawić ani jeść.
Właścicielka od razu ruszyła do weterynarza. - Obraz objawów może sugerować nieznany antykoagulant, czyli składnik trutki na gryzonie – poinformowała gazetę Sylwia Barczewska, menadżer kliniki przy ul. Puławskiej 509.
Pies miał gwałtowne wymioty i krwistą biegunkę. Był apatyczny, miał niemierzalną glukozę, odwodnienie oraz wstrząs. - Badania morfologiczne i biochemiczne krwi wskazały początek ostrego uszkodzenia nerek i wątroby oraz odwodnienie – informuje lek. wet. Patrycja Wernikowska. Niestety dawka trutki okazała się być dla Natki śmiertelna.
Jak pomóc psu w domu?
Szanse psa na przeżycie po zjedzeniu trutki są zależne od wielu czynników: wagi psa, jego stanu fizycznego czy chorób. Zazwyczaj nie wiadomo jednak, czym pies się zatruł. Toksykologia jest czasochłonna i kosztowna. Nie każdego właściciela stać, by wykonać taki zabieg. Podobnie rzecz ma się z psami, które zdechły.
- Nie zawsze wiadomo, czy pies zszedł od trutki, bo nie każdemu robimy sekcję zwłok – stwierdza Kamila Bajko. Gdy dojdzie do zatrucia czy to trutką, czy pleśnią, można pomóc psu, podając mu odpowiednie środki.
- Warto podać węgiel aktywny, który wiąże większość toksyn. Na kilogram masy ciała psa dajemy 1-2 gramów – mówi pani Martyna.
Koniec końców i tak należy w takim przypadku zabrać czworonoga do weterynarza, gdyż domowe leczenie nie zastąpi wizyty u specjalisty.
25Komentarze
Multiplatforma internetowa HALOURSYNOW.PL nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe lub naruszające prawo będą usuwane (regulamin).
Pies latający luzem powinien chyba mieć kaganiec? Zacznijcie przestrzegać przepisów, to nie będzie problemu że ktoś wam wasze szczekaczki truje. Zaopatrzyć się w worki na łajno i zacząć z nich korzystać, tez by się przydało.
Edytowany: 5 dni temu
Nie żreć padliny, nie szczekać na pieszych, rowerzystów i dzieci, chodzić w kagańcu
Edytowany: 6 dni temu
Nikt kundli nie truje, zjedza kazde gowno, ktore im wpadnie do pyska. Im bardziej smierdzi tym lepiej. Jak sie psa pusci bez smyczy to ma sie efekty. Super news o truciu pojawia sie co pol roku i jest to bujda.
Edytowany: 8 dni temu
Mylisz sie takich debili nie brakuje
Edytowany: 9 dni temu
Mała... Kon33 jest jednym z nich.
Edytowany: 9 dni temu
Prawda jest taka, że jeżeli ktoś jest zdolny do takich rzeczy, to stanowi też potencjalne zagrożenie dla innego człowieka i nie nadaje się do życia w społeczeństwie.
Edytowany: 10 dni temu
Sprawa prosta jak drut, pies wychodzi w kagańcu wtedy nie ma jak czegokolwiek połknąć. Mój zawsze kagańcu właśnie żeby mi świństwa się nie najadl
Edytowany: 10 dni temu
Ludzie to są prawdziwe zwierzęta co czują a wy piszecie coś takiego - ( ktoś tak napisał) : jak by miały kagańce to by się niczego nie nażarły - po tym Kom widać że to jakieś dziecko nie wychowane co to w ogóle za słowo nażarły
Edytowany: 10 dni temu
Z mocy prawa pies ma chodzić w kagańcu. Ja nie lubię takich, którzy zmuszają mnie do obwąchiwania mnie przez psa który chwilę wcześniej wsadzał ten nos w zad innego psa.
Edytowany: 8 dni temu
Gas to prawo zostało zniesione 1 stycznia 2019 roku.
Edytowany: 10 dni temu
aster mówisz o przepisach gminnych? Jest jeszcze ustawa, choć nie jest precyzyjna. Właściciel psa nie może dopuścić by pies mnie obwąchiwał i tyle. Nie życzę sobie tego.
Edytowany: 10 dni temu
To nie wychodz z domu :) Ja nie zycze sobie by debile wychodzili na ulice albo ze mna rozmawiali, ale nic z tym zrobić sie nie da. Zawsze możesz powiedzieć właścicielowi, że się boisz psów to go zabierze. A kaganiec nie powoduje ze pies nie bedzie wąchał, nie do tego służy.
Edytowany: 10 dni temu
Gas, możesz się zawsze wyprowadzić na bezludna wyspę. Mieszkasz w mieście więc się dostosuj. Mi też wiele rzeczy nie odpowiada, ale jakoś muszę z tym żyć. Na tym polega życie w społeczeństwie. Pozdrawiam serdecznie, sąsiad.
Edytowany: 10 dni temu
Sąsiad jest dokładnie odwrotnie. Mieszkasz w mieście na niewielkiej przestrzeni z innymi ludźmi więc się dostosuj. Miasto nie jest naturalnym terenem bytowania psów.
Edytowany: 8 dni temu
A jaki jest naturalny teren bytowania psow? XD
Edytowany: 9 dni temu
Wieś. Tam mają przestrzeń, nie przeszkadzają innym. I o dziwo ich zagęszczenie jest wielokrotnie mniejsze niż w miastach. Dziwię się, że muszę to tłumaczyć. Nikt nie trzyma świń, krów czy kur w mieszkaniach.
Edytowany: 9 dni temu
Nie dziwi mnie sytuacja, skoro nie przemawia proszenie właścicieli psow o chociazby smycz...
Edytowany: 8 dni temu
A jeśłi masz sąsiada który robi imprezy i proszenie go o spokój nic nie daje to też go otrujesz?
Edytowany: 10 dni temu
Od czasu do czasu zjawia się jakieś ścierwo na ursynowie co truje psy, niestety jak do tej pory nie zostało wyciągnięte za łeb i nafaszerowane trucizną na środku ulicy.
Edytowany: 10 dni temu
Gdyby psy nosiły kagańce to by się niczego nie nażarły.
Edytowany: 8 dni temu
Gdyby ludzie nie wychodzili z domów to by nie rozrzucali trutki.
Edytowany: 11 dni temu
Co ty piszesz
Edytowany: 10 dni temu
dawaliby mandaty za rozrzucanie chleba i innego jedzenia po trawnikach, to by przestali robic smietnik z miasta
Edytowany: 10 dni temu
I kazdy obywatel moglby mieć swojego policjanta co by go pilnował 24/h. Chyba łatwiej było by gdyby po prostu ludzie nie byli członakami męskimi.
Edytowany: 11 dni temu
i truć przy tym ptaki... to da nich szkodliwe takie zepsute jedzenie
Edytowany: 10 dni temu