Na Ursynowie cały czas korzysta się z dmuchaw - tak twierdzą mieszkańcy. Gdzie zgłaszać takie przypadki? Na pewno nie na straż miejską. Ta karać za łamanie zakazu używania takich urządzeń nie może.
Od 1 stycznia 2021 roku zgodnie z uchwałą sejmiku mazowieckiego zakaz używania dmuchaw do liści - zarówno spalinowych, jak i elektrycznych - dotyczy wszystkich mieszkańców Mazowsza. Również spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Wcześniej - poza alarmami smogowymi - w sektorze prywatnym panowała samowola.
Konflikty o dmuchawy do liści miały miejsce jeszcze przed wprowadzeniem zakazu w życie. Uchwałę przegłosowano we wrześniu 2020 roku. Wiele ursynowskich spółdzielni już wtedy zaczęło rezygnować z dmuchaw - "Jary" czy "Stokłosy" - lub znacznie ograniczało ich użycie np. "Na Skraju". Wyjątkiem pozostawały "Wyżyny" - tam do końca korzystano z tych urządzeń. A gdzieniegdzie - jak twierdzą mieszkańcy - korzysta się do dzisiaj.
- Tak dzieje się przy ul. Polnej Róży 9. Osoba sprzątająca posesję korzysta z dmuchawy kilka razy w tygodniu. Dmuchawą sprząta posesję wewnątrz, ale również od strony ulicy, spychając zanieczyszczenia na jezdnię - pisze do naszej redakcji pani Grażyna.
Budynek przy ul. Polnej Róży 9 - to właśnie tam zakaz ma być nagminnie łamany
Dmuchawy to nie tylko hałas, ale - jak zauważa mieszkanka Kabat - także tumany kurzu unoszące się w powietrzu. To między innymi z tego powodu zakazano ich używania - dmuchawy wzniecają pył, w którym znajdują się szkodliwe substancje, narażając przy tym na jego wdychanie.
- Zanieczyszczenia wirują w okolicy przez dłuższy czas. Moja interwencja nie dała rezultatu, brak również reakcji ze strony straży miejskiej. Patrzę z okna bezradna i mocno zbulwersowana faktem lekceważenia przepisów i permanentnego zanieczyszczania środowiska - dodaje zaniepokojona ursynowianka.
Straż miejska od maja do sierpnia interweniowała na Ursynowie w sprawie łamania zakazu siedem razy, w tym trzy zgłoszenia dotyczyły rejonu ul. Polnej Róży. Żadnego ze zgłoszeń dotyczących Ursynowa strażnicy jednak nie potwierdzili. Ale ostatecznie nie robi to większej różnicy. Bo... i tak nie mogliby nikogo za złamanie zakazu ukarać.
- W obecnym stanie prawnym strażnicy miejscy nie mają uprawnień do ukarania osoby, która używa spalinowej lub elektrycznej dmuchawy do liści. W związku z tym funkcjonariusze nie mogą stosować postępowań mandatowych w tym zakresie - przekazuje referat prasowy stołecznej straży miejskiej.
To kolejny przepis po zakazie wyprowadzania psów w Lesie Kabackim, którego strażnicy miejscy nie mogą egzekwować. A wezwań w sprawie używania dmuchaw nie brakuje - od maja do sierpnia na terenie całej Warszawy było ich 73. Gdzie w takim razie zgłaszać łamanie zakazu? Opcje są dwie:
Za złamanie zakazu używania dmuchaw grozi od 500 do 5 tys. zł grzywny.
Ważniak15:58, 12.08.2021
14 3
Należy w końcu zlikwidować te nikomu niepotrzebną instytucję zwaną strażą miejską... 15:58, 12.08.2021
wkurzony23:28, 12.08.2021
2 10
Należy zwiększyć uprawnienia SM w zakresie możliwości stosowania postepowania mandatowego, bo do tego typu wykroczeń bez sensu jest wzywać Policję, ale niestety Sejm jest zapracowany. 23:28, 12.08.2021
ats19:49, 16.08.2021
4 1
Zabrać dmuchawy, rozdać miechy! Będzie tak ekologicznie, jak jeszcze nikt nie widział, a ogrodnicy jeszcze będą napakowani od pompowania.
Dobrze, że jeszcze podlewać mogą, a nie sikać... 19:49, 16.08.2021