Zamknij

Kuźnia inżynierów i lotników. Ursynowska modelarnia działa już 43 lata

08:24, 26.12.2022 Kamil Witek Aktualizacja: 08:24, 26.12.2022

Dziś kupić sobie zdalnie sterowany model samolotu to żaden problem. A gdyby zbudować go samodzielnie, od podstaw? Takich zapaleńców wciąż nie brakuje. Na Ursynowie spotykają oni przy ul. Służby Polsce. Tam właśnie znajduje się jedyna osiedlowa modelarnia w naszej dzielnicy.

Był 1979 rok, gdy w ramach SBM „Ursynów” w bloku przy Dembowskiego 23, powstała osiedlowa modelarnia. Miejsce tętni życiem wbrew powszechnej opinii, że "młodzież tylko gra i siedzi na telefonach". Tu właśnie swoją przygodę z modelarstwem zaczynał też kiedyś jej dzisiejszy kierownik.

Nie mieliśmy telefonów komórkowych, w telewizji były najwyżej dwa kanały. Nic więc dziwnego, że dzieci chciały tu przychodzić i się uczyć. Sam przyszedłem w 1983 roku, jako nastolatek. Wówczas modelarnię prowadził pan Jurek, od którego wiele się nauczyłem. Robiliśmy jeszcze wtedy modele „na uwięzi” - sterowane za pomocą linek. Sterowanie za pomocą radia pozostawało w strefie marzeń. Nie było urządzeń, a kiedy już jakieś były, to drogie i prymitywne - tak o początkach ursynowskiej modelarni opowiada Rafał Rajewski, który jest jej kierownikiem od 1994 roku.

Dziś główne pomieszczenie modelarni znajduje się w bloku przy ul. Służby Polsce 1. Tam młodzież szkoli się w budowie modeli samolotów.

- Przygodę z modelarstwem zaczynają od modeli kartonowych, potem jest model balsowy. Te modele nie są sterowane, latają swobodnie. Ich budowa polega na zapoznaniu się ze sztuką modelarstwa - mówi kierownik ursynowskiej modelarni.

Gdy młody modelarz pozna już podstawy i zbuduje swój pierwszy model, przychodzi czas na naukę latania. Sterowanie modelem nie jest jednak takie proste, jakby się wydawało. Dlatego zaczyna się od symulatora lotu. 

- Symulator ma za zadanie wyrobić odpowiednie odruchy. Gdy model jest w powietrzu, nie ma już czasu na zastanowienie. W porównaniu do zdalnie sterowanych samochodów, samolotu nie da się na chwilę zatrzymać - zauważa Rafał Rajewski.

System sterowania modelem jest bardzo podobny do tego w prawdziwym samolocie. Jednak pilotując model, patrzymy na niego z zewnątrz. Na początku lecimy nim od siebie. Kiedyś trzeba jednak zawrócić. Wówczas całe sterowanie jest odwrócone. Dlatego potrzebne są odpowiednie nawyki, dlatego potrzebny jest symulator. Zanim mieliśmy do niego dostęp, wiele pierwszych lotów kończyło się piękną katastrofą

- dodaje pasjonat.

"Praca u podstaw"

Modelarnia to jednak nie tylko budowa modeli i latanie nimi. To przede wszystkim spotkanie z techniką, a dokładniej z kulturą techniczną. Dzieciaki mają tu zdobywać wiedzę i umiejętności, które mogą im się przydać w przyszłości. Chodzi o pracę u podstaw. - Nigdy nic na siłę - podkreśla Rajewski. 

- Kiedyś to najczęściej dzieci prosiły rodziców, by zapisali je do modelarni. Dziś często jest odwrotnie. To rodzice chcą, by dziecko nabywało dodatkowe umiejętności. Bywa jednak, że dziecko mimo bycia mądrym, inteligentnym, ma kłopot z manualną pracą. Te braki staram się tu uzupełnić. Jest to możliwe, ale potrzeba do tego chęci i cierpliwości​ - zauważa.

fot. modelarnia

Do modelarni przyjmowane są dzieci od 10. roku życia. Konieczna jest umiejętność czytania ze zrozumieniem, stąd taka granica. Z reguły przychodzą tam chłopcy. Drzwi są jednak otwarte dla każdego. 

- Przychodzi do modelarni jedna dziewczynka. Przepięknie zrobiła pierwsze trzy modele kartonowe. Teraz zaczęła model balsowy. Naprawdę zdolna. Przyprowadził ją jej ojciec, który sam wiele lat temu uczęszczał do naszej modelarni. Przed laty szkoliły się tu także moje córki. Budowały modele balonów na ogrzane powietrze, brały także udział w zawodach - mówi kierownik modelarni.

fot. modelarnia

Powroty po latach nie należą do rzadkości. Rafał Rajewski stara się też utrzymywać kontakt ze swoimi wychowankami. W ciągu lat przewinęło się wielu i dla wielu modelarnia była startem ku inżynierskiej lub lotniczej karierze.

- Przyszedł kiedyś tutaj chłopiec - bardzo rozkojarzony, miał stwierdzone ADHD. Przyprowadził go ojciec, który sam był inżynierem. Wziąłem chłopca pod swoje skrzydła. Z czasem zaczął się wyciszać, coraz lepiej szła mu ta praca. W końcu zaczął samodzielnie budować modele, nauczył się nimi latać. Namówił także swojego ojca, razem latali potem szybowcami. Z czasem chłopak poszedł na studia – skończył WAT na wydziale Lotnictwo i Kosmonautyka. Wówczas przyszedł do mnie jego ojciec i mówi: Rafał, wychowałeś inżyniera! - wspomina kierownik ursynowskiej modelarni.

Dla każdego coś dobrego

Po modelarni nie trzeba jednak zostawać inżynierem lub lotnikiem. Żeby do niej przychodzić, nie trzeba się nawet interesować samolotami. W końcu technika to nie tylko one. Bez problemu znajdą w niej coś dla siebie fani zdalnie sterowanych samochodów czy łódek.

- Przychodzi do mnie dwóch modelarzy, którzy zaczęli pracę nad modułową makietą kolejki. Ostatnio zacząłem też interesować się kolarstwem, więc jeśli ktoś przyjdzie ze swoim rowerem, z chęcią pokażę, jak można go naprawiać i o niego dbać. Nie ma też problemu, jeśli ktoś chciałby tutaj naprawić jakiś mebel lub inne urządzenie. Miłośnicy modelarstwa przychodzą też tutaj, aby się zwyczajnie spotkać i porozmawiać. Ja tylko scalam to miejsce - stwierdza Rafał Rajewski.

Modelarnia jest czynna od poniedziałku do piątku w godzinach 15-21. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie Domu Sztuki. Miesiąc uczestnictwa dla dzieci kosztuje 40 zł. W tym dostają niezbędne materiały oraz opiekę i wiedzę. Dla dorosłych stawka wynosi 60 zł i muszą sami zapewnić sobie materiały. Na miejscu czeka ich natomiast w pełni wyposażona pracownia. Wszystko, czego potrzeba do budowy swojego modelu. Można oczywiście kupić gotowe, ale…

- Rozpoczynając przygodę z modelarstwem od gotowca, nie będziemy już chcieli zbudować modelu od zera. A budowa od podstaw to jedyny sposób, by nabyć te wszystkie techniczne umiejętności. Te z kolei przydają się potem w życiu - kwituje kierownik Rafał Rajewski.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

MnichMnich

6 0

Wspaniale że istnieje jeszcze takie miejsce! Sam kiedyś chodziłem na zajęcia do Pałacu Młodzieży i dłubałem pierwsze łódki :) Z chęcią przyprowadzę tu mojego bąbla jak podrośnie :) 11:26, 26.12.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

JarząbekJarząbek

0 0

Ja chodziłem do modelarni w Domu Kultury Stokłosy. Na dole była taka salka. Chyba jednym z nielicznych plusów "komuny" na Ursynowie była masa klubów dla dzieci i młodzieży, gdzie za symboliczną złotówkę można było brać udział w różnych zajęciach, gry, plastyka, sport w małym wydaniu np. ping pong. Na Koncertowej był klub 606. Dzisiaj szkoła języka angielskiego dla dzieci. 13:19, 28.12.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%