Lotnicze pogotowie ostrzega kupców spod szpitala: "Ten bazarek pofrunie"

Ursynów doczeka się latającego bazarku? Zdaniem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nowa giełda pod Szpitalem Południowym pofrunie wraz ze startującymi tam helikopterami. Kupcy nie mają jednak zamiaru nigdzie odlatywać. I nie wierzą w powtórkę fruwających namiotów na jarmarku sprzed 6 lat.

Mieszkańcy na "Naszym Bazarku" pod Szpitalem Południowym zakupy robią od czerwca. Świeże jajka, warzywa, owoce - to wszystko można znaleźć na kilkudziesięciu stoiskach na rogu Pileckiego i Gandhi. Bazarek powstał w wyniku podziału kupców z "Dołka".

Zdaniem ratowników z Lotniczego Pogotowia Ratunkowego nigdy nie powinien w okolicy szpitala powstać. Bazarek znajduje się na prywatnej działce sąsiadującej ze Szpitalem Południowym, tuż pod lądowiskiem dla helikopterów. Ponad częścią tego terenu przechodzi wytyczony kierunek startów i lądowań.

- Podmuch lądujących i startujących maszyn może zdmuchnąć cały ten bazarek. Może nie tyle ludzi, ale wszystko inne już jak najbardziej - stwierdza Justyna Sochacka, rzecznik LPR.

Do władz szpitala trafiło pismo w tej sprawie. Już kilka miesięcy temu w odpowiedzi na nasze pytania Szpital Południowy nie ukrywał, że nie podoba mu się targowisko przy ogrodzeniu. Ale ponieważ teren jest prywatny, a plan miejscowy nie zakazuje umiejscowienia tam tego typu działalności, urzędnicy ursynowskiego ratusza nie widzieli podstaw do interwencji.

Problemy wyssane z... powietrza?

Na razie ratownicy LPR z lądowiska nie korzystali ani razu. Ale gdy zostanie ono wpisane do rejestru lądowisk i lotnisk, a szpital ruszy pełną parą, w końcu się to zmieni. Do głównego zainteresowanego wiadomość ta jednak nie dotarła.

- Pierwsze słyszę o czymś takim. Ale to wyimaginowany problem! Ostatnio mieliśmy do czynienia z olbrzymimi wichurami i nic się nie działo. Dlaczego miałoby się dziać w przypadku helikopterów? Poza tym ile razy tak naprawdę będą tutaj lądować? - pyta prezes "Naszego Bazarku" Marek Polanowski.

Zapewnia przy tym, że namioty są porządnie przymocowane do podłoża i nie ma szans, żeby odfrunęły. Innymi słowy: kupcy są przygotowani na lądowania śmigłowców. Nikt nie ma też mocy, żeby ich stamtąd ewentualnie wykurzyć. Nawet śmigła helikopterów Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

- Działamy na terenie prywatnym i na pewno się nie wyniesiemy - podkreśla prezes Polanowski. Jak informowaliśmy w czerwcu, handlowcy mają podpisaną umowę na najem prywatnego terenu przy szpitalu na trzy lata.

Już raz namioty handlowców, choć nie tych, latały po Ursynowie. W grudniu 2015 roku z powodu potężnej wichury przyczepność straciły źle zabezpieczone stoiska jarmarku bożonarodzeniowego przy kościele Wniebowstąpienia Pańskiego.

[ZT]5044[/ZT]