Zamknij

"Ludzie z Ursynowa są bardziej przyjaźni". Sąsiedzi o sąsiadach w niezwykłej publikacji

11:47, 24.10.2021 Greta Sulik
Skomentuj GS GS

Mieszkańcy osiedla Wyżyny postanowili podzielić się swoimi ciekawymi historiami z życia na Ursynowie. Seniorzy, którzy uczęszczają na zajęcia w Natolińskim Ośrodku Kultury opisali w krótkiej publikacji to, jak widzą i jak wspominają naszą dzielnicę. - Chcemy, aby w ten sposób sąsiedzi mogli się nawzajem poznać - mówią.

Janusz Olczyk jest związany z Ursynowem od 1985 roku. Zachwycony tą częścią Warszawy sprowadził się do niej niespełna 3 lata później. W NOK zajmuje się kulturą, ale przede wszystkim spotkaniami z seniorami. Przez ostatni rok wraz z najstarszymi mieszkańcami Ursynowa stworzył sąsiedzką publikację, która ukazuje w pigułce życie mieszkańców dzielnicy.

Dzisiaj, kiedy zatarły się wyraźne różnice zewnętrzne, cechujące człowieka wsi od miastowego, nadal zauważam u znajomych i sąsiadów pewne nostalgiczne i obyczajowe cechy zachowań. Zwłaszcza w okresie świąt dorocznych pakują się do auta i znikają na kilka dni, a gdy wracają, słychać pobrzękiwania słoików z pysznościami. Wtedy zazdroszczę im tych domowych wyrobów.

Mieszkają tu już wiele lat, ale nie stali się rdzenni, bo i jak niby mieliby się nimi stać, od przeszłości nikt się nie uwolni, nawet gdy mówi się: zrywam z przeszłością.

- pisze we wstępie publikacji "My z Wyżyn" pan Janusz, z którym rozmawiamy.

Dlaczego stworzył pan "My z Wyżyn"?

Od wielu lat zastanawiam się nad określeniem tożsamości ursynowian. Kiedyś myślałem, że ludzie utożsamiają się tu z metrem. To nie jest w żaden sposób nasza tożsamość. Jeszcze zanim powstało metro, mieszkali tu ludzie, którzy mieszkają do dziś lub z tej dzielnicy się wyprowadzili. Nie było jak nas tutaj wyróżnić, a my jesteśmy grupą społeczną, która wydaje mi się dość charakterystyczna. Od kiedy tu mieszkam, obserwuję ludzi i postanowiłem zapisać swoje wnioski na ich temat.

Nie łatwo chyba zachęcić ludzi do opisania obcym swojego prywatnego życia...

Chciałem, żeby ludzie ruszyli głowami. Wiem, że pisanie to najtrudniejsza forma twórczości - od napisania wypracowania w szkole po napisanie podania. Przekazywanie swoich myśli to coś, czego nikt się nie chce podjąć. Stwarzam innym możliwość, aby mogli dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniami.

Kogo znajdziemy w tej publikacji? Kim są ludzie z Wyżyn?

Tak się składa, że znam całkiem dobrze wszystkich autorów rozdziałów. Mimo to okazało się, że odkryli przede mną jakieś fakty o sobie, których nie znałem. To są ludzie, którzy mieszkają tutaj od lat, o najróżniejszych zainteresowaniach i profesjach - a to są rzeczy, które najlepiej określają człowieka. To osoby, które codziennie widzimy na ulicy i mijamy bez wzruszenia. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że inni ursynowianie są wielce ciekawi i mogą wzbogacić nas swoim życiowym doświadczeniem, wiedzą praktyczną i teoretyczną.

Sadek Natoliński niczym "Aleja Zakochanych"

Autorką jednego z rozdziałów jest Helena Laskowska. Urodziła się podczas Powstania Warszawskiego na Solcu i to właśnie w okolicach Śródmieścia spędziła większość swojego życia. Od kwietnia 2004 roku jest mieszkanką osiedla Wyżyny. To niezwykle ciekawa postać - ukończyła Wydział Filologii Polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, jest dziennikarką i redaktorką pism o tematyce kobiecej, rodzinnej i zdrowotnej. Pani Helena to  również stała bywalczyni teatrów, spektakli operowych i baletowych, a także wytrwała czytelniczką książek. To właśnie poprzez lektury znalazła wspólny język z panem Januszem.

Jakie było Pani pierwsze wrażenie o Ursynowie? 

Trafiłam na Ursynów z samego Śródmieścia, gdzie teraz zieleni jest więcej, ale 17 lat temu było jej niewiele. Na Natolinie zachwycił mnie bezpośredni kontakt z przyrodą. Odkryłam wtedy, że w mieście też są cztery pory roku. Moją największą miłością stał się wtedy Sadek Natoliński. Sprowadziłam się na osiedle Wyżyny wiosną i gdy zaczęłam iść tym starym sadem z kwitnącymi jabłoniami, przyszło mi na myśl jedno - Ania z Zielonego Wzgórza i Aleja Zakochanych. 

Czasami wydaje mi się, że mieszkam na wsi, gdzie niekiedy przejedzie jakiś samochód. W moim poprzednim życiu okna z mojego pokoju wychodziły na Tamkę. Nieustający szum samochodów, smród spalin i w dzień, i w nocy. Wówczas mi to nie przeszkadzało.

A teraz… lubię pojechać sobie na Nowy Świat, Krakowskie Przedmieście, obejrzeć wystawy, wypić kawę w którejś z licznych kawiarenek. I wrócić do siebie, do swojego domu.

- pisze w "My z Wyżyn" pani Helena.

Czym wyróżniają się tu ludzie?

Tu jest inny rytm życia. Wszystko jest spokojniejsze i odczuwam, że jestem na przedmieściach wielkiego miasta. Tu idę do Pasażu Natolińskiego i ciągle kogoś znajomego spotykam. Tego w Śródmieściu nie miałam. Na Ursynowie zna się ludzi, to taki przedsmak mniejszej miejscowości. 

Czy "My z Wyżyn" to zachęcenie ursynowian, aby poznali się lepiej?

To jest okazja do pokazania ludzi. Tu nie chodzi o to, aby wskazać, że coś się zmieniło czy wybudowało. My wszyscy mamy swoje biografie - to się przekłada na obraz ludzi, którzy tu mieszkają. Odkryłam, że Ursynów to nie sypialnia Warszawy, a miejsce, gdzie można też żyć na co dzień i korzystać np. z kultury. Mieszkam sama, ale to nie problem - mam tu dużo znajomych, zaraz ktoś mnie zaczepi i nie czuje się samotna. 

Czyli mieszkańcy Ursynowa są zintegrowani?

Ludzie wszędzie są jednakowi, jednak tu na Ursynowie - wyjątkowo przyjaźni. Najbardziej odczułam to w pandemii. Okazało się, że mimo iż nie rozmawiamy ze sobą, to my się znamy. Na mojej klatce schodowej  mieszka sporo młodych ludzi z małymi dziećmi. Wiedzieli, że mieszkam sama i poczuli się zobowiązani do opieki nade mną. Bez przerwy miałam dzwonek do drzwi - czy może jakoś pomóc, wynieść śmieci czy zrobić zakupy. Poczułam wtedy tę integrację międzypokoleniową i poczucie, że ludzie chcą sobie wzajemnie nieść pomoc. Mimo dystansu społecznego dystans między sąsiadami się zmniejszył.

Więcej historii naszych sąsiadów możemy przeczytać w bezpłatnej publikacji "My z Wyżyn" (po kliknięciu otworzy się plik PDF). Jest to praca wolontariuszy z Klubu Seniora "Wrzos" oraz pracowników Natolińskiego Ośrodka Kultury. Rozmowy z mieszkańcami są owocem działalności domu kultury w czasie pandemii.

(Greta Sulik)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

EksursynowiankaEksursynowianka

6 0

Pani Helena to wspaniała osoba o ogromnym uroku osobistym, bardzo otwarta i życzliwa. Gratuluję publikacji! 15:34, 24.10.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%