Zamknij

Ludzie zabierają młode ptaki, aby im pomóc. W rzeczywistości kradną matce dzieci

14:15, 19.06.2021 Greta Sulik Aktualizacja: 22:21, 25.06.2022
Skomentuj pixabay.com pixabay.com

Zaczęło się lato, a młode ptaki zaczynają opuszczać gniazda. Często możemy je spotkać na ursynowskich trawnikach czy chodnikach. Chcemy im pomóc i uważamy, że robimy dobrze. Ale czy na pewno? Dobre chęci w takim przypadku często są zwykłą nadgorliwością.

Zawsze musi nadejść ten moment, w którym dziecko opuści rodzinne gniazdo. Zbliżające się lato to okres, w którym wyfruwają z niego urodzone na początku wiosny pisklaki. Na początku może to im iść nieporadnie, wiec lądują na trawniku. I będą tam lądować. W końcu kto z konia nie spadł, nie nauczy się jeździć.

Podlot nie jest już nieopierzonym pisklęciem. Nie jest też jeszcze w pełni samodzielnym ptakiem, zdolnym latać i zdobywać pożywienie. Opuszczenie gniazda nie oznacza, że nie ma kto się nimi zająć. Rodzice wciąż się nimi opiekują i czuwają. W maju i czerwcu jest ich prawdziwy wysyp. To właśnie wtedy gniazda opuszczają szpaki, jerzyki czy wróblowate.

Przyrodnicy apelują, aby ich nie ruszać. W ten sposób możemy narazić ptaka na niepotrzebne cierpienie czy stres. W niektórych przypadkach może to doprowadzić nawet do jego śmierci. Czas spędzony pod opieką rodziców to najważniejsza w ich życiu lekcja - jak przetrwać w mieście, a nauczycielami są ptaki dorosłe, które doskonale wiedza jakie są niebezpieczeństwa i jak ich unikać.

- W ośrodku rehabilitacji lub - jeszcze gorzej - w domu pisklę rośnie, rozwija się, ale nie uczy się tego co będzie potrzebne do przeżycia. Tak, życie pisklęcia, szczególnie podlota, jest niebezpieczne, ale zamknięcie ptaka w ośrodku rehabilitacji jedynie oddala w czasie moment konfrontacji z życiem i niebezpieczeństwami, jakie czyhają na ptaki - tłumaczy dr Agnieszka Czujkowska z Ptasiego Azylu w Warszawie.

Pomoc to często zagrożenie dla podlotów

Jeżeli podlot nie jest ranny, nie należy go ruszać. W sytuacji kiedy widzimy, że z ptakiem ewidentnie jest coś nie tak - np. nie reaguje na naszą obecność - należy zadzwonić po Eko Patrol Straż Miejskiej pod nr 986. Jeżeli zdecydujemy się zawieźć rannego podlota na własną rękę do azylu, warto najpierw do zadzwonić do ośrodka i upewnić się czy nie jest przepełniony.

Większość pacjentów ośrodków rehabilitacji w sezonie lęgowym to niepotrzebnie zabrane podloty – ofiary „porwań” czyli niepotrzebnych interwencji. Ptak potrzebuje pomocy tylko jeśli: nie jest opierzony, ma wyraźne rany, po długiej obserwacji nie stwierdzono obecności rodzica lub jest atakowany przez inne zwierzęta.

Co w sytuacji, kiedy nie tylko nasze dobre chęci są dla nich zagrożeniem - ale i czyhający za rogiem kot?

-To proste – zlokalizować opiekunów kota i poprosić o areszt domowy - żartobliwie ujmując. Natomiast jeśli nie ma w pobliżu rodziców i nie bronią malucha, można interweniować - mówi dr Czujowska.

Przypomnijmy zatem - nie należy zabierać z trawników podlotów. Zderzenie się w tak bliskiej okoliczności z człowiekiem to dla nich niejednokrotnie wyrok śmierci. 

(Greta Sulik)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

Stanisław AniolStanisław Aniol

5 0

Greto,a co zrobić jeżeli takiego podlotka kot przynosi mi w zębach.Ja go natychmiast mu odbieram i nie wie gdzie go odnieść,gdyż kot nie chce powiedzieć skąd go przyniósł. 16:43, 19.06.2021

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

issaaissaa

2 0

co zrobić? no, pomyśl... 09:38, 21.06.2021


reo

Stanisław AniolStanisław Aniol

0 0

Myślę...o Tobie issaa.Prosto i łagodnie. 02:15, 23.06.2021

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%