Zamknij

"Martwe jeże i koty". Na Dembowskiego ktoś truje zwierzęta?

14:45, 20.04.2017 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 11:32, 21.04.2017
Skomentuj SK SK

Na Dembowskiego ktoś truje zwierzęta - alarmują mieszkańcy. W ciągu ostatniego miesiąca w okolicy znaleziono kilka martwych kotów oraz jeży. - One na pewno nie zdechły z przyczyn niezależnych od człowieka - mówią obrońcy zwierząt.

Na osiedlu spółdzielni "Jary" widać ostatnio ogłoszenia ostrzegające właścicieli psów i kotów. 

W ostatnich dniach w tej okolicy znaleziono kilka marwtych kotów. Prosimy o zwrócenie uwagi na podejrzanie zachowujące się osoby i przypilnowanie swoich zwierząt

- czytamy na jednej z wywieszek na altance śmietnikowej przy Służby Polsce 3.

- W święta na trawniku znaleziono 2 martwe jeże, kolejne trzy w okolicy Dembowskiego. Ktoś musi rozsypywać trutkę - mówi Teresa Grycuk, mieszkanka osiedla.

Tydzień temu również w okolicach Dembowskiego znaleziono martwego szarego kota a wcześniej przy klatce schodowej innego bloku leżała zdechła kocica.

- Koty nie umierają na środku chodnika. Słyszałam o tej sprawie - mówi pani Ewa, która od 13 lat karmi koty na osiedlu Jary. To jedna z kilkudziesięciu społecznych karmicielek kotów, które pomagają bezdomnym zwierzętom przetrwać w mieście.

- Mi też od około 25 marca z rejonu Dembowskiego zaczęła znikać kocica, którą karmię - dodaje pani Ewa. - To dziwne zachowanie, bo koty są konserwatywne i lubią być w stałych miejscach. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało.

Opiekunowie zwierząt są przerażeni. Już dawno na Ursynowie nie ginęło tyle kotów w tak krótkim terminie. I choć nikt nikogo za rękę nie złapał a dowodów zwyczajnie brak, ludzie są przekonani, że w okolicy grasuje człowiek podrzucający truciznę na trawnikach. 

- To kompletny brak empatii dla zwierząt! Nie wiem dlaczego ludzie coś takiego robią! Czy nie rozumieją, że to pożyteczne stworzenia, które tępią gryzonie? - zastanawia się pani Ewa.

Bezdomne koty, którymi opiekują się karmiciele to zwierzęta wysterylizowane, a więc nie brudzą i nie śmierdzą. Mimo to wciąż znajdują się osoby, którym przeszkadzają. Każdego roku na Ursynowie są przypadki zaginięć zwierząt i podejrzeń o rozsypywanie trutki. 

Ostatnio taka sytuacja miała miejsc w ubiegłym roku na Kabatach oraz przy Teligi na rogu Gandhi i Rosoła. Kilka lat temu przy Dembowskiego ginęły psy a 12 lat temu na Natolinie ktoś podpalił koty, które mieszkały we włazie studzienki.

- Bardzo się ten ktoś namęczył, aby to zrobić. Na szczęście koty uciekły - mówi ze smutkiem pani Ewa.

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(1)

JeżJeż

10 0

Chętnie ufunduję nagrodę dla uprzejmego sąsiada, który wskaże truciciela. 20:33, 20.04.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo
0%