Mieszkańcy Pileckiego: jesteśmy zastraszani przez bandziorów!

Mieszkańcy bloków komunalnych przy ulicy Pileckiego uważają, że są terroryzowani. Boją się o zdrowie i życie. Twierdzą, że osiedle zamieszkują osoby, które wiecznie wszczynają awantury i są niebezpieczne dla otoczenia. Proszą o pomoc bo nie chcą dłużej mieszkać w takich warunkach.

Na zachowanie grupy młodych lokatorów narzekają głównie osoby starsze. Ich zdaniem młodzi robią co chcą. Piją, biją się, awanturują, niszczą ogólne mienie i grożą sąsiadom, którzy zwracają im uwagę.

- Ja boję się już z domu wychodzić. Tak tu się zrobiło. Mieszkamy w jakimś piekle. Tu się nie da żyć. Ale nie patrzę na to wszystko obojętnie. Zawsze reaguję jak coś się dzieje na osiedlu. Dlatego jestem wytykana palcami. Nie raz słyszałam groźby pod swoim adresem – opowiada jedna z mieszkanek, która nie chce ujawniać imienia i nazwiska.

- Raz nawet sądziłam się z „takim jednym”. Kiedyś poprosiłam go, żeby zachowywał się ciszej, to podszedł do mnie i uderzył w twarz. Sąd uznał go za winnego, ale dał mu karę w zawieszeniu, więc dalej chodzi po osiedlu i rozrabia. Wiecznie słyszę tylko wyzwiska – kontynuuje nasza rozmówczyni.

Jej wersję potwierdzają inni starsi sąsiedzi.

- Trzeba tu zamieszkać, żeby na własnej skórze przekonać się o tym co tu się dzieje. Teraz dzielnica buduje nam na osiedlu plac zabaw. Dopiero wtedy się zacznie. To wszystko będzie zniszczone. Wystarczy, że towarzystwo popije. Już i tak awanturom nie ma końca – opowiada pani Zofia, mieszkanka osiedla.

- Nikt nie reaguje. Dzielnicowy nawet do nas nie zagląda. Mundurowi się boją tych wyrostków. Starszych ludzi z osiedla, wyzywają nawet dzieci. Takich mają rodziców i tak są wychowywane – mówią mieszkańcy.

Osiedle jest podzielone na dwie grupy – osoby starsze, które dbają o wszystko, sprzątają śmietniki, klatki schodowe, sadzą kwiaty, zbierają śmieci. Ale są też tacy, którzy rozrabiają, piją i awanturują się. Robią wszytko by uprzykrzyć starszym ludziom życie.

- Nawet kwiaty z ogródków wyrywają po złości. To takie bandziory są – komentują nasi rozmówcy.

Czy jest szansa, aby na osiedlu przy Pileckiego zapanował względny spokój?

- Dzielnicowy cały czas nadzoruje to co dzieje się w jego rewirze. Inna sprawa, że mieszkańcy nie zgłaszają do nas interwencji. Skąd zatem mamy wiedzieć, że coś złego się dzieje. Oczywiście zajmiemy się sprawą. Na przyszłość proszę mieszkańców o to by byli w stałym kontakcie z dzielnicowym - mówi Naczelnik Wydziału Prewencji w ursynowskim komisariacie, asp. sztab. Jacek Wojtyra.

Policja obiecała, że zajmie się zakłócaniem porządku i spokoju na terenie osiedla komunalnego przy Pileckiego. Niebawem sprawdzimy czy coś zmieniło się na lepsze.