Zamknij

Mieszkańcy Ursynowa kupujcie auta pewni siebie!

12:31, 12.11.2017 Redakcja Haloursynow.pl Aktualizacja: 12:45, 12.11.2017
Skomentuj mat. partnera mat. partnera

Wyobraźmy sobie świat, w którym zakup samochodu jest równie prosty co pieczywa w ulubionej piekarni. Wyobraź sobie, że sprawia Ci to tylko radość, a nie napawa różnego rodzaju obiekcjami i wątpliwościami. Wyobraź sobie, że jesteś pewien tego, że Twój samochód nie ma ciemnych plam na swojej historii. A teraz pomyśl, że to wszystko jest... możliwe.

Specyfika rynku samochodów używanych

Na Ursynowie nie brakuje ciekawych ofert z samochodami na sprzedaż. Atrakcyjne ceny biorą się z dużej konkurencji na rynku, jest w czym wybierać. Rodzi się jednak pytanie ile z tych samochodów pochodzi z pewnego źródła. Nietrudno w dzisiejszych czasach sprowadzić samochód, toteż wiele osób widzi w tym łatwe źródło dochodu. Pokłosiem tego są niestety samochody, których ukryte wady, spowodowane barwną w kolizje i przygody historię, robią z nich złom na kółkach zalewający nasze ulice. To już nie tylko problem sprowadzonych pojazdów, lecz także krajowych modeli, które w ciasnych miastach nie raz doświadczyły bliskich spotkań z innymi użytkownikami dróg.

Każdemu zależy, aby kupić samochód, który będzie służył jak najdłużej, ale jaką mamy pewność, że słowa sprzedawcy są szczere? Kupiłeś używany samochód, po jednej zimie lakier w niektórych miejscach zaczął się łuszczyć, pojawiły się bąble, co gorsze - przestał działać! Jesteśmy w gorącym okresie sprzedaży, bo teraz trzeba się po prostu pozbyć samochodów, które kryją pod warstwą lakieru (albo powiedzmy to wprost szpachli) kolizje i wypadki.

Kupuję samochód, nie sprawdzam jego historii

"W takim stanie jakim jest, taki sprzedaję" - hasło handlarza, które można usłyszeć przez telefon, jako odpowiedź na niewygodne pytania dotyczące przeszłości pojazdu. Handlarze nie chcą poznać historii pojazdu, ta niewiedza jest dla nich wygodniejsza. Hipotetycznie – kupiliśmy używany samochód. Nic nie wzbudziło u nas niepokoju, auto prowadzi się dobrze, jest czyste, nic nie stuka, nic nie puka. Dochodzi do tego niezła cena i tym oto sposobem mamy nasze, nowe, cztery kółka pod domem. Udało nam się to zrobić z marszu, nie trzeba było daleko szukać, bo Ursynów pełen jest komisów i ofert sprzedaży pojazdów.

Przychodzi wiosna, nasze auto pokrywa na nadkolach, progach rdzawy nalot, wyskakują gdzieniegdzie charakterystyczne bąble i niby nic złego się nie dzieje, bo to powierzchowna korozja. Ale skąd mogła się wziąć? Koncerny dwoją się i troją od lat, aby zapobiegać korozji na długie lata, nie możemy usprawiedliwiać tego zimą, więc skąd się bierze? Otóż w miejscach, gdzie pojazd zaczyna korodować musiało dojść do interwencji blacharsko-lakierniczej. Co zrobimy z tym faktem kilka miesięcy po zakupie? Zupełnie nic, pozostaje nam albo dobrze go naprawić, co wiążę się z ogromnymi kosztami, albo czekać, aż za kilka zim rozpadnie się sam na kawałki. Inny problem to skorodowane elementy nośne pojazdu, czy zawieszenie, łatwo to zakamuflować, bo za 18 złotych kupimy antykorozyjną farbę w spray'u. Ma matowy, czarny odcień, ślicznie zakrywa wszelkie niedoskonałości, jednak nie naprawia już skorodowanego elementu, ma tylko zapobiegać.

Po zimie to wszystko wyjdzie znowu na wierzch, czy zabierzesz swoją rodzinę, znajomych na wakacje za rok samochodem z zardzewiałym zawieszeniem? Raczej nikt rozsądny tego nie robi. Ale sam masz sobie za złe, jak ktoś rozsądny mógł kupić coś takiego? To po prostu się zdarza, jeśli chcesz komuś ufać przy zakupie pojazdu to możesz tylko sobie. Jak zyskać pewność siebie?

Przykro to mówić, ale niestety w dzisiejszych czasach zakup używanego pojazdu jest jak walka na froncie, nieprzyjaciel w postaci nieuczciwego handlarza, który chce z Ciebie wyssać jak najwięcej banknotów nie jest łatwa. Tak samo jak w bitwie, tak samo przy zakupie pojazdu, aby być stroną zwycięską, musisz się dobrze uzbroić.

Kupuję samochód i... wiem o nim wszystko!

W ofercie sprzedaży handlarz oferuje książeczkę do wglądu, to dobrze? Niby tak, ale za 50 złotych kupisz taką na ursynowskim targowisku "Na dołku". Wszystkie papiery są kompletne, ale czy możesz powiedzieć z czystym sumieniem, że auto które kupujesz na 100% nie było kradzione? Wyobraź sobie, że dowiadujesz się o tym 3 miesiące po zakupie, w takiej sytuacji Policja ma pełne prawo Ci auto zabrać i nie masz ani auta, ani pieniędzy. Albo dla przykładu na kolejnym przeglądzie dowiadujesz się, że masz "składaka", twój samochód nie wyjechał w tej formie z fabryki, jakiej jest obecnie. Z każdym kolejnym zdaniem teza postawiona na początku akapitu wydaje się coraz bardziej absurdalna prawda?

A gdyby tak odpowiedź na wszystkie wątpliwości brzmiała – nie! Gdyby mieć wiedzę i odpowiedź na każde niewygodne pytanie? To wszystko jest możliwe, a wystarczy nam do tego numer VIN. Bo właśnie sprawdzając numer VIN pojazdu dowiesz się o nim wszystkiego co musisz wiedzieć, zanim stanie się Twój.

Ten unikalny dla każdego pojazdu zestaw znaków to kopalnia wiedzy, a żeby ją wydobyć potrzeba nam zastępu górników? Wcale nie! Bardzo pomocne okazuje się sprawdzenie VIN na podstawie którego możemy wygenerować historię pojazdu w Autoraport.pl.

Historia pojazdu da nam odpowiedź na pytanie, czy auto było kradzione, miało wypadek, albo kolizję. Każda książeczka serwisowa mogła zostać podrobiona, cofnięcie licznika przebiegu pojazdu jest proste jak zainstalowanie aplikacji na smartfonie. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym szybciej uchronimy się od problemów i frustracji związanych z zakupem trefnego pojazdu. Używanych i w 100% bezwypadkowych pojazdów jest o wiele mniej niż wskazywałyby na to ogłoszenia. Niestety sprzedawcy oszukują a efekt końcowy jest taki, że samochody stają się bezwypadkowe tuż przed sprzedażą.

Recepta na wątpliwości przy zakupie pojazdu

Kupno samochodu, to co prawda nie zakupy w hipermarkecie to może być prostsze niż nam  się wydaje. Mając wiedzę o jakimś produkcie kupujemy go z większą ochotą i pewnością siebie. I mimo iż zakup samochodu to decyzja na lata to dlaczego nie miałby być prosty i bez zbędnych wątpliwości?

Sprawdzanie VIN pojazdu w niezależnym źródle to dobry zwyczaj, który może nas uchronić od niechcianych niespodzianek, poprzez dostęp do rzetelnych i sprawdzonych informacji na temat historii auta, które nas zainteresowało. Dzięki temu dużo pewniej będzie się nam go prowadziło, zyskamy satysfakcję z dobrze wydanych pieniędzy.

Komfort kupowania możemy sobie zapewnić sami, musimy się dobrze uzbroić i możemy przystępować do ewentualnych negocjacji. Zabieramy VIN, wprowadzamy go na Autoraport.pl i generujemy całą historię pojazdu, oryginalne dane techniczne, weryfikujemy przebieg pojazdu. To wszystko jest proste i na wyciągnięcie ręki, dlatego nie kupujmy kota w worku, nie dajmy się oszukać, nie róbmy sobie niespodzianek na przyszłość, bo samochód z niepewnego źródła to właśnie taka nieprzyjemna niespodzianka, która jest jak tykająca bomba, w końcu wybuchnie i wtedy może zdewastować nie tylko nasz portfel, ale i zdrowie nasze, bliskich, którzy taką bombą podróżują.

(artykuł partnera)

(Redakcja Haloursynow.pl)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(8)

BognaBogna

5 1

Sprzedawałam ostatnio 11 letnie auto - szlak trafia jak przyjeżdżają oglądają wchodzą pod samochód - ludzie to auto miało 11 lat a czułam się jakby auto wyjechało z salonu......zawsze coś się znajdzie w samochodzie tyloletnim. Czasami kupujący też przesadzają za 12tys chcą mieć nówkę sztukę...... 17:16, 12.11.2017

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

PawcioPawcio

4 0

Pani Bogno przechodziłem przez to samo wiem więc o czym Pani napisała w Swoim komentarzu. ,,Fachowiec" który chciał kupić auto upierał się, że auto było bite - pojechaliśmy na sprawdzenie auta i zostało wnikliwie sprawdzone i okazało się, że bite nie było. Mina ,,fachowca" mówiła sama za siebie. Też świecił pod autem, palcami progi sprawdzał....jedna wielka masakra. Handlarze natomiast proponują ceny z kosmosu o 5-6 tys mniej niż auto jest warte. Dlatego warto poczekać i sprzedać zwykłemu Kowalskiemu, ponieważ wtedy się nie straci :) 07:19, 13.11.2017


reo

BUSBUS

2 0

Moją seryjną E36 1.8 w sedanie z 96 roku bez żadnej "wioski" (miała nawet pomarańczowe kierunkowskazy) sprzedawałem prawie rok za małą kwotę w okolicach 7 tysięcy złotych. Zadbana bez podtlenku, minimalne ślady korozji na kilku elementach no ale, że przebieg prawie 300 tyś. km to zainteresowanie było bardzo małe. Swego czasu przyjechał bolek z okolic Radomia (gdzie później okazało się, że to handlarz) targował się jak głupi, podziękowałem mu a na koniec powiedział tylko "Panie jakby tu przekręcić licznik o 100 tyś. km w dół to auto by poszło w góra dwa tygodnie". Ludzie nadal wolą kupić z przekręconym licznikiem a całe auto zlepione z innych niż zadbane z większym przebiegiem, bardziej prawdziwym. Tak to w polszy wygląda. 09:49, 13.11.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

SunekSunek

0 0

Dwa lata temu kupowałem auto "z ulicy", okazało się po roku że zarówno z przodu jak i z tyłu był bity... Mimo że sprzedawca zapewniał że miał tylko małe obcierki. Teraz dzięki temu artykułowi wiem, co zrobić żeby się bardziej zabezpieczyć! 10:26, 16.12.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

DizzyDizzy

0 0

Nie znam się za bardzo na samochodach i zawsze kupowałem samochody tak "na oko" - czy dobrze pali, jeździ, ładnie wygląda. Po tym artykule chyba bardziej zacznę sprawdzać historię samochodu i jego stan techniczny, bo strach jeździć samochodem składanym z dwóch, w którym strefa zgniotu się skończy w bagażniku. 12:43, 20.12.2017

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

smogasmoga

0 0

Bardzo pomocny artykuł. Warto sprawdzić co się kupuje a nie kupować kota w worku, bo później trzeba sie z tym kotem meczyć. 10:31, 10.01.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

PeeDee groobyPeeDee grooby

0 0

W POlsce to zgroza .Z 5 aut robia jedno .Warto wiedzieć o takich akcjach .Pomocny artykuł dla laików. 09:39, 08.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

KaśkaKaśka

0 0

A opiłki metalu w Oplu Astrze z 2006 roku, to jak mógł handlarz ukryć, bo auto po roku czasu nie miało oleju, jeden litr, a po kupnie o przed pierwszym przeglądem u mnie było ok, po moim pierwszym jest minimalny stan oleju, a nie przejeżdżam rocznie więcej jak 10tys. km.
Co do artykułu to trochę racji w tym jest, trzeba podejmować decyzję z głową. 15:39, 18.03.2018

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%