Zamknij

Miliony wyparują z Ursynowa! Spółdzielnie się boją. ZAPŁACISZ TY!

16:41, 06.03.2014 Sławek Kińczyk Aktualizacja: 14:47, 08.03.2014
Skomentuj SK SK

W 2006 roku wysoko postawiony urzędnik w ówczesnym MSWiA wpadł na pomysł, by poprawić bezpieczeństwo przeciwpożarowe mieszkańców wysokich bloków - tych powyżej 9 kondygnacji. Sklecono rozporządzenie, które nakłada na właścicieli i zarządców bloków (także tych starych!) obowiązek wyłożenia grubych milionów na budowę nowych instalacji przeciwpożarowych. Ludzie muszą wyłożyć kilka tysięcy od mieszkania na przeróbkę pionów przeciwpożarowych. Efekt? Ale ani trochę nie staną się przez to bezpieczniejsi!

Wprowadzenie nowych przepisów odbyło się przy ogromnym proteście wspólnot mieszkaniowych i spółdzielni. Dlaczego bowiem prawo ma działać wstecz? Tego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych do dziś nie umie wyjaśnić. Od kilkunastu dni czekamy na oficjalne stanowisko resortu w tej sprawie. MSW myśli... nad prostymi pytaniami.

O ile jednak unowocześnienie projektów instalacji ppoż w nowobudowanych budynkach jest zrozumiałe, o tyle przebudowanie ich w starych PRL-owskich blokach albo graniczy z cudem, albo kosztuje fortunę. Kogo? Oczywiście nie urzędników, którzy pisali rozporządzenie…

W wielu ursynowskich spółdzielniach rachunki wysyłane są właśnie do lokatorów. Wiele spółdzielni i wspólnot ciągle się zastanawia: skąd wziąć pieniądze na wymianę pionów suchych na te nawodnione? I z niepokojem wyczekują na ewentualną decyzję straży pożarnej, która może im nakazać natychmiastowe przystąpienie do wymiany pionów. Takich decyzji w Warszawie rocznie wydaje się około 25.

Ile to kosztuje i dlaczego tak dużo?

Koszty są bardzo wysokie. W jednej ze spółdzielni mieszkaniowych w naszej dzielnicy wynoszą ok. 300.000 zł na jedną klatkę schodową! Czyli średnio 6.000 zł na mieszkanie!

Za te pieniądze trzeba zakupić odpowiednie rury, zawory, hydranty i zapewnić nawodnienie, czyli zbudować zbiorniki na wodę. Dodatkowo: nowe drzwi antypożarowe, klapy dachowe, wywietrzniki i spełniająca wszystkie wymogi strażaków instalacja elektryczna - jedna z najdroższych pozycji. A to nie koniec: dochodzą jeszcze koszty projektu, ekspertyz i pozwoleń. Firmy doradcze i projektowe z branży ppoż. mogą liczyć na sute gratyfikacje.

Na Ursynowie problem dotyczy wielu spółdzielni. Wszystkie obawiają się, że nagle otrzymają administracyjny nakaz dostosowania budynków do nowych standardów. Dlatego też przedstawiciele spółdzielni boją się nawet rozmawiać na ten temat.

- Muszę wykonać instalacje w 8 budynkach. Gdyby przyszła tu straż pożarna i nakazała zrobienie tego natychmiast, w spółdzielni podniósłby się bunt. Lokatorzy musieliby dopłacić kilkanaście tysięcy złotych na mieszkanie. Nikt takich pieniędzy nie ma - mówi nieoficjalnie członek zarządu jednej ze spółdzielni.

Niestety, wprowadzając rozporządzenie, państwo nie pomyślało o możliwościach sfinansowania jego przepisów. Żaden fundusz nie wspiera tego typu inwestycji, tak jak to było w przypadku np. termomodernizacji.

- Popełniono błąd uogólniania - mówi wprost Andrzej Zięcina, kierownik działu techniczno-eksploatacyjnego SBM „Stokłosy”. - O ile te przepisy mogłyby dotyczyć biurowców i budynków naprawdę wysokich, to dopasowywanie ich do starych wieżowców mieszkalnych mija się z celem. Istniejący sprzęt strażacki w przypadku pożaru gwarantuje dotarcie do każdego mieszkania, nawet tego na ostatnim piętrze. Po to właśnie straż kupowała drabiny i wielkie cysterny. Ponoszenie tak wysokich kosztów jest więc nieuzasadnione.

Nikt już nawet nie wspomina o dodatkowych kosztach utrzymania i konserwacji nawodnionych pionów. Są to urządzenia pod ciśnieniem, trzeba je utrzymywać w ciągłej sprawności. Oczywiście rachunek będą musieli zapłacić mieszkańcy. Widmo rozszczelnienia instalacji lub zniszczenia jej przez złodzieja już teraz spędza sen z powiek niejednemu zarządowi spółdzielni. - Gdy złodzieje rozkradali suche piony, nic się nie działo. Gdy w środku nocy ktoś odkręci hydrant lub ukradnie zawór to zaleje pół bloku! - mówi Andrzej Zięcina.

Przepisy ppoż. to "gorący kartofel"

MSW oraz strażacy oficjalnie występują w obronie rozporządzenia, powołując się na konieczność poprawy bezpieczeństwa mieszkańców wysokich bloków. W nieoficjalnych rozmowach już tak przepisu nie gloryfikują. Dlaczego?

Każdy strażak, który uczestniczył w choć jednej akcji potwierdzi, że straż po prostu nie korzysta z pionów wewnątrz budynków! Ani tych suchych, montowanych masowo w latach 90. Ani tych nawodnionych, do których budowy zmuszani są właściciele i zarządcy domów.

- Żaden dowódca jednostki gaśniczej nie zaryzykuje podjęcia decyzji o podłączeniu się do takiego pionu - mówi Haloursynow.pl anonimowo warszawski strażak. - Na miejscu nie wiemy czy pion działa prawidłowo, czy jest sprawny. A przecież o życiu ludzkim decydują sekundy! Nie można pozwolić sobie na błędną decyzję! - przekonuje.

Potwierdza to dokumentacja fotograficzna ostatnich ćwiczeń strażackich przy ul. Szolc-Rogozińskiego. Na zdjęciach (które publikujemy poniżej) wyraźnie widać, że strażacy używają własnej linii gaśniczej - wąż prowadzi od wozu do klatki po schodach aż na ostatnią kondygnację. Pion, w który wyposażony jest budynek, pozostaje niewykorzystany.

Jak tłumaczy sprawę rzecznik warszawskiej straży? - Jeżeli jest zagrożone życie ludzkie – wtedy czas jest najważniejszy. Dowódca akcji podczas przeprowadzanego rozpoznania sytuacji może nakazać sprawdzić ratownikom stan i sprawność istniejącej w budynku instalacji nawodnionych pionów gaśniczych. Jeżeli instalacja jest sprawna możemy, to oczywiście z niej skorzystać - mówi kpt. Adam Laudy z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.

Ile razy ją wykorzystano na Ursynowie? Ani razu! Bo ani w 2012, ani w 2013 roku na Ursynowie - na szczęście - nie doszło do pożaru wysokiego budynku. W Warszawie takie obiekty paliły się w ubiegłym roku 9 razy, ale za każdym razem strażacy używali własnego sprzętu.

Miliony wyrzucone w błoto

Strażacy z Ursynowa są bardzo dobrze wyszkoloną i wyposażoną jednostką do gaszenia pożarów w wysokich budynkach. Na stanie jednostki ratowniczo-gaśniczej nr 17 jest ogromna cysterna, która zapewnia odpowiednią ilość wody i wysoka drabina, która gwarantuje szybkie dostanie się nawet na 15-te piętro wieżowca.

Można więc z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że miliony wydane na przebudowę pionów zostaną zmarnowane… Oficjalnie oczywiście nikt tego nie powie, ale w rozmowach nieoficjalnych taka wątpliwość często się pojawia. - To jest absurd, za który my, spółdzielcy musimy zapłacić! - nie kryje emocji członek zarządu spółdzielni, który nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem.

Tezę o marnotrawstwie stanowczo potwierdza natomiast oficjalnie prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Stokłosy” - Sławomir Żuk.

- Nie sprzeciwiamy się poprawie bezpieczeństwa pożarowego - to jest poza dyskusją. Twierdzę jednak, że pieniądze wydatkowane w ten sposób i na cele określone w tym rozporządzeniu są pieniędzmi wyrzuconymi w błoto!

Prezes Żuk walczy o zmianę absurdalnych przepisów. Podnosił tę sprawę na ostatnim Kongresie Spółdzielczości, gdyż dotyczy to wielu budynków w całym kraju. Jednak na razie efektów nie widać.

Zamierza w tej sprawie napisać list do ministra spraw wewnętrznych. - Nie może być tak, że za skutki głupich pomysłów urzędników płacą mieszkańcy spółdzielni czy wspólnot. Te kwoty moglibyśmy przecież przeznaczyć na istotne prace remontowe, modernizacyjne, czy też w części – z większym myślę pożytkiem - nawet na doposażenie jednostek straży pożarnej - przekonuje Sławomir Żuk. W rzeczywistości pieniądze pójdą na wdrożenie przepisów, które realnie nie poprawiają bezpieczeństwa.

Wygląda na to, że państwo zamiast wyposażać straż pożarną w nowoczesny sprzęt woli zmuszać obywateli do ponoszenia gigantycznych kosztów na wątpliwej przydatności instalacje. Wszyscy jesteśmy przegrani: obywatele, straż i państwo. Kto zyskuje? Firmy zarabiające na projektowaniu i instalowaniu tego typu rozwiązań. Oraz - jak mówi wielu moich rozmówców - pazerne i wpływowe lobby „pożarowe”, które narzuca swoje rozwiązania zasłaniając się „dobrem wspólnym” i „nowoczesnymi rozwiązaniami w dziedzinie pożarnictwa”. Może nowy minister zatrzyma to szaleństwo.

(Sławek Kińczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%