Dożywocie dla mordercy 63-letniej mieszkanki Ursynowa i 70-letniego emerytowanego lekarza z Sadyby. Niespełna dwa miesiące od rozpoczęcia procesu Sąd Okręgowy wydał wyrok: Jerzy B. jest winny. Śledczym nie udało się ustalić motywu zbrodni.
- Dowody niepodważalnie świadczą o winie Jerzego B - stwierdził sędzia Sądu Okręgowego Paweł Dobosz. Choć nie było bezpośrednich świadków zbrodni, to jednak mężczyznę obciążały m.in. ślady DNA na ubraniach ofiar oraz analiza głosu nagranego na poczcie głosowej jednej z zamordowanych osób. Nie udało się natomiast ustalić motywu, jakim mógł kierować się oskarżony. Mężczyzna miał problemy osobiste i finansowe., ale nie mógł się spodziewać u swoich ofiar dużej sumy pieniędzy. Zamordował osoby, które dały do gazet ogłoszenie o chęci wynajęcia mieszkań.
- Sąd nie stwierdził w tej sprawie żadnych okoliczności łagodzących - i kara jest dostosowana do tego stwierdzenia. Rozmiary zła są nieodwracalne. Ta sprawa jest przykładem, jaką tajemnicą jest ludzka psychika i jak niegodnie, niemoralnie, człowiek jest w stanie się zachować - mówił w uzasadnieniu sędzia Dobosz.
Jerzy B. nie przyznawał się do zbrodni. Twierdził, że nie jest mordercą i nie ma pojęcia, dlaczego został oskarżony o dwa morderstwa.
zdjęcie: Jerzy B. opuszcza prokuraturę, fot. policja
Do pierwszego doszło w lutym 2013 r. w domu na warszawskiej Sadybie. Ofiarą był 70-letni Jerzy O., emerytowany lekarz internista. Mężczyzna zginął od kilku ciosów ostrym narzędziem. Wiadomo było, że umówił się z kimś, kto chciał wynająć dom.
Kolejna zbrodnia miała miejsce w sierpniu 2013 r. na Imielinie. Ciało 63-letniej kobiety odkryli w willi niedaleko Centrum Onkologii jej bliscy. Jerzy B. umówił się z Elżbietą S. oferującą do wynajęcia dom. Kobieta została obezwładniona, była duszona i również zginęła od ciosów nożem w szyję i klatkę piersiową. Policjanci szybko połączyli tę sprawę z wcześniejszym zabójstwem. Obie zbrodnie łączyła wyjątkowa brutalność sprawcy. W jednym przypadku sprawca zadawał ciosy tak mocno, że złamał nóż.
Pod koniec lutego 2014 roku Jerzy B. ponownie uruchomił jeden z telefonów, którego użył do kontaktu przed dokonaniem morderstw. Jak ustaliła policja, ponownie nawiązywał kontakty z osobami sprzedającymi nieruchomości. Zachodziło więc podejrzenie, że planuje on dokonanie kolejnego przestępstwa, dlatego w marcu został zatrzymany. Mężczyzna usłyszał wtedy prokuratorskie zarzuty dokonania dwóch zabójstw. Nie przyznał się do zarzutów i złożył wyjaśnienia sprzeczne ze zgromadzonym materiałem dowodowym.
W piątek za każde z zabójstw został skazany na 25 lat więzienia, następnie skład sędziowski ustalił karę łączną - dożywotnie więzienie. Oskarżony ma też zapłacić bliskim ofiar 100 tys. zł zadośćuczynienia i pokryć ponad 192 tys. zł kosztów sądowych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz