Na Kabatach zabrakło kart do głosowania. Ludzie czekali w komisjach.

W kilku ursynowskich komisjach wyborczych ludzie są odsyłani z kwitkiem, bo zabrakło kart wyborczych. Przewodniczący komisji zapraszają wyborców tuż przed zamknięciem lokali. Dzielnica próbuje ratować sytuację.

Tak wysokiej frekwencji na Ursynowie nikt się najwyraźniej nie spodziewał. W kabackich komisjach zagłosowało już ponad 80% wyborców i wciąż pojawiają się chętni.

- Przewodniczący komisji poinformował nas, że nie ma kart i musimy czekać. Na Kabatach zawsze dużo ludzi głosuje, dlaczego nikt tego nie przewidział? - mówi pani Dorota, która chciała zagłosować w lokalu wyborczym nr 621 przy Wilczym Dole. W szkole podstawowej nr 16 mieszczą się trzy komisje i w żadnej o godz. 20:00 nie było kart do głosowania. Podobnie jest w szkole podstawowej nr 343 przy ul. Kopcińskiego - komisja nr 596.

- Mnóstwo ludzi siedzi w lokalu wyborczym i czeka - informuje pani Anna. 

Dzielnica twierdzi, że już po południu sygnalizowała Państwowej Komisji Wyborczej, że może zabraknąć kart. Decyzja o dodrukowaniu formularzy zapadła dopiero po paru godzinach. W tej chwili urzędnicy walczą z czasem.

- Dowozimy po 100 sztuk kart do komisji, aby tylko utrzymać głosowanie. Mamy już wydrukowane karty w urzędzie, ale zanim je wydamy, musimy je przeliczać, to trwa. Zdecydowaliśmy więc, że będziemy rozwozić małe przeliczone partie kart - mówią urzędnicy z ratusza.

AKTUALIZACJA - g. 20:53 - Karty na Kabatach już są. Wyborcy mogą głosować, w trzech komisjach przy Wilczym Dole są już tylko pojedyncze osoby.