Nastolatek chciał zapłacić w sklepie fałszywym banknotem 100-złotowym. Sprzedawca ze sklepu przy ul. Belgradzkiej od razu wyczuła, że coś z "setką" jest nie tak i wezwał policję. Okazało się, że całkiem dobrze podrobiona "stówka" została wydrukowana przez kolegę 17-latka.
Chłopak przyszedł z koleżanką na małe zakupy. Po zamówieniu kilku drobnych rzeczy wyjął z kieszeni lekko zmięty banknot 100-złotowy. Okazał się on podrobiony.
- Ekspedientka, która go wzięła od razu, wyczuła, że coś jest nie tak. Na pierwszy rzut oka można było się nabrać, lecz kiedy wzięło się banknot do ręki, od razu wyczuwalne było, że nominał jest wydrukowany na papierze o innej fakturze niż prawdziwy. Ponadto nie posiadał znaków wodnych oraz innych cech potwierdzających jego autentyczność - relacjonuje podkom. Robert Koniuszy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II.
Sprzedawczyni powiadomiła kierownika sklepu, który sprawdził banknot i zamknął sklep, wzywając policjantów. Mundurowym 17-latek przyznał się, skąd ma fałszywy banknot. Doskonale wiedział też, że posługuje się fałszywką.
- Powiedział, że banknot wydrukował jego kolega, ale nie wie, gdzie on mieszka - mówi podkom. Koniuszy.
Chłopak stwierdził skruszony, że żałuje swojego występku i była to dla niego tylko głupia zabawa. Policjanci zatrzymali nieletniego i powiadomili jego rodziców, a następnie przewieźli go do policyjnej izby dziecka.
Kolejnego dnia 17-latek został przesłuchany w obecności matki. O jego dalszym losie zdecyduje sąd rodzinny i nieletnich. W przypadku osoby dorosłej tego typu przestępstwo grozi karą do 10 lat więzienia.
autochton12:44, 08.03.2021
Bezstresowo i róbta co chceta... Nie chcę być złośliwy, ale od takich "zabaw" się zaczyna później droga za kilka lat do więzienia. To takie tylko już testowanie tego, na ile można sobie pozwolić i na czym nie zostanie się złapanym. Pierwszy sygnał, że "nie pamiętam gdzie mieszka kolega". Rzeczywiście, damy sobie coś takiego wmówić? 12:44, 08.03.2021
Ofsik16:52, 09.03.2021
Róbta co chceta. No to robio. 16:52, 09.03.2021
Irfy13:36, 08.03.2021
2 2
W tym wypadku nie "róbta co chceta", tylko raczej zwykła głupota. Jakby sprawdzał, co mu wolno, to by się nie dal zatrzymać. A gdyby to wydrukował sam, to przedział kary jest bodaj 5-25, ale nie jestem pewien, czy "dolnych" wideł nie podwyższyli do 8. Oczywiście nawet dzisiejsza milicja nie kupiła kitu o "koledze". Więc możliwości są dwie. Albo się nad młodym zlitowała i dała matce możliwość wyczyszczenia kompa, albo się nie zlitowała i chłopak ma teraz ciężko przechlapane. Jeśli to on drukował. Jeśli nie on, tylko faktycznie jakiś kolega, to nawet dzisiejsza milicja wyciśnie to z chłopaka w ciągu kilku godzin. A wtedy też kiepsko, bo "drukarz" na pewno ma jakichś kumpli, którzy teraz zaczną tego 17-latka "przekonywać", że się pomylił. 13:36, 08.03.2021