35-latek podejrzany o kradzież roweru wartego 5 000 zł zatrzymany. W trakcie przesłuchania stwierdził, że rower był "niczyj", a odda go jeśli… znajdzie się właściciel.
Około godziny 22:00 policjanci otrzymali zgłoszenie dotyczące skradzionego roweru przy ul. Romera na Ursynowie. Funkcjonariusze ustalili, że podejrzanym o przywłaszczenie jednośladu wartego 5 tys. złotych może być pewien 35-latek. Już po godzinie 2:00 mężczyzna gościł na policyjnym dołku.
Podczas legitymowania złodziej twierdził, że nie ma nic wspólnego ze sprawą. Dopiero później przyznał się do przygarnięcia pojazdu.
- Wyjaśnił, że wziął rower, ponieważ nie był on przypięty do stojaka. Uznał więc, że nie należy do nikogo – informuje podkom. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji.
Podejrzany wykazał się wyjątkową bezczelnością i zapowiedział mundurowym, że zwróci rower tylko wtedy, gdy znajdzie się jego właściciel. Negocjacje jednak nie wypaliły, a mający 1,5 promila alkoholu we krwi 35-latek musiał się wyspać nie w swoim łóżku, a w areszcie.
Mężczyźnie za kradzież cudzej własności grozi do 5 lat więzienia.
LOL11:35, 09.11.2020
zaradny Polak. O co chodzi?? 11:35, 09.11.2020
Ursynowianin11:43, 09.11.2020
24 1
d LOL: może kiedyś i tobie jakiś "zaradny Polak" ukradnie rower, portfel albo samochód. Wtedy też powiesz "o co chodzi?". 11:43, 09.11.2020