Zamknij

Nowozelandzki polityk, bohater polskich sierot. A dziś patron kabackiej uliczki HISTORIA

09:28, 15.08.2022 Kamil Witek Aktualizacja: 09:44, 15.08.2022
Skomentuj

Peter Fraser to postać nietuzinkowa. Zaczynał jako stolarz, a skończył jako wieloletni premier Nowej Zelandii. Dlaczego o nim wspominamy? Otóż od 12 lat jedna z kabackich ulic nosi jego imię. Jak do tego doszło i czym sobie zasłużył na to wyróżnienie? 

Urodził się w 28 sierpnia 1884 roku w Tain w północnej Szkocji. Fraser nie miał łatwo. Pochodził z biednej rodziny. Z tego powodu musiał zakończyć edukację na szkole podstawowej i iść do pracy. 

Młody Fraser próbował swoich sił jako stolarz. Szybko jednak zrezygnował z profesji ze względu na pogarszający się wzrok. W międzyczasie kontynuował naukę na własną rękę. Szczególnie interesował się ekonomią oraz polityką. Jeszcze jako 16-latek został sekretarzem lokalnego Stowarzyszenia Liberałów. Osiem lat później wstąpił w szeregi Niezależnej Partii Pracy. 

Z wysp na wyspy

Kariera zawodowa Frasera nie szła jednak tak dobrze, jak polityczna. Za chlebem wyjechał ze Szkocji do Londynu. W stolicy Anglii również mu się nie wiodło. W wieku 26 lat w poszukiwaniu lepszego życia postanowił wyjechać z Wielkiej Brytanii. Tak właśnie trafił do Nowej Zelandii.

Fraser znalazł zatrudnienie jako doker w porcie w Auckland, gdzie dotarł w styczniu 1911 roku. W nowej ojczyźnie też zaangażował się w politykę. Najpierw poprzez ruchy związkowe, później wstępując do nowozelandzkiej Partii Socjalistycznej. W ten sposób poznał przyszłego premiera - poprzednika Frasera - Michaela Savage’a. 

W 1913 roku 29-letni wówczas już Fraser przeprowadził się do Wellington - stolicy Nowej Zelandii. Tam został jednym z założycieli Partii Socjaldemokratycznej oraz jej sekretarzem. Z czasem ugrupowanie połączyło się z kilkoma innymi, tworząc nowozelandzką Partię Pracy. 

Wielka polityka

Już w pierwszym roku działalności nowego ugrupowania Fraser trafił do więzienia. Od dwóch lat trwała I wojna światowa. Młody polityk prowadził kampanię przeciw poborowi nowozelandzkich żołnierzy i został oskarżony o podburzanie do bojkotu powołań. Fraser odsiedział rok i po wyjściu na wolność od razu powrócił do polityki. Zaś w 1918 roku po raz pierwszy został posłem w nowozelandzkim parlamencie. 

Peter Fraser w 1918 roku.

Przez lata umacniał swoją pozycję, aż w 1933 roku zmarł przywódca partii Harry Holland. To była szansa dla Frasera. Ostatecznie na czele ugrupowania stanął jego dawny przyjaciel Michael Savage. Już dwa lata później Partia Pracy wygrała wybory i mogła stworzyć własny rząd. Fraser przejął w nim resorty zdrowia i edukacji. 

Rząd Partii Pracy w 1935 roku. Fraser siedzi w pierwszym rzędzie (drugi od lewej) obok Michaela Savage'a.

Przełomowy w życiu pochodzącego ze Szkocji polityka okazał się rok 1940. Zmarł wówczas Savage. Fraserowi udało się zdobyć zaufanie kolegów. Idąc na ustępstwa wobec własnej partii, został premierem Nowej Zelandii. Był to jednak czas trudny, ponieważ rok wcześniej wybuchła II wojna światowa. 

Nowa Zelandia brała w niej czynny udział. Fraser wprowadził pobór, cenzurę i odgórną regulację wynagrodzeń. Działania nowego premiera stały się pożywką dla jego przeciwników. Oskarżali go o porzucenie własnych pacyfistycznych ideałów. Fraser przekonywał jednak, że w tej wojnie - inaczej niż w poprzedniej - warto walczyć. 

Fraser (stoi po prawej) w towarzystwie premierów państw Wspólnoty Narodów w 1944 roku.

Dzieci z Pahiatua

To właśnie w czasie II wojny światowej Peter Fraser wyciągnął rękę do Polaków. Dokładniej do polskich dzieci, które dziś znane są jako Dzieci z Pahiatua. Po zawarciu układu Sikorski-Majski zesłani wcześniej na Syberię Polacy mogli wreszcie stamtąd uciec. Wraz z Armią Andersa trafili do Iranu. Wśród nich znajdowało się ok. 2000 sierot i półsierot. Za sprawą Frasera Nowa Zelandia na własny koszt przyjęła i zaopiekowała się częścią z nich. Dużą rolę w pomocy polskim sierotom odegrała żona Frasera - Janet. To ona namówiła męża do przyjęcia setek dzieci po rozmowie z Marią Wodzicką - żoną konsula RP w Nowej Zelandii Kazimierza Wodzickiego. 

1 listopada 1944 roku do portu w Wellington przypłynął amerykański okręt „General Randall” z ponad 730 dziećmi i ponad 100 opiekunami na pokładzie. Przywitał ich sam Fraser, a później także odwiedził w przygotowanym dla nich ośrodku w Pahiatua. Dzięki ofiarności premiera tego oddalonego o blisko 18 tys. kilometrów od Polski kraju wycieńczone sieroty zyskały szansę na szczęśliwe życie. Wiele z nich zostało już tam na stałe. 

Peter Fraser w towarzystwie polskich sierot. fot. Archiwum Emigranta/Polish Children's Reunion Committee

O bohaterze polskich sierot przypomnieli nam sami Nowozelandczycy oraz redaktorzy Stanisław Manterys i Stefania Zawada. W 2006 roku promowali w Warszawie swoją książkę „Dwie Ojczyzny. Polskie dzieci w Nowej Zelandii. Tułacze wspomnienia”. W wydarzeniu brał udział także ambasador Nowej Zelandii Phillip Griffiths. To właśnie wtedy narodził się pomysł upamiętnienia Petera Frasera w stolicy.

Oficjalne pismo w tej sprawie wysłała dopiero następczyni Griffithsa - Penelope Ridings. Zwróciła się w 2009 roku do ówczesnej prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz z prośbą o uhonorowanie byłego premiera Nowej Zelandii. Decyzję w tej sprawie Rada m.st. Warszawy podjęła we wrześniu 2010 roku. Imieniem Petera Frasera została nazwana niewielka uliczka na Kabatach. Ciągnie się wzdłuż Szkoły Podstawowej nr 16 oraz Przedszkola nr 201, od ul. Wilczy Dół do ul. Ekologicznej.

Nie tylko ulica

Oprócz upamiętnienia w formie nazwy ulicy w 2014 roku powstała wystawa poświęcona Peterowi Fraserowi. Najpierw można było ją zobaczyć w Sejmie. Potem w ursynowskim ratuszu, gdzie otwierała ją ambasador Nowej Zelandii Wendy Hilton. Nowozelandczycy z kolei pielęgnują pamięć o Dzieciach z Pahiatua. Hucznie obchodzą rocznice przybycia polskich sierot do ich kraju. W 2004 roku w Wellington odsłonięto również tablicę upamiętniającą to wydarzenie. W 2018 roku natomiast podczas wizyty prezydenta Polski Andrzeja Dudy w stolicy Nowej Zelandii jednemu z tamtejszych skwerów nadano imię Polskich Dzieci. Wcześniej postarała się o to ambasada RP.

Jak zaś kończy się historia samego Frasera? Po zakończeniu II wojny światowej żywo zaangażował się w tworzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Premier Nowej Zelandii stał na czele grupy mniejszych państw, które mocno sprzeciwiały się nadaniu mocarstwom z Rady Bezpieczeństwa prawa weta. 

Gorzej było na krajowym podwórku. Nowozelandzki rząd nie radził sobie z szybkim znoszeniem wojennych regulacji. Ostatecznie w 1949 roku Partia Pracy przegrała wybory, a dotychczasowy premier stał się liderem opozycji. Nie miał jednak okazji ponownie zawalczyć o zajmowane przez 9 lat stanowisko. Peter Fraser zmarł 12 grudnia 1950 roku w wieku 66 lat.

Peter Fraser, ok. 1946 rok.

(Kamil Witek)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

TubylecTubylec

1 1

Ciekawe ile ulic w Nowej Zelandii ma nazwy polskich sławnych ludzi? 19:32, 15.08.2022

Odpowiedzi:1
Odpowiedz

MrFrostyMrFrosty

0 0

w NZ nazewnictwie miast i ulic królują kolonialni urzędnicy epoki wiktoriańskiej. W Australii coś już się znajdzie, ale bywa z błędami w pisowni. 21:46, 16.08.2022


reo
0%