Zamknij

Ostatni lot kapitana Pawlaczyka

10:17, 09.05.2017 Adam Hohendorff Aktualizacja: 10:23, 10.05.2020
Skomentuj AH AH

9 maja 1987 roku. Ostatnie lata PRL-u. Wieść o katastrofie samolotu „Kościuszko” w Lesie Kabackim mimo początkowego milczenia mediów rozniosła się wśród warszawiaków błyskawicznie, spychając na dalszy plan rocznicę Dnia Zwycięstwa.

Sprawa dla władzy komunistycznej bardzo niewygodna. „Kościuszko” był przecież IŁ-em czyli maszyną wyprodukowaną w „bratnim” Związku Radzieckim, a to właśnie dzień 9 maja w defiladach i paradach militarnych miał propagować nie tylko potęgę Armii Układu Warszawskiego, ale i wyższość komunistycznego Wschodu nad kapitalistycznym Zachodem pod każdym względem.

Nic więc dziwnego, że w badaniach polsko-radzieckich nad przyczynami katastrofy strona radziecką usiłowała bagatelizować ewidentne wady techniczne radzieckiego sprzętu, szukając głównej winy w rzekomych błędach, jakich miała dopuścić się załoga w czasie lotu. A było dokładnie odwrotnie.

To kapitan Zygmunt Pawlaczyk i jego podwładni wykazali się niebywałym racjonalizmem, doświadczeniem i umiejętnościami, by do tragedii nie doszło. Zdaniem znawców przyczynami technicznych awarii można byłoby wytłumaczyć pięć odrębnych katastrof. Oczywiste więc, że to zawiniła maszyna nie człowiek. Ostatnie słowa kapitana zapisane w czarnej skrzynce brzmiały: „Dobranoc, do widzenia, cześć, giniemy…”.

Kapitan Zygmunt Pawlaczyk to postać w naszej dzielnicy szczególna. Z Ursynowem nie połączyło go życie, lecz śmierć  i uwiecznienie. Według jednej z wersji kierując maszynę w stronę lasu, celowo ominął ursynowskie osiedla, by nie narazić na śmierć mieszkańców. Jego imieniem został nazwany skwer między ulicą Rosoła a stajnią konną SGGW przy Nowoursynowskiej. Dziś już nieistniejący, zajęty przez budowę Południowej Obwodnicy Warszawy.

Kapitan Pawlaczyk w chwili śmierci nie był już młody, brakowało mu tylko rok do emerytury. Las Kabacki okazał się jego ostatnim przystankiem i grobem. W niecałe trzy tygodnie po tragedii na świat przyszła wnuczka. Przykre, że nawet jej nie zobaczył.

Dziś od tamtej tragedii mijają 33 lata. W lesie na miejscu katastrofy znajdują się pamiątkowy głaz, tablica z nazwiskami 183 ofiar oraz krzyż. To miejsce często odwiedzane przez leśnych spacerowiczów i rowerzystów. Bo Las Kabacki szumi nie tylko urokami przyrody i odgłosami zwierzyny, ale i smutnymi wspomnieniami o egzekucjach z czasów wojny, o pojedynczych ludzkich dramatach czy właśnie bolesną pamięcią tamtej katastrofy.

[ZT]7668[/ZT]

[ZT]7664[/ZT]

(Adam Hohendorff)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%