Kolega podarował mu markery do rysowania warte kilka tysięcy złotych. Ten sprzedawał je w lombardach. Teraz odpowie za paserstwo. 24-latkowi grozi do 5 lat więzienia. Policja przestrzega - jeśli mamy wątpliwości co do pochodzenia danej rzeczy, należy zgłosić to stróżom prawa.
Gdy pracownica jednego ze sklepów z artykułami biurowymi przechodziła obok lombardu przy ul. Meander, nie spodziewała się tego, co zobaczyła. Na wystawie znajdowały się markery ze znakami charakterystycznymi dla firmy, dla której pracuje.
Dokładnie takie same kilka miesięcy wcześniej zostały skradzione. Kobieta od razu poinformowała mundurowych o znalezisku. Funkcjonariusze ustalili w jaki sposób markery znalazły się w lombardzie oraz kto je tam przyniósł.
- Kilka godzin później funkcjonariusze znali już miejsce zamieszkania podejrzewanego i zapukali do jego drzwi - mówi mł. asp. Iwona Kijowska z mokotowskiej komendy policji.
Paserem okazał się 24-letni mężczyzna. Wizyta policjantów była dla niego nie lada zaskoczeniem. Początkowo myślał, że to jakiś żart. Wątpliwości zostały rozwiane, gdy trafił na policyjny "dołek".
- Na drugi dzień, tłumaczył śledczym, iż markery i inne przybory do pisania otrzymywał od swojego rówieśnika - dodaje mł. asp. Kijowska.
Podejrzany nie zastanawiał się jednak, skąd jego kolega przybory te bierze. 24-latek przytłoczony ich ilością sprzedawał je w lombardach na terenie całej Warszawy. Zdobyte w ten sposób pieniądze przeznaczał na alkohol. Odzyskano 13 zestawów markerów, które zostały zwrócone ich prawowitemu właścicielowi. Wartość reszty, której nie udało się odzyskać, wyniosła blisko 1,5 tys. złotych.
Mężczyzna usłyszał już zarzut nabywania rzeczy pochodzących z kradzieży, do którego się przyznał. Teraz odpowie za pasertwo. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Zawsze warto zastanowić się dwa razy zanim kupimy lub przyjmiemy rzeczy o wątpliwym pochodzeniu i od podejrzanych osób. Dzięki temu możemy zaoszczędzić sobie późniejszych kłopotów.
- Gdy mamy jakiekolwiek wątpliwości lub podejrzenia zasadnym jest zgłosić się do najbliższej jednostki policji. Funkcjonariusze pomogą i powiedzą, co należy w takim przypadku zrobić. W ten sposób chronimy się przed nieprzyjemnościami - przekonuje mł. asp. Iwona Kijowska.
Nawet gdy przedmiot pochodzący z przestępstwa został już zakupiony, nabywca może zgłosić się na policję bez żadnych konsekwencji. Wówczas zostanie przesłuchany w roli świadka. Gdy tego nie zrobi, może być za późno. Należy także pamiętać, że nieznajomość prawa nie zwalnia z odpowiedzialności. Jedyne co uchroni osobę podejrzaną o paserstwo przed karą, jest rzeczywista nieświadomość o pochodzeniu skradzionej rzeczy. W przypadku gdy pewności o legalnym pochodzeniu przedmiotu nie ma, należy niezwłocznie powiadomić o tym stróżów prawa. Nic to nie kosztuje, a przy okazji można pomóc okradzionym osobom.
nie bój się chłopie,13:57, 27.06.2021
0 0
Cyt. "Mężczyzna usłyszał już zarzut nabywania rzeczy pochodzących z kradzieży, do którego się przyznał. Teraz odpowie za pasertwo. Grozi mu do 5 lat więzienia." 13:57, 27.06.2021
mietek15:46, 27.06.2021
3 0
A co z lombardem? W końcu to tam doszło do zamiany towaru na gotówkę. To tez jest paserstwo.
A chlop mogl nie wiedzieć co mu przynosi kumpel.
Gdyby lombardy bardziej pilnować to i ilość kradzieży by spadla. Teraz gorący towar trafia albo na bazar albo właśnie do lombardu. 15:46, 27.06.2021